8-Mroczna puszcza

3.5K 170 26
                                    

Stali i czekali aż Bilbo wróci ze zwiadów. Miraleth miała iść z nim jednak on uparł się i poszedł sam.
W końcu wrócił.
-Tam coś jest. To coś przypomina niedźwiedzia ale to nie niedźwiedź. To coś gorszego. -powiedział Bilbo.
-Musimy iść-odparł Gandalf.

Szli przez łąkę. Jednak w końcu chód zmienił się w bieg gdy okazało się że to coś ich goni. Miraleth była na przodzie. Znaczy na początku. Później przegonił ją Bombur co wszystkich zdziwiło. Gdy dobiegli do jakiegoś domu szybko weszli do niego i zaczęli zamykać drzwi. Stwór chciał wejść do środka ale grupa go powstrzymała.

- Co to było? -spytała się elfka.
-To nasz gospodarz. -odpowiedział Gandalf.

W końcu poszli spać. Rano gdy się obudzili odkryli że ktoś jest z nimi.
To był Beorn. To coś co ich goniło.

-Potrzebujemy pomocy-odparł Thorin.
-Nie lubie krasnoludów...ale orków nie lubię jeszcze bardziej więc udziele wam pomocy. Co jest wam potrzebne? -Konie-odparł Thorin.
-Moge dać wam kuce.
-Dobrze.

Gdy siedli na kuce ruszyli. Co dziwne kuce były bardzo szybkie. W końcu dotarli do Mrocznej puszczy. Zsiedli z kuców.
-Nie mogę iść z wami. Mam coś do załatwienia. -powiedział Gandalf.

Po pożegnaniu się Gandalf ruszył w swoją stronę a krasnoludy, hobbit oraz elfka w swoją.

Szli między drzewami. Było tam duszno. Miraleth ledwo łapała powietrze.
-Chodzimy w kółko! -krzyknęła Miraleth.

Nagle usłyszeli coś niepokojącego. Mira weszła na drzewo. Zobaczyła że coś się zbliża. Coś bardzo niebezpiecznego. Zeszła na dół. Zorientowała się ze nikogo nie ma. Zaczęła ich szukać. Gdy odkryła co się stało była przestraszona. Jej przyjaciele leżeli zawinięci w pajęcze sieci. Rozglądneła się a kiedy nikogo nie zauważyła ruszyła im na pomoc. Wyciągnęła swój srebrny sztylet i rozcieła sieci.
-Wszystko dobrze? -pytała się wszystkich po kolei.
-Tak, tak-każdy jej odpowiadał.

Gdy wszyscy byli wolni udali się w dalszą podróż. Nie trwała ona jednak długo.

Całą kompanię otoczyła grupa elfów. Miraleth jednak szybko schowała się za drzewem. Zobaczyła elfa który celuje do Thorina z łuku.
-Nawet nie myśl że cię nie zabiję.-powiedział.
-Chyba że ja zabiję cię pierwsza.-powiedziała blondynka celując do elfa. Natychmiastowo otoczyła ją grupka elfów którzy celowali teraz w jej stronę.
-Jeśli mnie zabijecie ja zabiję jego-odparła Miraleth.
-A kim ty...-zaczął mówić powoli odwracając się elf lecz przerwał gdy ujrzał elfkę która chciała go zabić. Była piękna. Nie obchodziło go to że celuje do niego z łuku.
-Spokojnie. -powiedział do straży która po tym słowie opuściła łuki. -Co tu robicie? -zwrócił się do krasnoludów.-Porwali cię? -tym razem pytanie skierował w stronę dziewczyny.
-Podróżujemy i nie, nie porwali mnie. Jestem tu dobrowolnie.-odpowiedziała.-A ty kim niby jesteś atakując nas? -zapytała wyrywczo.
-Po pierwsze mam prawo was zaatakować ponieważ weszliście na nasze tereny. A po drugie jestem księciem tego miejsca.-odparł.
-O nie! Słuchajcie chłopaki-zwróciła się do Bilba i krasnoludów-to książę. Musimy się go słuchać. Jak mogłam mu się sprzeciwić? -żartowała dalej Mira a krasnoludy zaśmiały się-Ale ciiiii. Książę chce chyba coś powiedzieć.
-Zabieramy was do króla-oznajmił.
-Aha czyli idziemy do tatulka? -spytała się sarkastycznie. Wiedziała jednak że już po niej. Elfy zabrały krasnoludom całą broń. Jej również. Nie miała jak uciec. Gdyby zaczęła biec pewnie ktoś odstrzelił by ją z łuku. Przynajmniej się pośmiali.

Dotarli do pałacu leśnych elfów. Wielkie wrota się otworzyły. Powoli weszli do środka. Miraleth był pod wrażeniem. Pałac był ogromny i pięknie ozdobiony. Cudo. Wszystkich zamknięto za kratami. Thorin miał rozmowę z królem. Po tym jak wrócił jakiś elf podszedł do celi Miry .
-Król cię wzywa.-powiedział po czym wyprowadził elfkę z małego pomieszczenia. Dotarli do głównej sali.
-Witaj córko Elronda. Księżniczko Rivendell. Jak się czujesz?
-Mów po co chciałeś ze mną rozmawiać?
-Chciałem się tylko dowiedzieć jak się czujesz.
-Nie najgorzej. Jednak byłoby lepiej gdybyś nas wypuścił.
-Wasz przywódca powiedział że nie potrzebuje mojej pomocy czyli równie dobrze może siedzieć w celi.
-Jesteś podły.
-Nie jesteś pierwszą osobą która mi to mówi.
-Domyśliłam się. -przyznała z pogardą. -Mogę już iść?
-Skoro tak bardzo chcesz? Straże! Odprowadźcie ją.

Do Miry podeszło dwóch strażników. O dziwo nie zaprowadzili jej do celi tylko do jakiejś komnaty z wielkim łożem.
-Dlaczego mnie tu zaprowadziliście?
-Rozkaz księcia. -odparli.
Miraleth zdziwiły te słowa. Ten sam elf który prawie zabił jej przyjaciół teraz oferuje jej własny pokój zamiast zimnej celi? Ludzie są zmienni. A raczej elfy.
-Ale ja nie chcę tu być. Wolę siedzieć w celi. Byleby z moimi przyjaciółmi.
-Niestety nie możesz-powiedział po czym zamknął drzwi. Mira usiłowała je otworzyć lecz na marne. Postanowiła że skoro już tu musi siedzieć to się przynajmniej wyśpi. Położyła głowę na poduszce i zamknęła oczy. Gdy zasnęła nie pospała długo ponieważ ktoś obudził ją otwierając drzwi.

Hejka!
Ma nadzieję że się podobało.
Komentarze i bla bla bla.
Do przeczytania!

Miraleth-elficka wojowniczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz