#trzydzieścidwa. nienawidzę zasypiać przy tobie.

3.2K 286 19
                                    


Ponieważ nie chcę tej nocy za tobą tęsknić

Ciche, ale wyjątkowo sugestywne chrząkniecie rozległo się za jej plecami. Przerażona drgnęła, a gorąca herbata lekko zakołysała się w trzymanym w dłoni kubku. Bardzo powoli odwróciła się i dostrzegła w wejściowych drzwiach kompletnie przemoczonego chłopaka. Woda skapywała mu z narzuconego na głowę kaptura, ociekając po przyklejonych do czoła kosmykach włosów. Nerwowo przełknęła ślinę, gdy tylko dostrzegła jego wściekłe spojrzenie i ciągle drgające mięśnie twarzy. Zaciskał odruchowo pięści, wpatrując się w nią nieustannie.

- Co ty tu robisz? - zapytała niepewnie.

- Sądziłaś, że jak zostawisz mnie na tym zadupiu, to nigdy już więcej nie będziesz musiała mnie oglądać, prawda? Wybacz w takim razie, że cię rozczarowałem – odpowiedział z ironią.

- To nie tak ... - zaczęła się tłumaczyć, ale dość raptownie jej przerwał.

- Pół dnia tłukłem się jakimiś śmierdzącymi autobusami, żeby wrócić do domu, bo tobie znowu coś odbiło i postanowiłaś sobie zniknąć – uniósł się, a ona zmrużyła lekko oczy. - Masz coś z głową i powinnaś się leczyć!

- Ale ...

- Nigdy w życiu nie spotkałem tak popieprzonej osoby jak ty! - podniósł zdenerwowany głos, wymachując w górę rękami. Ariel zrobiła krok w tył. - Boże! Co ja sobie myślałem?! - zaśmiał się z grymasem, kręcąc głową. - Zrobiłem z siebie totalnego idiotę, skończonego kretyna, bo sądziłem ... - zatrzymał się, co sprawiło, że dziewczyna na nowo na niego spojrzała. Milczeli przez niedługą chwilę, wymieniając jedynie rozbiegane spojrzenia.

- Trzeba było dać sobie spokój wcześniej – odparła cicho, wzbudzając w nim jeszcze większą złość. Zaklął głośno, podchodząc do niej. Potrząsnął nią lekko, a kilka zimnych kropel deszczu zatrzymało się na jej twarz. Odruchowo przymknęła oczy, odwracając głowę w bok.

- Jesteś niemożliwa! Podziwiam każdego, kto jest w stanie wytrzymać z tobą trochę dłużej, nie dziw się, że wszyscy odchodzą - wrzasnął, a w jego głosie dało się słyszeć nutkę rozczarowania i smutku. - Ale tak, masz rację. Powinienem dać sobie spokój dawno temu, bo nie warto poświęcać czasu komuś, kto na to nie zasługuje. Nie ma sensu walczyć o kogoś, kto ma cię w dupie – podsumował, wypuszczając ją powoli z uścisku.

- Masz rację – potwierdziła, ale tym razem ze zdecydowanie mniejszą pewnością. Opuściła powoli głowę, odkładając kubek na szafkę obok. - Myślę także, że powinieneś już iść – dodała, opierając dłonie na drewnianym blacie. Wzięła kilka głębszych wdechów, próbując odzyskać kontrolę nad własnym organizmem.

- Co się stało? - spytał zaniepokojony, zapominając o wcześniejszej awanturze, gdy dłuższy moment nie poruszyła się, ciężko sapiąc. Ona zacisnęła jednak z całej siły powieki i wyprostowała się.

- Ty się stałeś – wyznała w końcu ze niespotykaną dotąd złością, zwracając się w jego stronę. Przez chwilę nie była pewna, czy rzeczywiście wypowiedziała te słowa, ale kiedy Luke otworzył szerzej oczy, wszystko było jasne. Zamrugał natarczywie, nie spuszczając z niej zaskoczonego wzroku. Nie było już żadnej ucieczki. Zrobiło jej się duszno, gdy z trudem panowała nad szaleńczym oddechem i biciem serca, które echem odbijało się w jej głowie, powodując niesamowity ból.

- O czym ty mówisz?

- Nic nie rozumiesz – jęknęła zrezygnowana, odwracając się, by nie mógł zobaczyć cisnących się do oczu łez. Nie była na to gotowa i dopiero wtedy zrozumiała, że konsekwencje jej nieprzemyślanego wyznania mogły być nieodwracalne. Zupełnie niespodziewanie szarpnął ją za ramię, zmuszając by ponownie na niego spojrzała. Pachniał deszczem, a jego oczy błyszczały w świetle migającej co jakiś czas lampki.

what i hate about you ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz