#trzydzieścijeden. nienawidzę długich powrotów do domu.

3.9K 285 25
                                    


Moja droga

Tańczymy powoli w płonącym pokoju

Mrok ogarnął już całe miasto, a jaskrawy blask ulicznych latarni rozjaśniał zaciemnione alejki. Wraz z zachodem słońca temperatura powietrze momentalnie się obniżyła, a towarzyszący temu delikatny wiatr stał się wyjątkowo nieprzyjemny. Ariel narzuciła na siebie trochę za dużą bluzę brata i wyniosła na podjazd ostatni pakunek, zatrzaskując za sobą drzwi domu.

Dłuższą chwilę siłowała się z wypełnionym po brzegi plecakiem, starając się wrzucić go na tył swojego pickupa. Mimo usilnych prób okazała się być zbyt słaba i zbyt niska, by podołać temu przedsięwzięciu. Lekko zrezygnowana, sapnęła ze złością, ale w tej samej chwili dość nieoczekiwanie zorientowała się, że ktoś zaszedł ją i pomógł uporać z niewygodnym ciężarem. Przez jej ciało przebiegł nagle elektryzujący dreszcz, gdy tylko poczuła, że niespodziewany towarzysz przylgnął na moment do jej pleców. Nie musiała się nawet odwracać, bo intensywny zapach perfum zdradzał tajemniczego wybawiciela. Ogarnął ją pewnego rodzaju lęk, kiedy tylko ciepły oddech musnął skórę jej szyi. Aby zamaskować tę sekundę niezamierzonej słabości, westchnęła ciężko, wysuwając się z objęcia. Zmierzyła go wzrokiem, kiedy schylił się, by wrzucić leżący na chodniku śpiwór.

- Wybierasz się w jakąś szaloną podróż? - zapytał z rozbawieniem Luke, zamykając przeraźliwie skrzypiącą klapę przyczepy.

- Nie, poćwiartowałam właśnie moją sąsiadkę i muszę teraz gdzieś zakopać zwłoki - odparła bez namysłu, co spotkało się jedynie z cichym westchnieniem chłopaka, kiedy kręcił głową. Jego wcześniejszy entuzjazm momentalnie ulotnił się. Obserwowała go przez chwilę, gdy wnikliwie się jej przyglądał.

- Rozumiem - przytaknął w końcu zniechęcony i ominął ją, naciągając na głowę kaptur. Podążyła za nim zaskoczonym wzrokiem, nie przypuszczając, że mógł tak szybko odpuścić. Szedł powoli, lekko skulony, kopiąc co jakiś czas mały kamyk, który turlał się po betonowym chodniku. Walczyła chwilę ze sobą, nerwowo zagryzając usta, ale w pewnym momencie poddała się. Odetchnęła głośno, z niewielkim zawstydzeniem naciągając rękawy bluzy. Przestąpiła z nogi na nogę, wznosząc na moment oczy ku górze.

- Znalazłam człowieka, którego kiedyś naiwnie nazywałam ojcem i muszę się z nim spotkać - wyjaśniła niepewnie, dostrzegając jak blondyn przystanął na moment. Odwrócił się w jej stronę i z nieodgadnionym wyrazem twarzy spojrzał na nią. Jedna z brwi delikatnie uniosła się.

- Nigdy o nim nie wspominałaś - zauważył z ciekawością, podchodząc bliżej. Ariel wzruszyła obojętnie ramionami, opuszczając zmieszana głowę.

- Bo dla mnie ten człowiek nie istnieje. Nawet nie wiem, po co chcę to zrobić, ale czuję, że muszę.

- Chcesz, żebym jechał z tobą? - spytał, a ona raptownie spojrzała na niego. Patrzył na nią uważnie i nie sprawiał wrażenia, jakby znowu sobie z niej żartował. Był śmiertelnie poważny.

- Ale to daleko ... - zaczęła się wykręcać, jednak on szybko ją uciszył.

- Nie o to pytałem, kretynko - zaprzeczył, wykrzywiając lekko usta. Zaskoczył ją tą propozycją, dlatego początkowo kompletnie nie wiedziała, jak powinna się zachować. Spoglądała na niego nerwowo.

- Ale ...

- Boże, Keller! To dziecinnie proste pytanie. Tak czy nie? - ponowił propozycję, tym razem zdecydowanie bardziej stanowczym tonem, a ona jakby się czegoś przestraszyła, bo lekko opuściła ramiona, robić niewielki krok w tył. Wyczekująco wpatrywał się w nią, a ona nie była pewna, co zrobić. Rozbieganym wzrokiem obserwowała zmieniająca się mimikę jego twarzy, cały czas oblizując wargi. Miała wrażenie, że nawet oddychanie w tamtej chwili stanowiło dla niej barierę nie do pokonania. Tak naprawdę nie chciała go mieszać w tę sprawę, dlatego czym prędzej powinna zaprzeczyć i wszystkie jej problemy skończyłby się. Ale zamiast tego prawie niezauważenie skinęła głową, a przez usta Luke'a przebiegł krótki uśmiech. A może jej się to tylko zdawało, bo wyjątkowo szybko wskoczyła za kierownicę swojego samochodu, trzaskając drzwiami. Przeraziło ją to, co przed chwilą zrobiła. Mocno chwyciła kierownicę, oddychając ciężko. Nie była w stanie wytłumaczyć nawet przed samą sobą tej decyzji. To był impuls, którego już w tej samej chwili mocno żałowała. Nie mogła jednak nad tym zbyt długo się zastanawiać, bo natłok niepotrzebnych myśli powodował, że zaczynała wariować.

what i hate about you ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz