Dużo myślałam nad tym, co napisał mi Luck. Dzisiaj był u mnie. Przepraszał, że nie przyszedł dwa dni temu, ale nie mógł. Opowiadał o suce Lorret, że wcale taka zła nie jest. Te słowa mnie strasznie zdenerwowały. Boli mnie to, że nie moge go widzieć codziennie. Mają mnie dopiero wypuścić, jak poprawi się mój stan zdrowia, ale jak na razie dalej słysze tylko "stan krytyczny". Nie jem. Czuję, że moja masa ciała zawyża już 40kg przy 172 cm wzrostu. Dziwię się, że jeszcze do mnie przychodzi Luck.. Zasługuje na kogoś innego.
Wczoraj znowu zostawił mi karteczkę:Jak nie dla siebie, to dla mnie. Zawalcz dla mnie. ~ Luck
Ale ja już się poddałam. Jak mam tak nagle zacząć walczyć? Moje ciało nie ma już szans, a mój organizm dawno umarł. Chyba, że...
Eliza