#trzynaście. nienawidzę, gdy masz rację.

4.3K 299 12
                                    


Wiem, że myślisz, że mnie nienawidzisz

Ale ja zawsze będę nienawidził cię mocniej

- Ariella Keller?

Znudzony głos nauczycielki chemii kolejny raz rozległ się po klasie, ale tym razem nie padło żadne potwierdzenie obecności. Głucha cisza na niedługi moment zapanowała w dusznym, wypełnionym chemicznym zapachem pomieszczeniu.

- Keller? - powtórzyła nieco ostrzej, rzucając krótkie, zdziwione spojrzenie w kierunku ławki, w której zwykle siedziała dziewczyna. Wzruszyła jedynie ramionami i kolejny raz wbiła wzrok w listę uczniów, wertując kolejne nazwiska.

Luke mimowolnie zerknął przez ramię w kierunku ostatniego, pustego miejsca pod przeciwległą ścianą. Dopiero w tamtej chwili zdał sobie sprawę, że praktycznie cały tydzień nie widział jej w szkole. Cały wolny czas poświęcał na trening przed nadchodzącym meczem, kompletnie nie zauważając jej nieobecności. Nie była mu potrzebna, więc kiedy przez kolejne dni nie pojawiała się na lekcjach, zupełnie nie zwróciło to jego uwagi. Wciąż wpatrywał się w niezajęte krzesełko, zastanawiając się nad powodem jej absencji. Zawsze wydawało mu się, że była typowym prymusem, który nie opuszczał bez powodu szkoły. Wiedział jednak, że to nie była jego sprawa i tak naprawdę nie obchodziło go, co się z nią działo do czasu, aż była mu niezbędna.

- Ej, gdzie twoja łamaga? - zapytał po cichu siedzącego przed nim Caluma, który pochylony nad probówkami, próbował nadążać za poleceniami nauczycielki. Aż podskoczył na krzesełku, kiedy tylko usłyszał nad ramieniem głos blondyna. Potrącił dłonią jedno z szklanych naczynek, a jego zawartość połączyła się z przezroczystą cieczą w stojącym obok pojemniku. Początkowo nic nie zapowiadało kłopotów, ale kiedy chwilę później nad stolikiem chłopaka zaczął unosić się szary dym, a pomieszczenie wypełniło się duszącą wonią, wszyscy zaniemówili z wrażenia, wpatrując się w przerażonego bruneta. Substancja zawrzała, buzując niebezpiecznie. Biała piana wydostała się poza brzeg, spływając na blat stolika. Luke z niepokojem wpatrywał się w kipiącą mieszaninę, po czym wpadł w dziki śmiech. Nieporadność i wymalowane na twarzy zagubienie Caluma sprawiało, że jego rozbawienie z każdą kolejną sekundą zwiększało się.

- Panie Hood! - wrzasnęła w popłochu nauczycielka, podbiegając do okna, by otworzyć je na pełną szerokość. - Widzimy się w poniedziałek po lekcjach!

- Ale to nie moja wina – jęknął bliski płaczu chłopak. - To on! - wskazał na Luke'a, robiąc żałosną minę i mocno zacisnął drżące ze strachu usta. Blondyn nagle przestał się śmiać i pełnym niezrozumienia wzorkiem spojrzał na niego.

- Pan Hemmings w takim razie również dołączy do nas – oznajmiła nieznoszącym sprzeciwu głosem kobieta, rozchylając kolejne okna. Po pomieszczeniu rozległ się nieśmiały pomruk i kilka gwizdów, ale wystarczyło jej jedno spojrzenie, by cała klasa jak na zawołanie pogrążyła się w idealnej ciszy. Nikt nie odważył się by podnieść głowę.

- Co?! - krzyknął podenerwowany Luke, patrząc to na Caluma, to na nauczycielkę. - Przecież to nie ja! Nic nie poradzę na to, że on jest kompletnym idiotą, w dodatku niepełnosprawnym.

- Poniedziałek. Po zajęciach – wyjaśniła raz jeszcze, ale nawet nie raczyła na niego zerknąć, skupiając się na wywietrzeniu klasy. Hemmings z szeroko otwartymi ustami wpatrywał się w zgarbionego kolegę z drużyny, w ostatniej chwili hamując słowo, które miało podsumować to, co właśnie się wydarzyło. Chwycił go za rękaw koszuli i przyciągnął do siebie.

- Masz przesrane, Hood! - warknął tak cicho, by nikt inny go nie usłyszał. Calum zadrżał, kuląc się jeszcze mocniej. Nerwowo przełknął ślinę, opuszczając zawstydzony głowę.

what i hate about you ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz