2 (p)

16.1K 395 11
                                    

Agata:

Dziś obudziłam się nieco wcześniej niż zwykle. Postanowiłam, że tym razem nie spóźnię się do szkoły. Wstałam z łóżka, przeciągnęłam się leniwie i wybrałam z szafy ubrania na dzisiejszy dzień – czarną, elegancką spódniczkę i czerwony sweterek z dekoltem w serek. Czułam, że ten zestaw doda mi pewności siebie, której ostatnio trochę brakowało. Spakowałam torbę szkolną, upewniając się, że mam wszystkie podręczniki, a potem zeszłam na dół na śniadanie.

Ku mojej radości, mama już wyszła do pracy, więc obyło się bez porannych kłótni. To zawsze była najtrudniejsza część dnia – jej pełne pretensji spojrzenia, pytania, dlaczego znowu się spóźniam, czy uwagi na temat tego, jak się ubieram. Dziś jednak mogłam w spokoju zjeść kanapkę z szynką i popić ją herbatą. Skończyłam posiłek, założyłam płaszcz i wyszłam na przystanek. Było chłodno, zimny wiatr smagał mnie po policzkach, ale byłam zadowolona, że zdążyłam na autobus. Usiadłam na pierwszym wolnym miejscu i zamyśliłam się, wspominając wczorajszy dzień.

Pan Adam, mój nauczyciel, zaskoczył mnie tym, jak się mną zaopiekował. Kiedy przypomniałam sobie, jak delikatnie masował moją kostkę, poczułam lekkie ciepło na policzkach. Kostka już prawie nie bolała, więc mogłam swobodnie chodzić. „To przez jego ręce", zaśmiałam się cicho do siebie, jakby to był magiczny dotyk, który wszystko naprawia.

Gdy dotarłam do szkoły, od razu zauważyłam grupkę uczennic, które stały w kółku na dziedzińcu. W samym środku tej grupy był pan Adam, otoczony jak gwiazda przez swoje fanki. Poczułam lekki smutek i zazdrość – przecież w taki sposób, jak się mną wczoraj zaopiekował, mógł traktować każdą inną uczennicę. W myślach nakazałam sobie nie wracać do tego, co wydarzyło się poprzedniego dnia, bo to przecież nic nie znaczyło.

Pierwszą lekcją była matematyka, mój ulubiony przedmiot. Zawsze była dla mnie łatwa, jakby równania i liczby miały swój własny, idealny porządek, którego brakowało mi w życiu. Lekcja minęła szybko, a ja cieszyłam się, że chociaż na tej jednej godzinie mogę odciąć się od wszystkich problemów.

Idąc na kolejne zajęcia, zauważyłam, że jeden z chłopaków, którego wcześniej nie znałam, zaczął się na mnie intensywnie patrzeć. Kiedy podeszłam bliżej, on zbliżył się jeszcze bardziej, a jego twarz przybrała dziwnie pewny siebie wyraz.

-Hej, skarbie. Może wpadniesz do mnie dziś wieczorem? - powiedział, uśmiechając się w sposób, który przyprawiał mnie o ciarki.

Już miałam mu powiedzieć, żeby się odczepił, kiedy nagle poczułam uderzenie w pośladki. On dał mi klapsa! Zamarłam na moment, zupełnie nie wierząc, że to się dzieje. Nie znałam go, a on miał czelność tak mnie traktować i to na oczach innych uczniów. Kiedy zobaczyłam, jak dziewczyny z mojej klasy zaczynają się śmiać, coś we mnie pękło. Bez chwili wahania odwróciłam się do niego i z całej siły uderzyłam go w twarz. Jego mina była bezcenna – kompletnie zaskoczony, stał tam z szeroko otwartymi oczami. Odeszłam, unosząc głowę do góry, starając się wyglądać na dumną i niewzruszoną, choć w środku drżałam ze złości i nerwów.

Dziewczyny, które wcześniej się ze mnie śmiały, teraz wyglądały na zszokowane, a ja poczułam satysfakcję, że przynajmniej raz udało mi się postawić na swoim. Reszta lekcji minęła szybko i spokojnie, jakby nic się nie wydarzyło.

Gdy o godzinie 15 zabrzmiał dzwonek, byłam szczęśliwa, że mogę w końcu wrócić do domu. Idąc w stronę przystanku, nagle zauważyłam, że zatrzymał się obok mnie samochód. Okno się otworzyło, a ja zobaczyłam twarz pana Adama.

- Yyy... Dzień dobry. - odezwałam się, niepewna, co on tu robi.

- Witaj! Jak się dziś czuje twoja noga?

- Lepiej, dziękuję bardzo.

- Może podwieźć cię do domu? - zaproponował, uśmiechając się łagodnie.

- Nie, dziękuję. - odpowiedziałam, próbując ukryć, że jego propozycja mnie zaskoczyła.

- Nie chcę nalegać, ale musisz teraz na siebie uważać.

- Naprawdę, nie trzeba. Do widzenia!

Bez zastanowienia skierowałam się dalej na przystanek, czując dziwne uczucie, że coś jest nie tak. Czy naprawdę martwił się o mnie, czy może miał w tym jakiś ukryty cel? Na szczęście autobus przyjechał wcześniej, więc nie musiałam się więcej nad tym zastanawiać.

W domu od razu zabrałam się za zadanie z matematyki. Było go naprawdę dużo i pochłonęło mi to sporo czasu. W międzyczasie pomyślałam o mojej młodszej siostrze, która pewnie już bawiła się w swoim pokoju, nieświadoma żadnych problemów. Czasem jej zazdrościłam – dzieciństwa bez zmartwień, bez potrzeby zadowalania kogokolwiek. Gdy nastał wieczór, poszłam się umyć, a potem założyłam swoją ulubioną piżamę w jednorożce i położyłam się do łóżka, gotowa zakończyć ten długi dzień.

Nagle usłyszałam, że ktoś wszedł do domu. Byłam pewna, że to mama, więc nie wychodziłam z pokoju. Jednak jej kroki były inne niż zwykle, jakby ktoś jeszcze z nią był. Moja ciekawość wygrała, więc postanowiłam wyjrzeć z pokoju. Kiedy otworzyłam drzwi, nie mogłam uwierzyć własnym oczom. W salonie stał... pan Adam. Co on tutaj robił? W tym momencie usłyszałam, jak mama woła mnie na dół.

Nie miałam wyboru, musiałam zejść, bo zauważyli moją wystającą głowę. Byłam zażenowana – w tej piżamie wyglądałam jak małe dziecko, a do tego była taka infantylna.

- Słuchaj, skarbie. Twój nauczyciel przyszedł zapytać, czy na pewno wszystko z tobą w porządku.

- Dzień dobry, panie Adamie. Tak jak mówiłam, czuję się o wiele lepiej niż wczoraj.

- Dobrze, ale odmówiłaś mojej pomocy, więc martwiłem się, czy na pewno.

Adam:

„Co ja właśnie powiedziałem? Nie powinienem tak mówić, zwłaszcza przy jej matce. Co się ze mną dzieje? To moja uczennica, powinienem się trzymać od niej z daleka. Martwienie się o nią to coś, na co nie mogę sobie pozwolić."

- Wszystko jest w porządku. Naprawdę, nic mi nie jest.

- Dobrze, cieszę się. Porozmawiam jeszcze chwilę z twoją mamą, więc daj nam chwilę.

Agata wróciła do swojego pokoju, a ja zostałem sam na sam z jej matką.

- Cieszę się, że tak troszczy się pan o moją córkę. Ale czy mogę jakoś się panu odwdzięczyć?

Patrzyła na mnie z uśmiechem, ale w jej oczach dostrzegłem coś więcej. Była piękna, ale nie w moim guście, a ja przyszedłem tu tylko po to, by upewnić się, że z Agatą wszystko jest dobrze.

- Nie, naprawdę nie trzeba. To część mojej pracy jako nauczyciela.

- W takim razie zapraszam pana na obiad w sobotę. Proszę nie odmawiać, byłoby nam bardzo przykro.

Zgodziłem się, choć w głębi duszy czułem, że to nie jest dobry pomysł. Kiedy zbierałem się do wyjścia, podałem jej rękę na pożegnanie, ale ona niespodziewanie stanęła na palcach i pocałowała mnie w policzek. Zaniemówiłem, zupełnie nie wiedząc, jak na to zareagować. W końcu wyszedłem, czując się dziwnie oszołomiony, i odjechałem.

W samochodzie usłyszałem powiadomienie – ktoś wysłał mi SMS-a... 

Nauczyciel ⚤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz