Rozdział 15

2.2K 120 2
                                    

Tristan POV

Tydzień. Minął już cały tydzień odkąd Chrissy zniknęła, chociaż trudno to nazwać zniknięciem. Ona po prostu nas zostawiła. Uciekła, zostawiając jedynie karteczkę na swoim zaścielonym łóżku. Poznaliśmy się gdy jej życie rozpadało się na małe kawałeczki i od samego początku mogła na mnie liczyć. Dlaczego więc teraz zostawiła wszystko, postanawiając sama zmierzy się z problemem?

Pani Maria załamała się po zniknięciu swojej córki. Co się dziwić, dopiero co straciła męża a teraz jej jedyna córka postanowiła uciec bez żadnego szybszego wyjaśnienia. Jake także nie rozumiał o co w tym wszystkim chodzi. Nie zauważył aby zachowywała się jakoś inaczej. Sądziłem że to wszystko było po prostu pod wpływem emocji.

Był sobotni poranek i nie miałem zamiaru marnować kolejnego dnia na siedzenie w domu i zastanawianie się gdzie teraz może podziewać się moja przyjaciółka. Owszem martwiłem się lecz czułem że gdziekolwiek teraz jest, jest bezpieczna. Założyłem białą koszulkę w zestawie z dżinsami i ostatni raz spojrzałem do lusterka. Moja zmiana w pracy zaczynała się dokładnie za trzydzieści minut dlatego nie śpiesząc się zszedłem na dół gdzie od razu poczułem zapach naleśników i syropu klonowego. Z kuchni słychać było cichą muzykę mieszającą się ze śmiechem Austina. Ja i mama Chrissy staraliśmy się jak najlepiej zastąpić mu matkę ale i tak ciągle o nią wypytywał a jego głos przepełniony był smutkiem. Wszedłem do kuchni zmuszając się do choć lekkiego uśmiechu.

-Dzień dobry- przywitałem się z panią Marią która siedziała przy stole polewając syropem naleśniki małego. Była blada a pod jej oczami można było zauważyć worki które były efektem nieprzespanych nocy.

-Dzień Dobry, Tristan- sama zmusiła się do uśmiechu choć w tym momencie nikomu nie było do śmiechu. Wstała od stołu i od razu nałożyła mi na talerz parę pachnących i ciepłych naleśników.

-Mam nadzieje, że będą ci smakować. Nie miałam jakoś głowy aby przygotować coś lepszego- dodała po chwili ciszej. Rozumiałem ją i nie wymagałem wcale aby przygotowywała jakieś rarytasy gdy nie wie co się dzieje z jej córką. Przytaknąłem jedynie głową na znak że rozumiem po czym usiadłem obok Austina przy stole. Chłopiec spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął. Był zazwyczaj radosnym dzieckiem które śmiało się praktycznie ze wszystkiego lecz i on teraz przygasł. Mimo tego, że miał nie wiele lat wydawało mi się iż rozumie wszystko. Poczochrałem go po blond włoskach a w tym samym czasie zadzwonił dzwonek do drzwi.

-Mama-krzyknął radośnie Austin i zeskoczył z krzesła na którym jeszcze przed chwilą siedział. Sytuacja ta nie była pierwszą. W ciągu tego tygodnia gdy nie było z nami Chrissy za każdym razem gdy ktoś przychodził bądź dzwonił myślał że to jego mama. Zaczął biec do drzwi z wesołą miną a ja wiedząc, że nie jest to na pewno moja przyjaciółka, wstałem i poszedłem za nim. Złapałem go w połowie drogi na ręce i chcąc nie chcąc ruszyłem aby otworzyć drzwi. Zdziwiłem się widząc przed nimi listonosza.

-Witam, mam listy dla panienki Chrissy- powiedział mężczyzna w średnim wieku gdy już otworzyłem mu drzwi. Kojarzyłem go bo już parę razy mogłem dostrzec go na ulicy gdy roznosił paczki oraz listy sąsiadom.

-Akurat jej nie ma ale ja odbiorę jeśli można- opowiedziałem mu a ten od razu przytaknął i wręczył mi trzy koperty zaadresowane do mojej przyjaciółki. Podziękowałem mu uprzejmie po czym zamknąłem drzwi i wróciłem do kuchni z Austinem na rekach. W jego oczach widać było rozczarowanie gdy w drzwiach ponownie nie stała jego mama. Posadziłem go na krześle i przejrzałem zaadresowane koperty. Jeden był ze szkoły w której Chrissy zdawała egzaminy. Musiały być to na pewno wyniki jej testu dlatego nie czekając otworzyłem kopertę. Jej i tak tutaj nie było a chciałem wiedzieć czy wysiłek jaki włożyła w egzamin nie poszedł na marne. Wyciągnąłem starannie złożoną kopertę i aż otworzyłem oczy ze zdziwienia. Prawie wszystkie testy miała zaliczone na minimum 80%. Jedynie matematyka z która miała największy problem napisała na 62%. Była by z siebie dumna, ja w tej chwili byłem. Westchnąłem cicho i odłożyłem kartkę, biorąc do ręki kolejny list. Może i nie było to z mojej strony kulturalne, że otwierałem nie swoje wiadomości lecz Chrissy i tak tu nie było. Po za tym nie mieliśmy tajemnic. Przyjrzałem się kopercie z logiem uniwersytetu. A więc i oni dostali wyniki z egzaminów a teraz przysłali wiadomość w sprawie jej studiów. Otworzyłem ją równie szybko, czytając każde po kolei.

-Dostała się- cicho powiedziałem spoglądając na jej mamę. Skakała by teraz z radości. Chciała aby jej życie zaczęło się układać i tak się właśnie dzieje. Szkoda tylko że jej tu nie ma. Nie czekając długo otworzyłem ostatnią kopertę już nawet nie patrząc przez kogo była zaadresowana.

"Każda suka kończy tak samo. Zabawa się nie skończyła"

***

Nie mogłem się na niczym skupić w pracy myśląc ciągle o tym ostatnim liście. Uważałem, że są to jedynie jej urojenia lecz może ona faktycznie miała rację z tym, że ten gościu sprzed trzech lat wrócił. Zwolniłem się szybciej z pracy tłumacząc się ważną sytuacją rodziną i nie myśląc wiele poszedłem na posterunek policji. Odnalazłem tam policjanta którego pamiętałem ze sprawy i już po niespełna piętnastu minutach siedziałem w jego gabinecie.

-A więc z czym do nas przychodzi?- zapytał patrząc na mnie z powagą. Westchnąłem cicho i wyciągnąłem z kieszeni złożoną na pół kartkę. Położyłem ją na biurku i przesunąłem w stronę policjanta

-Przyszło to dziś rano zaadresowane do mojej przyjaciółki- starałem się mówić spokojnie lecz tak naprawdę w środku byłem kłębkiem nerwów. Policjant od razu wziął ją w swoje dłonie i przeczytał po czym wklepał coś w komputer.

-Pamiętam tamtą sprawę ale naprawdę nie jesteśmy aktualnie w stanie wskazać winnego. Gdy tylko będzie coś wiadomo na pewno damy znać- odpowiedział mi wciąż tym samym poważnym tonem.

Będzie coś wiadomo? Od kilku lat nic nie jest wiadome i nawet nie wygląda na to aby policja robiła coś w tym kierunku. Przytaknąłem głową i wstałem. Bez pożegnania wyszedł z gabinetu a potem z posterunku. Skoro oni nie potrafili się tym zając, musiałem wziąć to we własne ręce.

__________________________________________

Tak jak obiecałam jest dziś nowy rozdział i to w Nowym Roku! Mam nadzieje, że rozdział podoba wam się chociaż trochę i zostawicie po sobie ślad w postaci gwiazdki czy komentarza (najlepiej i jedno i drugie xd). Następny tak jak zawsze w sobotę xx




SkażonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz