#trzydzieścitrzy. nienawidzę, gdy się o mnie martwisz.

3.6K 284 33
                                    


Coś zawsze sprowadza mnie z powrotem do ciebie

- ... ale czy ty mnie w ogóle słuchałaś? - Calum podniósł lekko poirytowany głos, sprowadzając ją do rzeczywistości. Potrząsnęła głową, spoglądając na niego z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Chwilę wpatrywała się w niego bez słowa, po czym wróciła do wykańczania swojego baneru, który przygotowywała na dni otwarte szkoły.

- Zamyśliłam się – burknęła, próbując ukryć zmieszanie. Chłopak parsknął śmiechem, co sprawiło, że ponownie na niego spojrzała. Poruszał zagadkowo brwiami, celowo się z nią drocząc. - No co?

- Absolutnie nic – odparł raptownie, unosząc obronnie obie ręce w górę. Wciąż jednak podśmiewał się pod nosem, doprowadzając ją do szału. W końcu z impetem uderzyła dłonią w drewniany stolik, spoglądając na niego wymownie.

- O co ci chodzi, Hood?

Rzuciła mu gniewne spojrzenie, ale w końcu ze zrezygnowaniem odwróciła głowę, kiedy chłopak tylko uśmiechał się do niej szeroko. Obojętnie wzruszyła ramionami, nie zamierzając brać udziału w tej dziecinnej zabawie. Próbowała skupić się na pracy, ale wciąż czuła na sobie rozbawione spojrzenie Caluma, które coraz bardziej zaczynało ją drażnić. Nie mogła jednak pozwolić mu wygrać, dlatego odwróciła się do niego plecami, całą złość przelewając na papier.

Nagle jej uwagę przykuł dochodzący od strony boiska głęboki, ponaglający głos. Lekko podniosła głowę znad kartki, kątem oka zerkając w tamtym kierunku. Luke z całą grupką swoich dziwnych przyjaciół wykorzystywał kolejny słoneczny dzień i przerwę między zajęciami, by pograć trochę na powietrzu. Nie była świadoma tego, jak długo wpatrywała się w biegającego chłopaka, ale kiedy zupełnym przypadkiem pochwycił jej spojrzenie, momentalnie opuściła wzrok. W myślach policzyła do dziesięciu i z nutką niepewności ponownie popatrzyła przed siebie. Ku jej niezadowoleniu Hemmings nadal się jej przyglądał, a kiedy ich spojrzenia spotkały się, zarys dołeczka pojawił się w jego policzku.

- Dlaczego się uśmiechasz? - zapytał tajemniczo Cal, siląc się na powagę, ale zbyt długo nie wytrzymał. Ariel wywróciła oczami, sięgając ponownie po pędzel. Zamoczyła go w farbie, dopisując ostatnią literę na plakacie. Postanowiła ignorować dziwne zachowanie przyjaciela, skupiając się na wcześniejszej pracy.

- Nie uśmiecham się! - zaoponowała z oburzeniem, nie przypuszczając, że to tylko pogorszy sytuację. Calum już nawet nie udawał, że postanowił sobie z niej bezczelnie zakpić. Wzięła głęboki wdech i z dumnie uniesioną głową przeniosła się na ławkę obok, zabierając ze sobą wszystkie przybory. Nie minęła chwila, a chłopak znalazł się tuż przed nią z tym promiennym, lekko ją przerażającym uśmiechem. Kręcił głową, przyglądając się jej natarczywie.

- Niesamowite – westchnął z niedowierzaniem.

- Nie wiem, czego ode mnie chcesz, ale możesz już sobie odejść, mam sporo do zrobienia – oznajmiła, próbując gestem ręki zmusić go do ustąpienia miejsca. Chłopak jednak nigdzie się nie wybierał.

- Niesamowite – powtórzył, a Ariel zacisnęła tylko mocniej zęby i kolejny raz zmieniał stolik.

- Mam przyjaciela kretyna, moja autobiografia – wyznała bezradnym tonem, gdy Hood znowu pojawił się tuż obok.

- Sypiam z największym wrogiem, twoja autobiografia – poprawił ją, a dziewczyna poczuła jak w jednej chwili zrobiło jej się gorąco.

- Co? - spytała przerażona, nerwowo przełykając ślinę.

- Niesamowite.

- Jeszcze raz to usłyszę, a własna matka cię nie pozna – zagroziła mu, machając pędzlem przed nosem. Calum zarechotał głośno, co sprawiło, że bez zastanowienia maznęła go farbą po ręce. Nie zamierzał pozostawać jej dłużny, dlatego natychmiast odwdzięczył jej się dokładnie tym samym, zostawiając na jej policzku dość spory ślad po plakatówce. Ariel spojrzała na niego z mordem w roziskrzonych złością oczach, ścierając z twarzy kolorową maź. Rzuciła pod jego adresem kilka nieprzyjemnych gróźb, ale on ani przez chwilę nie traktował jej słów poważnie.

what i hate about you ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz