Rozdział 14

2.2K 106 4
                                    

Muzyka dobiegała do moich uszu gdy kołysałam się na środku parkietu w rytm dobrze mi znanej piosenki. Nie byłam tu pierwszy raz, doskonale znałam to miejsce. Wszystko było dla mnie tak znajome. Gdy piosenka zmieniła się zdecydowałam, że jest to dobry czas na odpoczynek, dlatego od razu skierowałam się do baru z szerokim uśmiechem na ustach który spowodowany był alkoholem w moich żyłach. Lecz każdym krokiem bar jakby się ode mnie oddalał a ja czułam coraz większe zawroty głowy. Czyjaś mocna dłoń objęła mnie w tali. Ta dłoń. Pamiętałam jej dotyk, to jak była nieprzyjemnie mokra i ten smród alkoholu, papierosów i tanich perfum. Nagle w około nikogo już nie było. Sala która przepełniona była ludźmi nagle opustoszała i była tam tylko nasza dwójka. Straciłam racjonalne myślenie. Chciałam od niego po prostu uciec ile sił w nogach. Wyrywałam się, płakałam lecz na niego nic nie działało. Pochylił się bliżej mojego ucha

-To jeszcze nie koniec

Poczułam jak ktoś mocno złapał za moje ramię, potrząsając nim. Byłam cała mokra a po moich policzkach płynęły gorzkie łzy. Krzyczałam lecz nawet nie wiedziałam co. To wszystko do mnie powróciło ze zdwojoną siłą. Jak mogłam pomyśleć że to wszystko jest już za mną? Że poradziłam sobie a to co wydarzyło się poszło w niepamięć? Otworzyłam gwałtownie oczy widząc Tristana który siedział na brzegu łóżka pochylony nade mną tak jak kiedyś. Widziałam w jego oczach troskę lecz i pewnego rodzaju zawód. Czułam że właśnie teraz go zawiodłam. Starał się jak najlepiej abym mogła wrócić do normalnego stanu, wszyscy się starali a ja ponownie wszystko zawaliłam. Przyciągnął mnie na swoje kolana a ja wtuliłam się w jego umięśniony brzuch, zwijając się przy tym w kłębek. Płakałam jak małe dziecko, mocząc jego koszulkę.

-To tylko sen Chrissy. Nic ci nie grozi- szeptał lecz tym razem mu nie wierzyłam. Nie byłam bezpieczna. Sama dla siebie byłam zagrożeniem, ten gościu był dla mnie zagrożeniem. Nie złapali go. Dalej chodził sobie jak gdyby nigdy nic po ulicach ciesząc się życiem kiedy mnie męczyły koszmary z nim w roli głównej. Podniosłam wzrok spoglądając na jego zatroskaną twarz.

-Ja...naprawdę myślałam że to już za mną, że sobie poradziłam ale jestem tą samą wariatką- pociągnęłam nosem. Racja byłam wariatką a to, że Tris chciał mnie zamknąć w psychiatryku nie robiło już na mnie wrażenia. Otarł moje policzki, całując moje czoło.

-Nie jesteś żadną wariatką, rozumiesz? Nie mów tak o sobie- głaskał mnie po włosach lecz nie potrafiłam mu teraz uwierzyć. Zerwałam się z jego kolan i zaczęłam nerwowo chodzić po pokoju. To wspomnienie ponownie wpędziło mnie w ślepą uliczkę z której nie było wyjścia. Podeszłam do okna, patrząc na pustą ulicę. Moje życie miało się teraz zmienić. Miałam pójść na studia i zacząć żyć tak jak kiedyś chciałam lecz przeszłość mnie dopadła po raz kolejny. Musiałam to zwalczyć, poradzić sobie nie raniąc nikogo z bliskim mi osób.

****

POV Tristan

Przez całą noc nie zmrużyłem oka. Bałem się. To ponownie uderzało w Chrissy kiedy zaczęła układać sobie życie. Wpatrywałem się w sufit myśląc jak mogę jej pomóc. Może przeprowadzka. Do innego miasta, kraju, na inny kontynent? Ale ucieczka nic nie da. To siedzi w jej głowie. Wstałem z łóżka i wyszedłem z pokoju który aktualnie należał do mnie dopóki mieszkałem w jej domu rodzinnym i poszedłem do pokoju przyjaciółki. Prosiła abym zostawił ją samą chwilę po tym kolejnym cholernym koszmarze. Drzwi były lekko uchylone więc zerknąłem przez niewielką szparę. Niewiele widziałem dlatego otworzyłem je szerzej, otwierając ze zdziwienia usta. Łóżko było zasłane a ciuchy z szafy zniknęły tak jak i wszelkiego rodzaju rzeczy z biurka. Wszedłem od razu nie mając pojęcia czy to jest jakiś głupi żart. Czułem się jak w jakieś ukrytej kamerze i tylko wyczekiwałem aż gościu z mikrofonem wyskoczy spod łóżka i krzyknie "Mamy Cię". Przetarłem dłońmi twarz podchodząc do perfekcyjnie zasłanego łóżka na którym leżała kartka. Przebiegłem po niej wzrokiem kodując tylko pojedyncze słowa.


"Tristan, wiem ile razy cię raniłam i ile razy zawiodłam cię. Widziałam to w twoich oczach gdy po raz kolejny musiałeś przychodzić do mnie w środku nocy. Nie chcę już taka być, nie chce się ciągle bać i nie chce być ciężarem. Normalne życie? O czym ja marzyłam. Że pójdę na studia, zapomnę o tym co się wydarzyło i będę wiodła szczęśliwe życie jak w bajce? Śmieszne. Mam jedynie nadzieję że nie znienawidzisz mnie. Zaopiekuj się Austinem, jesteś dla niego naprawdę ważny. Przepraszam jeszcze raz. Kocham was najmocniej. Ja wrócę, mogę ci to obiecać ale dopiero wtedy gdy w mojej głowie zacznie się wszystko układać. Wybacz mi i wytłumacz to jakoś mamie i Jake'owi

Chrissy x"

__________________________________________________________

Hej, hej, hej. Tak rozdział miał pojawić się w sobotę ale niestety przez święta miałam lekkie opóźnienia. Nie wiem czy spodziewaliście się tego ale mam nadzieje, że zaciekawiło was to chociaż troszeczkę i nie zrezygnujecie z czytania. Pamiętajcie że to jeszcze nie koniec a z każdym rozdziałem będziecie poznawać kolejne tajemnice.

Jak minęły wam świętą? Mam nadzieje, że spędziliście je w rodzinnej atmosferze a pod choinką znaleźliście dużo prezentów. No dobrze to chyba na tyle. Nowy rozdział pojawi się dopiero po Nowym Roku więc życzę wam szampańskiego sylwestra i Szczęśliwego Nowego Roku <3



SkażonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz