Rozdział 6

6.9K 226 10
                                    

Przez ostatnie dni dużo myślałam. O mnie, o moim życiu, o przyszłości która mnie czeka. Moje życie powoli na nowo odzyskuje sens i nie wiem czy to przez ostatnią próbę samobójczą czy może dzięki terapii z doktorem Schneider'em Ważne jest to że potrafię spojrzeć na siebie w lustrze i nie mieć odruchów wymiotnych jak dotychczas. Robię to nie tylko dla siebie lecz i dla Austina. To dziecko to cały mój świat i nie pozwolę aby cokolwiek złego mu się stało. Nie może cierpieć przez moje czyny a ostatnio strasznie go zaniedbałam. Ugh szkoda że nie ma maszyny która potrafiłaby cofać w czasie. No nic trzeba nauczyć się żyć z tym wszystkim co się wydarzyło i patrzeć pozytywnie przed siebie o ile to możliwe. Otulona w jedwabny szlafrok wyszłam z pokoju przerażona ciszą panującą w domu. Była godzina 9 wiec mama oraz Austin powinni być w domu. Gdzie oni tak wcześnie wyparowali? Podeszłam do lodówki zastanawiając się co szybkiego mogłabym zjeść na śniadanie. Byłam zbyt leniwa na jakieś wyszukane dania wiec postawiłam na naturalny jogurt oraz moje owocowe płatki a następnie usiadłam przy pustym stoliku.

-Wszystkiego najlepszego Chrissy-powiedziałam cicho pod nosem mieszając łyżką w misce. Wiedziałam że i tak nikt by mnie nie usłyszał bo wszyscy wyparowali jak woda. Właśnie dzisiaj, w dzień moich 19 urodzin nie było nikogo. I jak tutaj człowiek ma się pozbierać. Po zjedzeniu posiłku nie miałam już dłużej ochoty siedzieć sama w domu więc szybko przebrałam się w sprane dżinsy oraz przyduży, turkusowy top i założywszy białe trampki wyszłam z domu. Szłam wzdłuż głównej ulicy nie zważając na tłum ludzi którzy przepychali się aby jak najszybciej dojść do celu swojej wędrówki. Nie rozumiałam po co się tak śpieszyli, w końcu życie to nie jest jakiś wyścig szczurów. Powinniśmy cieszyć się każdą sekundą, i mówi to dziewczyna która niecałe dwa tygodnie temu chciała z tym wszystkim skończyć. Oh jak najszybciej musiałam umówić się na wizytę u doktora bo czułam że ponownie wariuję. I przez co? Przez to że nikt nie czekał na mnie z fajerwerkami w dniu moich urodzin? Powinnam się do tego przyzwyczaić. Co roku Tristan wyprawiał jedynie skromną kolację aby uczcić moje starzenie się. Było to miłe z jego strony lecz i tak tęskniłam za tymi hucznymi przyjęciami wyprawianymi na moją część 28 czerwca. Usiadłam na drewnianej ławce głęboko oddychając. Musiałam ochłonąć. Przecież wiem że mama i Tris mają także swoje sprawy i nie mogą zawsze stawiać mnie na piedestale. Nagle poczułam znajomy wzrok wpatrujący się w mój prawy profil. Wiedziałam że skądś go kojarzę ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd.

-Widzę że znowu się spotykamy-chłopak usiadł wygodnie obok mnie nie odrywając wzroku od mojego policzka.

-Przepraszam ale czy my się znamy?-niepewnie zapytałam lecz bardzo chciałam przypomnieć sobie tego chłopaka.

Na jego twarzy dało się zauważyć początkowo zdziwienie lecz szybko zastąpił je uśmiechem

-Jestem Jake. Spotkaliśmy się parę dni temu. Przepraszam ze się tak dosiadłem to trochę chamskie-odpowiedział blondyn niepewnie mierzwiąc swoje włosy i lekko pociągając za końce ku górze.

Jak mogłam zapomnieć tego chłopaka. Po naszym ostatnim spotkaniu uśmiechałam się jak głupia przez dobrych parę godzin. Jego ciemne oczy były tak samo błyszczące jak ostatniej nocy.

-Nie masz za co przepraszać. To w końcu ja ciebie nie pamiętałam. Mam ostatnio dużo na głowie.- próbowałam się tłumaczyć lecz Jake jeszcze bardziej zaczął się uśmiechać i wydawać dzięki podobne do śmiechu. Szczerze to nie wiem co go tak rozbawiło ale nie chciałam się w to zagłębiać.

-Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?-chłopak nagle odezwał się a jego słowa centralnie wbiły mnie w ławkę.  Jak można pytać się o takie rzeczy tak ni z gruchy ni z pietruchy? Ale czekaj. Czy on właśnie wyznaje że się we mnie zakochał? Otrząsnęłam się szybko próbując wrócić do racjonalnego myślenia.

-Wybacz ale na razie nie mam ochoty na jakikolwiek związek-szybko odpowiedziałam a Jake nie mógł opanować się już od śmiechu. Jestem pewna że od tarzania się po ziemi powstrzymywał go jedynie fakt że tłum ludzi chodzi po chodniku. Naprawdę z każdą minutą ten chłopak przerażał mnie coraz bardziej. Odwróciłam głowę w jego stronę kiedy śmiech powoli się uspokajał.

-Masz wysokie mniemanie o sobie.-zaczął a gdy chciałam już na to odpowiedzieć szybko dodał-wcale nie chce z tobą chodzić. Mam już dziewczynę.

Oh tego się nie spodziewałam. Nie wiem czemu ale smutek na tą wieść szybko ogarnął całą mnie. Jake był słodki i gdzieś tam głęboko wierzyłam że może to on jest tą moją drugą połówką. Wiecie tak jak w banalnych komediach romantycznych. Dwójka ludzi poznaje się przypadkiem, zakochują się a potem żyją razem długo i szczęśliwie w małym domku na wsi.

-Tak wiec skoro masz dziewczynę to po co pytasz mnie o takie rzeczy? Przepraszam cie ale muszę już iść. Szczęścia w związku- i zanim chłopak zdążył coś odpowiedzieć wstałam i odeszłam w stronę domu. Boże co się ze mną dzieję. Liczyłam że coś z tego wyjdzie lecz chyba los nie jest po mojej stronie. Mam już kolejny temat do przedyskutowania z doktorem Schneider'em

 Dom mimo że zamykałam go na zamek był już otwarty co oznaczało że mama albo Tristan są już w domu. Nacisnęłam na klamkę niepewnie wchodząc do środka.

-Wszystkiego najlepszego Chrissy-okrzyk od razu przywitał mnie w drzwiach. Oni jednak nie zapomnieli o mnie. Łzy napłynęły mi do oczu z całej tej radości a może i nawet ze smutku który towarzyszył mi przez całą drogę do domu. Lecz w tej chwili mogłam udawać że są to łzy radości. Mały Austin od razu podbiegł do mnie z małym pakunkiem przytulając się do mojej nogi. Wzięłam go od razu na ręce przyciskając mocno do swojej piersi chcąc aby ta chwila trwała wiecznie.

-Tak bardzo cie kocham-powiedziałam do syna i ucałowałam go w czoło gdzie jeszcze była mała blizna po wypadku ze stolikiem-Tak bardzo cie kocham.

***

Dzisiaj miała odbyć się kolejna wizyta z doktorem. Nie bałam się już jej tak jak za pierwszym razem. Doktor Mark był miłym, starszym mężczyzną który chciał mi pomóc a ja pomocy potrzebowałam. Weszłam do budynku obdarowując recepcjonistkę miłym uśmiechem. Ostatnio dużo ze sobą rozmawiałyśmy i lepiej się poznałyśmy. To nie bywałe że ludzi także spotyka tyle nieprzyjemności w życiu. Jej mąż zostawił ją po 20 latach małżeństwa i odszedł z jej młodszą siostrą. Faceci to jednak świnie. 

-Chrissy zapraszam do gabinetu- głos doktora wyrwał mnie z rozmyśleń. Wstałam szybko z kanapy i skierowałam się do jego gabinetu gdzie od razu zajęłam miejsce w fotelu przy małym stoliczku. 

-A więc twoja obecność musi wskazywać że nie czujesz się zbyt dobrze. Opowiedz co się stało-zaczął rozmowę  przerywając przy tym tą niezręczną ciszę która zawsze panowała na początku.

-To z czym dzisiaj przyszłam jest trochę głupie-powiedziałam nieśmiało a moje policzki oblały się rumieńcami. Doktor przysunął się bliżej w geście że jest gotowy aby wysłuchać. 

-Ostatnio spotkałam chłopaka. Ot nic zwykłe spotkanie. Ale przy nim czuję się jakoś tak dziwnie. Zapytał się mnie wczoraj czy wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia a potem jakby nigdy nic dodał że ma dziewczynę. Ja naprawdę mam już dość problemów w swoim życiu. Przyszłam do pana bo wiem że mogę doktorowi zaufać a nie chcę znowu obarczać mojej rodziny.-wypuściłam resztki powietrza i czekałam na jakąkolwiek odpowiedź ze strony doktora. 

-Kochanie daj sobie czas. Może to zwykłe zauroczenie. Ale mam dla ciebie małą radę. Nie skreślaj go tak szybko mimo że znacie się krótko. Spróbuj złapać z nim lepszy kontakt i sprawdź jak to się potoczy. 

Schneider miał rację. Musiałam się przekonać jakie uczucie męczyło mnie przy spotkaniach z Jake'm. Musiałam się jeszcze raz z nim spotkać.  

SkażonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz