3 (p)

12.7K 336 16
                                        

Adam:

To była moja koleżanka. Wraz z moją żoną Agnieszką organizowała wieczór panieński dla swojej siostry, więc cały dom był pełen przygotowań i szumu. Dziś był piątek, co oznaczało, że Agnieszka wróci dopiero jutro rano. Cieszyłem się na tę chwilę samotności, która miała mi dać trochę czasu na przemyślenie ostatnich dni. Wróciłem do domu, czując lekki ciężar w piersi, jakby cały dzień zbierał się na burzę, która w końcu miała się rozpętać.

Gdy wszedłem do mieszkania, od razu poszedłem się umyć, próbując zmyć z siebie uczucie zmęczenia i napięcia. Ciepła woda spływała po mojej skórze, ale nie mogła zmyć niepokoju, który narastał od momentu, gdy zgodziłem się na zaproszenie matki Agaty. Dlaczego nie potrafiłem odmówić? To nie miało sensu. To nie było normalne. Wydawało mi się, że coś było nie tak, ale nie umiałem tego uchwycić.

Po kąpieli ubrałem wygodne dżinsy i luźny sweter. Poszedłem do salonu, wyjąłem butelkę whisky, otworzyłem ją i nalałem sobie do szklanki. Pierwszy łyk palił gardło, ale zaraz potem poczułem znajome ciepło rozchodzące się po całym ciele. Usiadłem w fotelu i zacząłem rozmyślać nad tym, co się dzisiaj wydarzyło. Moje myśli wracały do tamtej rozmowy z matką Agaty. Dlaczego się zgodziłem? Dlaczego w ogóle tam poszedłem? Wydawało mi się, że zachowuję dystans, ale może to był tylko mój sposób na oszukiwanie samego siebie.

Nalałem sobie drugą szklankę, kiedy nagle usłyszałem dźwięk przychodzącego SMS-a. Wziąłem telefon, przekonany, że wiadomość jest od Agnieszki. Może chciała przypomnieć mi o jakimś drobiazgu, który zapomniałem zrobić, albo po prostu chciała napisać coś miłego przed snem. Zamiast tego zobaczyłem nieznany numer, ale od razu skojarzyłem go z mamą Agaty.

-„Bardzo się cieszę, że przyjąłeś nasze zaproszenie. Zobaczysz, będziesz zadowolony...."

Przez chwilę nie mogłem uwierzyć, że to naprawdę jej wiadomość. Moje serce zaczęło bić szybciej, a w głowie pojawił się chaos myśli. „Co ta kobieta do mnie pisze?" – pomyślałem, marszcząc brwi. Jej ton był zbyt... intymny, zbyt pewny siebie. Poczułem się nieswojo, jakby ktoś naruszył moje granice. To było nie na miejscu. Po chwili zastanowienia odpisałem:

-„Nie ma za co, ale nie pouchwalajmy się za bardzo."

Zaledwie minuta minęła, zanim przyszła odpowiedź:

-„Dlaczego nie? Ma Pan sobie coś do zarzucenia?"

Jej słowa były prowokujące, jakby celowo próbowała mnie wytrącić z równowagi. Czułem, że moje serce bije jeszcze szybciej, a w głowie pojawiły się pytania. Czy naprawdę próbowała mnie do czegoś skłonić? Czym była ta dziwna gra, w którą zdawała się grać? Nie odpisałem jej więcej. Nie mogłem sobie pozwolić na dalszą rozmowę z kimś, kto zachowywał się w ten sposób. „Kocham swoją żonę," powtarzałem sobie w myślach, jakby te słowa miały być ochroną przed czymś niejasnym i groźnym. Owszem, ostatnio nie układało nam się najlepiej, ale nigdy nie zdradziłbym Agnieszki. Nigdy

Nauczyciel ⚤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz