#trzydzieści. nienawidzę, gdy nieświadomie coś się zmienia.

3.6K 286 40
                                    


Ale jest coś w tym jak wyglądasz dzisiejszego wieczoru

Zacisnęła mocniej dłoń na ramieniu Caluma i pozwoliła mu się poprowadzić w stronę wypełnionej uczniami hali. Nie potrafiła znaleźć racjonalnego wytłumaczenia na to, że zgodziła się przyjść na ten bal maskowy, ale chłopak od dobrego tygodnia męczył ją nieustannie, więc dla świętego spokoju uległa. Szybko jednak pożałowała swojej decyzji, bo gdy tylko przekroczyli próg udekorowanej balonami i serpentynami sali, sporo osób spojrzało w ich stronę.

- To tylko szkolna zabawa, wyluzuj - szepnął z uśmiechem Calum, poklepując ją przyjaźnie po dłoni. Ariel wykrzywiła usta, bo dla niej nie było to takie proste.

- Nienawidzę tej bandy kretynów - warknęła, posyłając mu wściekłe spojrzenie.

- Dziś masz to szczęście, że wszyscy mają pozakrywane twarze - zażartował, co spotkało się z jej cichym westchnieniem bezradności. Wywróciła oczami, a on głośno roześmiał się. - To nasz ostatni rok tutaj, odpuść trochę. Zapomnij o nich, skoncentruj się wyłącznie na dobrej zabawie w towarzystwie twojego najlepszego przyjaciela pod słońcem - dodał, z dumą wypinając pierś, na której mieniła się ogromna, czerwona literka 's'. Zmierzyła go wzrokiem, by chwilę później zaśmiać się z jego bohaterskiej postawy.

- Ta maska ci zupełnie niepotrzebna i tak każdy widzi, że to ty, kuternogo.

Zgryźliwy, pełen jadu głos rozległ się za ich plecami, gdy mijali grupkę roześmianych, szepczących między sobą dziewczyn. Ariel przystanęła, oglądając się za siebie. Pokazywały ją sobie palcami, ani na moment nie przestając chichotać.

- O! To w takim razie coś was łączy - zauważył niespodziewanie Calum, a jego pewny ton głosu zaskoczył blondynkę. Zerknęła na niego z przerażeniem, nie mając pojęcia, czego powinna się w tamtej chwili spodziewać. Zrobił krok w przód i odsunął ją za siebie, jakby za wszelką cenę próbował przyjąć na siebie nadchodzący atak. Cała świergocząca wesoło do tej pory grupka ucichła momentalnie. Popatrzyły na niego z nieskrywaną odrazą. - Tego, że jesteś zwykłą dziwką też nie ukryjesz pod żadną, nawet najdroższą diamentową maską - dokończył i obejmując troskliwie dziewczynę ramieniem, oddalił się z nią w kierunku stolika, który był dla nich zarezerwowany.

- Wow - mruknęła z uznaniem Keller, wpatrując się wciąż w przyjaciela z podziwem. Nie przypuszczała, że kiedykolwiek będzie świadkiem takiego zdarzenia. Ten sam niezdarny chłopak, który potrafił potknąć się o własne nogi, pokazał właśnie wielką siłę, stając w jej obronie. I zrobił to w niezwykle wymowny sposób. On sam natomiast wydawał się być całkowicie niewzruszony, udając jakby nic wielkiego właśnie się nie wydarzyło.

- Ale co się stało? - zapytał, rozglądając się nieporadnie po sali.

- Zachowałeś się jak prawdziwy Superman - przyznała wyniośle, poklepując go po wypiętej piersi. Zaśmiała się, gdy z nieznacznym skinieniem głowy przyjął jej komplement.

- Nikt nie będzie bezpodstawnie obrażał mojej damy - wyjaśnił, zniżając nieco ton wypowiedzi.

- Ale ty jesteś głupiutki, Hood - oceniła z rozbawieniem, wywołując na jego twarzy rozpromieniony uśmiech.

- Mam nadzieję, że w takim razie nie odmówisz mi tej przyjemności i zatańczysz ze mną, Czarny Łabędziu? - zaproponował, w wyjątkowo szarmancki sposób kłaniając się przed nią i wysunął dłoń w jej stronę, zarzucając w komiczny sposób peleryną, która powiewała za jego plecami. Ariel parsknęła śmiechem, kiedy ją tak nazwał, ale chwyciła jego rękę.

what i hate about you ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz