Starcie (p)

24K 540 20
                                    


Agata:

Pierwszą lekcją był WF. Jak zwykle spóźniłam się na autobus i dotarłam do szkoły piętnaście minut po rozpoczęciu zajęć. Pan Adam, mój nauczyciel, od razu odnotował spóźnienie i kazał mi się przebrać. Posłusznie przebrałam się w strój sportowy, ale kiedy spojrzałam na swoje odbicie w lustrze, oniemiałam z wrażenia. Miałam na sobie strój mojej młodszej siostry, który był tak cienki i prześwitujący, że niemal wszystko było widać. Mimo to, uznałam, że jakoś dam radę i poszłam na salę gimnastyczną.

Na widok mojego stroju kilka „klasowych księżniczek" zaczęło się śmiać, ale próbowałam nie zwracać na to uwagi. Kiedy zaczęliśmy rozgrzewkę, okazało się, że czeka nas bieganie. To była najgorsza rzecz, jaką można było robić na WF-ie, a zwłaszcza tego dnia. Biegaliśmy przez około piętnaście minut, a ja ledwo dawałam radę już po pięciu. Nagle poczułam, jak kręci mi się w głowie, i upadłam na podłogę. Próbowałam wstać, ale poczułam ostry ból w kostce. Nikt z mojej grupy nawet nie próbował mi pomóc.

Pan Adam, stojąc z boku, tylko uśmiechnął się pod nosem. Widząc, że się nie podnoszę, podszedł i powiedział:

Musisz sobie jakoś poradzić. Jeśli chcesz, możesz usiąść na ławce.

Z trudem dowlokłam się na bok i usiadłam, licząc sekundy do końca lekcji. Dopiero początek dnia, a ja już miałam wszystkiego dość. Liceum było dla mnie koszmarem, najgorszym okresem mojego życia. Marzyłam tylko o tym, żeby zdać maturę i nigdy więcej nie musieć oglądać tych ludzi.

Gdy usłyszałam dzwonek kończący lekcję, poczułam ulgę, choć nadal ledwo mogłam się ruszyć. Próbując wstać, poczułam przeszywający ból w nodze.

-Jak kostka? - zapytał pan Adam, który podszedł bliżej

-Nie mogę wstać.

-Dlaczego? Upadek nie wyglądał na aż tak poważny.

Spojrzał na moją nogę, a dopiero wtedy dostrzegłam, że kostka jest lekko spuchnięta, co wcześniej mi umknęło.

-Noga nie wygląda dobrze. Trzeba coś z tym zrobić.

Szczerze mówiąc, niewiele mnie obchodziło, jak wygląda moja noga. Wiedziałam, że w domu czeka mnie kłótnia z mamą, która zapewne będzie zła, że znowu coś mi się stało. Moje myśli przerwał pan Adam, który po chwili namysłu wziął mnie na ręce. Byłam zdumiona jego gestem. Natychmiast zaprotestowałam, mówiąc, że to niewłaściwe, ale on zignorował moje słowa i zaniósł mnie do gabinetu higienistki. Jak na złość, jej tam nie było.

-Wygląda na to, że pech mnie dziś prześladuje. - pomyślałam.

Pan Adam wniósł mnie do środka i posadził na krześle. Czułam się trochę nieswojo, zostając z nim sam na sam. Był mężczyzną, i to nie byle jakim – przystojnym, dobrze zbudowanym, o uśmiechu, którym z pewnością mógłby zawstydzić niejedną nastolatkę. W szkole krążyły plotki, że kilka dziewczyn próbowało się do niego zbliżyć, a niektóre podobno nawet wyrzucono za zbyt śmiałe próby.

-Zdejmij buty i skarpetki. - poprosił, wskazując na moją stopę.

Niechętnie, ale zrobiłam, co kazał, bo wiedziałam, że nie mam szans na odmowę. Zaczął oglądać moją kostkę, a jego dotyk był tak delikatny, że przeszedł mnie lekki dreszcz. Smarował ją jakąś maścią, a choć czułam ból, to nie mogłam zaprzeczyć, że był to również miły, kojący dotyk. Nikt nigdy nie masował mojej kostki w taki sposób. Gdy skończył, zawinął ją bandażem i ponownie wziął mnie na ręce, by odnieść do szatni.

Całą drogę modliłam się, żeby nie spotkać żadnej nauczycielki ani uczennicy, ale tym razem los był po mojej stronie. Gdy dotarliśmy, spodziewałam się, że już sobie pójdzie, ale niestety tak się nie stało.

-Adrianna, dobrze mówię? Podałabyś mi numer do swojej mamy? - zapytał.

-Niestety, nie. Mam na imię Agata. Jeżeli muszę podać...

Napisałam numer na kartce i podałam mu. Po piętnastu minutach do szkoły weszła moja mama, krocząc dumnie przez korytarze. Zawsze była piękną kobietą – jej lśniące włosy sięgały talii, a figura miała idealne kształty. Niestety, to piękno było tylko zewnętrzne. Była osobą, która dbała wyłącznie o siebie i nigdy nie wykazywała ciepła ani zrozumienia wobec innych. Przywitała się z nauczycielem w sposób, jakby była królową, wystawiając mu dłoń do pocałowania. On jednak tylko ją uścisnął, co wyraźnie ją rozczarowało.

Podziękowała mu za pomoc, po czym nakazała mi wstać i iść do auta. Kostka mnie bolała, a ona zupełnie tego nie rozumiała. Po dziesięciu minutach mozolnego dreptania udało mi się doczołgać do samochodu. Reszta podróży minęła w ciszy.

Adam:

Nie mogłem przestać myśleć o tej dziewczynie. Nie zauważałem jej wcześniej, ale kiedy dziś upadła i zobaczyłem jej smutną, zrezygnowaną twarz, coś we mnie drgnęło. Zachowanie jej matki było wręcz karygodne, biorąc pod uwagę, w jakim stanie była Agata. Chętnie bym się nią zaopiekował, spróbował zrozumieć, co naprawdę się dzieje. Muszę z nią porozmawiać jutro.

Nauczyciel ⚤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz