Siedzieli po cichu obserwując zza skał Gundabad.
- Zginęło tutaj wiele osób...moja matka również. -powiedział elf. Mira nie wiedziała co powiedzieć. Było jej przykro. Widziała ból w oczach elfa. Chciała zrobić coś co sprawi że cierpienie zniknie. Nachylila się i cmokneła delikatnie jego wargi. Po chwili odsunęła się.
-Przepraszam-szepneła.
-Za pocałunek? -spytał.
-Tak. -odparła lekko zdziwiona pytaniem.
-Dziękuję.
-Za pocałunek? -tym razem zapytała dziewczyna.
-Tak.-powiedział po czym delikatnie ją pocałował. Ten pocałunek był zupełnie inny niż ten w pałacu leśnych elfów. Był bardziej czuły.Odsuneli się od siebie. Spojrzeli w oczy. Nie odezwali się do chwili w której Miraleth zauważyła że coś rusza się w dziwnej budowli.
-Tam ktoś jest-powiedziała wskazując palcem w stronę jednego z wielu okien.
-Poczekajmy do świtu. -powiedział elf.
-Zgadzam się.W końcu coś zauważyli. Z wielkiej jaskini zaczęły wychodzić grupy orków. Na ich czele stał Bolg syn Azoga Plugawego.
Elfy schowały się za skałą. Wiedziały że muszą ostrzec innych.
Szybkim krokiem zeszli z góry. Wsiedli na konia i ruszyli galopem na przód.Gdy dotarli na miejsce pognali w poszukiwaniu Gandalfa by przekazać mu wiadomości o nadciągającej gmarze orków.
W końcu go odnaleźli.
-Gandalfie! -krzyknął Legolas.-Z północy nadciąga gmara orków.
-Kili, Fili, Dwalin i Thorin poszli w tamtą stronę. Musicie ich ostrzec.
Nic nie powiedzieli. Ruszyli w stronę w którą wcześniej poszły krasnoludy.Wspieli się na samą górę. Nigdzie jednak nie widzieli chłopców.
-Kili! Fili! -krzyczała Miraleth.
-Miraleth! -usłyszała głos jednego z jej przyjaciół.
Mira odwróciła się do Legolasa.
-Musimy im pomóc. Sami nie dadzą sobie...-urwała widząc minę elfa. Legolas patrzył się w górę z przerażeniem w oczach.Mira powoli zaczęła się odwracać. Czuła strach. Bała się tego co ujrzy.
Dobrze myślała. Omal nie zemdlała gdy zobaczyła że ciało Filiego zostaje przebite mieczem Azoga Plugawego.
-Nie! -krzyknęła elfka. Chciała móc coś zrobić. Rzuciła się z biegiem lecz Legolas ją zatrzymał.
-Jemu już nie pomożesz.-odparł.
-Ale możemy pomóc innym-powiedziała po czym wyrwała się z uścisku ukochanego i pobiegła ma przód. Elf ruszył za nią.W pewnym momencie elfka zniknęła z jego punktu widzenia.
Wspiął się więc na wieżę i wypatrywał ją celując we wrogów.
Nagle zauważył elfkę. Walczyła z Bolgiem obok zwłok Kiliego. Nie szło jej zbyt dobrze. Była wykończona. Już miał zastrzelić orka z łuku gdy zdał sobie sprawę że zabrakło mu strzał.
Ześlizgnął się z wierzy .Mira z całych sił próbowała utrzymać się na nogach. Podniosła głowę i zobaczyła Legolasa zbliżającego się do niej i jej przeciwnika.
Elf powoli się do nich zbliżył. Był już blisko gdy nagle Mira dostała tak mocno że spadła ze schodów.Leżała nieruchomo. Elf przyspieszył . Gdy dotarł na miejsce rzucił się na orka.
Mira leżała na śniegu z krwawiącą ręką. Oprócz rany na ramieniu miała parę małych siniaków oraz obdarcie na twarzy. Bolało ją niewyobrażalnie ale nie poddała się. Wstała powoli i zrobiła pierwszy krok. Był niesamowicie bolesny.
W pewnym momencie zobaczyła że jej wróg oraz kochanek spadają w dół. Przeraziła się. Zignorowała ból i przyśpieszyła.
Minęło jednak dość sporo czasu zanim zdążyła dotrzeć na miejsce. Nigdzie jednak nie zauważyła elfa i orka.
-Legolas! -krzyczała-Legolas! Nie rób mi tego!
-Czego? -spytał znajomy głos.
-O Boże! Ty żyjesz!-krzyczała z ulgą Miraleth. - Nigdy więcej mi tego nie rób. Już nigdy mnie nie zostawiaj. Obiecaj mi to-podbiegła do niego i to ostatnie zdanie omal nie wyszeptała.
-Obiecuję, obiecuję-powtarzał .-Ale to ty mi uciekłaś.
Na twarzy Miry pojawił się uśmiech który ani trochę nie pasował do otoczenia.
-Muszę poszukać Thorina.
-Dobrze...Obiecałem że cię nie zostawię ale muszę pomóc innym.
-Rozumiem.
Pocałowali się przelotnie i szybko ruszyli w swoje strony.Legolas pobiegł walczyć w mieście a Mira w tym momencie klęczała u boku zwłok Thorina.
-Przepraszam...tak bardzo przepraszam...-mówiła przez łzy które lały się strumieniami po jej policzkach. -Gdybym poszła z wami napewno by do tego nie doszło.
-I tak nic byś nie zrobiła-usłyszała głos zza swoich pleców. Odwróciła się i ujrzała Thranduila.
-Co ty tu robisz?
-Szukałem cię i znalazłem.
-Czego chcesz-Mira wstała.
-Chciałem porozmawiać ale ty chyba nie masz na to ochoty.
-Mów-zażądała elfka.
-Wiedz że całkowicie opętałaś mojego syna. Wiem że go nie powstrzymam dlatego chcę ci powiedzieć że nie czuje do ciebie urazy. Wcześniej nigdy bym tego nie powiedział... jednak teraz mogę śmiało powiedzieć że zaimponowałaś mi.
-Niby czym-zapytała Mira próbując ukryć zdziwienie które wywołały słowa króla leśnego królestwa.
-Swoją odwagą i chartem ducha. Mógłbym cię mieć na synową.
-Do tego jeszcze daleko.-odparła. -A teraz jeśli mógłbyś zostawić nas samych...
-Oczywiście. -odparł po czym odszedł.Miraleth znów klęczała obok zwłok Thorina.
-Słyszałeś? Nigdy bym się tego nie spodziewała. Takie słowa z jego ust to wręcz coś...nienormalnego. Śmiejesz się pewnie teraz na górze...Wiedz że dla mnie i dla całej kompanii byś prawdziwym królem.Hejka!
Mam nadzieję że się podobało.
Piszcie komentarze.
Pozdrawiam!
![](https://img.wattpad.com/cover/56267235-288-k830355.jpg)
CZYTASZ
Miraleth-elficka wojowniczka
FanficJest to moja własna wersja "Hobbita" i " Władcy Pierścieni". Miraleth-elficka księżniczka. Córka Elronda i siostra Arweny. Czeka na przygodę która zmieni jej życie. Może pozna co to znaczy prawdziwa przyjaźń, miłość, zaufanie i sprawiedliwość? Może...