Miraleth szła korytarzem mając w planach znalezienie jej najlepszej przyjaciółki Errisy. Ona i Miraleth poznały się na lekcjach rzucania nożami. Erri uczyła tam młode elfy jak posługiwać się nożem by nie odciąć sobie palców. Miraleth była jej najlepszą uczennicą.
Z biegiem czasu obie połączyła naprawdę silna przyjaźń. Mira przychodziła do niej wyżalić się lub poprosić o radę.Tym razem było podobnie. Blondynka weszła do sali w której odbywała się lekcja. Natychmiast zauważyła rude, przypominające ogień włosy Errisy. Podeszła do niej i przytuliła się na powitanie.
-Witaj! -krzyknęła radośnie Errisa.
-Witaj-odpowiedziała jej Mira.
-Co cię do mnie sprowadza?
-Mam pytanie i chciałabym usłyszeć od ciebie odpowiedź-odparła blondwłosa.
-W takim razie słucham.
-Może lepiej nie tu.
-No dobrze, chodź-powiedziała rudowłosa ciągnąc Mire za sobą i rzucając zwykłe "uważajcie na palce! " do dzieci które i tak nic sobie z tego nie robiły.
Obie elfki weszły do małego pokoiku z dwoma krzesłami oraz stolikem.
-Mów o co chodzi? -spytała się Erri.
-Słuchaj, ja już tu dłużej nie wytrzymam.Chcem poznać smak przygody i poczuć zapach prawdziwej walki. Tutaj tego nie zrobię. Proszę powiedz mi co mam robić?
-Najlepiej będzie jak posłuchasz swojego serca. Co ono ci mówi?
-Mówi bym wzięła broń i ruszyła w poszukiwaniu przygody.
-W takim razie to zrób! -krzyknęła przyjaciółka Miry.
-Ale gdzie ja mam iść?
-Słuchaj...miałam nikomu tego nie mówić ale...tobie powiem.
Chodzi o to że za dwa dni miałam ruszyć do Shire by z załogą Thorina Dębowej Tarczy ruszyć w stronę Ereboru i zabić Smauga wyzwalając krasnoludy.Po tych słowach Miraleth nie wiedziała co powiedzieć. Siedziała tylko wpatrując się w swoją przyjaciółkę której chyba troszkę odbiło.
-I jak by mi to miało pomóc? -wydusiła z siebie w końcu blondynka.
-Chodziło mi o to że może ty byś zajęła moje miejsce i to ty byś ruszyła za dwa dni do Shire by potem ruszyć do Ereboru i pokonać smoka.
-Zwariowałaś?
-Dlaczego? Przecież to ty chciałaś poznać smak przygód! To ty chciałaś poczuć zapach prawdziwej walki! -Mówiła Errisa powoli podnosząc głos. -Ja chcem ci tylko pomóc-dodała już spokojniej.Miraleth nadal nie zbyt dobrze wiedziała co się dzieje. Ale w końcu zdała sobie sprawę że Errisa miała rację. Taka podróż odmieniłaby jej życie na zawsze. Mogłaby w końcu z kimś powalczyć nie martwiąc się by nie urazić drugiej osoby. I mogłaby poznać krasnoludy. Wszystkie rzeczy które jej o nich powiedziano były złe. Nawet bardzo złe. Jednak ona czuła...nie...ona wiedziała że to nie może być prawda.
-A więc za dwa dni już mnie tu nie będzie. Tylko musisz powiedzieć mi trochę więcej.
Po 15-minutowym wykładzie Miraleth wiedziała już wystarczająco dużo by bez problemu dotrzeć do Shire i rozpoznać dom w którym miała się spotkać z krasnoludami.
Miraleth była ciekawa czy Errisa dostała rozkaz czy może sama chciała pomóc krasnoludom.
-Mam pytanie:dlaczego to ty miałaś im pomóc?
-Ponieważ się zgłosiłam. Nigdy nie wierzyłam w te bajki że krasnoludy są chciwe i nie mają serca. Od zawsze chciałam im pomóc ale jednak twoje marzenie było ważniejsze. Dlatego ci je oddałam.
-Dziękuje. Nie wiedziałam że to dla ciebie takie ważne.
-Dla ciebie ważniejsze.Po dość długiej rozmowie Erri ruszyła do dzieci które i tak nawet nie zauważyły że zniknęła a Mira ruszyła do swojej komnaty pakując się powoli.
Wynosiła z kuchni lembasy i wodę. Musiała robić to jednak bardzo ostrożnie by nikt jej nie zauważył. Jej ucieczka miała być tajemnicą. Tylko jej i Errisy.Wow! Aż 554 słowa .
Piszcię komentarze.
Pa, pa.KOMENTARZE!!!

CZYTASZ
Miraleth-elficka wojowniczka
FanficJest to moja własna wersja "Hobbita" i " Władcy Pierścieni". Miraleth-elficka księżniczka. Córka Elronda i siostra Arweny. Czeka na przygodę która zmieni jej życie. Może pozna co to znaczy prawdziwa przyjaźń, miłość, zaufanie i sprawiedliwość? Może...