Płynęli przez jezioro.
-Pieniądze! -krzyknął Bard.
-Jeszcze nie teraz.-odparł Thorin.
-Jeśli checie dotrzeć na drugą stronę zapłacicie teraz. Tam są strażnicy.Oddali mu pieniądze po czym weszli do beczek tak jak im kazał Bard. Siedzieli w środku i czekali aż coś się stanie. W końcu się zatrzymali. Mira siedziała cicho nic nie mówiąc.
Nagle poczuła coś mokrego i śmierdzącego na głowie. Po chwili było tego pełno. Ryby. Miraleth nic sobie z tego nie robiła i siedziała skulona w rybach. W końcu coś usłyszała. Był to głos Barda.Poczuła że ktoś unosi jej beczkę i powoli wyrzuca z niej ryby. Poczuła strach. Zaraz ktoś ich złapie. Jednak w końcu beczka wylądowała na deskach łodzi. Czekała jeszcze chwilę. W końcu Bard pomógł jej wyjść. Nabrała świeżego powietrza.
-Tato! Tato! -krzyknął jakiś chłopiec. Podbiegł do nich i zwrócił się do Barda. To na pewno jego syn. W końcu nazwał go tatą.-Obserwują nasz dom-powiedział zadyszany.
-Nikt nie może was zobaczyć-zwrócił się do nich Barda.-Mam pomysł. Poszli za nim. Ku ich zdumieniu Bard kazał im wejść do wody. Jednak jak się później okazało to nie była zwykła woda. To były ścieki. Mira jednak była już przyzwyczajona do niewygodnych i obrzydliwych sytuacji. W końcu wyszli przez...toaletę. Mirze pomógł wyjść syn Barda-Bain. Chyba tylko ona i Bilbo przyjeli jego pomoc. Inni chcieli zachować honor.W końcu weszli do domu. Był mały ale przynajmniej miał kominek przy którym można było się ogrzać. Dzieci Barda zaczęły im rozdawać ubrania. Mira usłyszała rozmowę gospodarza z jego starszą córką-Sigrid.
-Tato, nie mamy dla niej. Moje sukienki się na nią nie zmieszczą.
-To daj jej sukienkę mamy.-powiedział. Na twarzy jego córki było widać zdziwienie. Podeszła do elfki.
-Chodź za mną. -odparła i zaprowadziła Mire do małego pokoiku.Sigrid zaczęła szperać w szafie w której trzymali chyba wszystkie swoje ubrania. Nie było ich dużo więc szafa też nie była zbyt obszerna.
-Mój tato chyba cię polubił.
-Dlaczego tam sądzisz?
-Ponieważ oddaje ci suknie mojej mamy.Mi i mojej siostrze nawet nie pozwala ich dotykać. -odparła. Mira nic nie powiedziała. Ubrała tylko suknię którą dała jej Sigrid i wyszła. Gdy przekroczyła próg wszyscy się na nią spojrzeli. Bard nie mógł oderwać od niej wzroku. Była tak bardzo podobna do jego zmarłej żony. I jeszcze ta suknia.
-Chyba nie zamierzasz w tym walczyć-powiedział Dwalin.
-Jakoś sobie poradzi.-odparł szybko Thorin nie pozwalając Mirze odpowiedzieć. -Dobra, gdzie nasza broń. -zmienił temat Thorin.
-Poczekajcie-odparł Bard.
Wyszedł i po chwili wrócił. Położył na stole i rozwinął jakiś materiał w którym znajdowały się stereotypy broni.
-Co to ma być? -spytali się wszyscy po kolei.
-Broń-odparł Bard.
Mira czuła że zaraz zacznie się awantura.
-Słuchajcie. Thorinie-na te słowo B się ożywił- weźmy co jest i chodźmy. Nie mamy czasu.
-Musimy mieć broń!
-Lepszą znajdziecie tylko w arsenale.
-Nie mamy wyjścia. Musimy iść. -ciągnęła elfka.
-Nigdzie nie pójdziecie. Mój dom obserwują. Wyjdziecie dopiero po zmroku.-odparł po czym szepnął coś do swego syna i wyszedł.
-Chodźcie! -krzyknął Dwalin.
-Nie możecie wyjść. -zatrzymywał ich Bain.
-Idziemy! -mówił Thorin nie słuchając co miał im do powiedzenia Bain.
Wyszli po cichu. Poszli oczywiście do arsenału. Bo gdzie by indziej.
-Teraz ty! -krzyknął do blondynki. Mira wzięła rozbieg i przebiegła po schodach zrobionych z jej przyjaciół.
Gdy znalazła się w środku od razu zaczęła brać jak najwięcej w ręce. Broń, zbroja wszystko co się tam znajdowało. Gdy miała zejść po schodach poczuła przenikliwy ból w nodze przez co się przewróciła. Hałas był tak donośny że po chwili zjawili się strażnicy.Hejka!
Weźcie, pisze te opowiadania na próbie do jasełek. Jak tylko mam czas łapie za telefon i piszę. Mam nadzieję że to docenicie.
Papatki!
CZYTASZ
Miraleth-elficka wojowniczka
FanfictionJest to moja własna wersja "Hobbita" i " Władcy Pierścieni". Miraleth-elficka księżniczka. Córka Elronda i siostra Arweny. Czeka na przygodę która zmieni jej życie. Może pozna co to znaczy prawdziwa przyjaźń, miłość, zaufanie i sprawiedliwość? Może...