Rozdział 3

11.6K 315 9
                                    

Miałam chyba jakieś pieprzone deja-vu. Już kiedyś siedziałam w tym fotelu wpatrzona w tą pustą ścianę za blondynką. Tyle że wtedy było jakoś inaczej i nie chodzi tu o wystrój miejsca gdyż to nie zmieniło się w ogóle. Dwa lata temu każdy wręcz rozczulał się nad moją osobą uważając jedynie aby nie palnąć niczego głupiego a teraz? Teraz byłam kolejną przewrażliwioną histeryczką która wierzy w to że jeszcze może zmienić swoje życie. Chłód panujący w pomieszczeniu przyprawił mnie o gęsią skórkę. Blondynka patrzyła na mnie jak na wariatkę zadając kolejne pytania które do niczego nas nie prowadziły.

-Więc uważa pani że to był ten mężczyzna co zgwałcił panią dwa lata temu?-w jej głosie dało się usłyszeć lekkie rozbawienie.

-Kurwa powtarzam już to pani piąty raz! Tak to był ten koleś!- byłam już taka wściekła że nie potrafiłam utrzymać nerwów na wodzy.

Kobieta z grymasem na twarzy zanotowała moją wypowiedź w komputerze po czym wstała i wzięła wydrukowaną kartkę. Podsunęła mi ją pod nos dając jasno do zrozumienia abym to podpisała i opuściła jej gabinet. Złożyłam szybki podpis na dole kartki a następnie opuściłam gabinet tak szybko jak się w nim pojawiłam. Może to faktycznie była kolejna moja paranoja? Przecież nie mogę posądzać każdego mężczyzny o to że mnie zgwałcił. Naprawdę powinni mnie zamknąć w zakładzie dla czubków. Wsiadłam w najbliższą taksówkę która zawiozła mnie prosto do domu. Chciałam wziąć gorącą kąpiel i zmyć z siebie te wszystkie myśli. Przekręciłam klucz w drzwiach kiedy mój telefon zaczął wibrować od sms który właśnie przyszedł. Wchodząc do środka przesunęłam palcem po ekranie aby sprawdzić któż to napisał. 

"Dzisiaj wrócę trochę później. Mam randkę lecz wszystko opowiem ci jak wrócę. Ucałuj Austina. Tris"

Na mojej twarzy od razu pojawił się szeroki uśmiech. Wspaniale że Tristan w końcu zaczął się z kimś spotykać a nie tylko siedzi w domu i zajmuje się mną. Ma 19 lat i powinien się wyszaleć. Odłożyłam telefon na blat kuchenny i nastawiłam wodę na kawę której naprawdę bardzo potrzebowałam. W moim wypadku kofeina potrafi działać cuda. Zajrzałam także do pokoiku gdzie spał mały a tuż przy łóżeczku także jego opiekunka. Byłam wdzięczna Katy że zgodziła się dzisiaj z nim zostać. Zamknęłam po cichu drzwi aby ich nie obudzić. Wiem jak Austin potrafi dać w kość dlatego nie dziwię się że sąsiadka padła ze zmęczenia. Z kubkiem gorącej kawy usiadłam przed telewizorem i wyłożyłam swoje zmęczone nogi na kanapie. Mimo że wróciłam do domu taksówką nogi bolały mnie niemiłosiernie. Upiłam łyk gorącego napoju kiedy usłyszałam po raz kolejny dźwięk mego telefonu. 

-Nie dadzą człowiekowi w spokoju odpocząć-powiedziałam pod nosem, podnosząc tyłek z kanapy. Byłam głupia że zostawiłam go na blacie w kuchni. Nie były to jakieś kilometry ale naprawdę chciałam odpocząć. Odblokowałam go po czym weszłam w wiadomość od nieznanego numeru.

"Bawimy się suko dalej"

***

Płacz Austina dało się słyszeć w całym domu lecz nie potrafiłam na to zareagować. Nie potrafiłam uspokoić własnego syna. To uczucie znowu ogarnęło moje ciało, mój umysł. Słyszałam wszystko dokładnie lecz nie mogłam zrobić żadnego ruchu. Siedziałam na łóżku po raz kolejny rozczulając się nad sobą. Zwykły sms wyprowadził mnie kolejny raz z równowagi. Rozsypane tabletki po łóżku nie dawały mi już ukojenia. Nie zawsze słowo oddychać znaczy żyć. Tusz rozpłynął się po policzku a oczy zaczerwieniły się od łez. Lecz nie mogłam pozwolić na to aby Tris zastał mnie po raz kolejny w takim stanie. Obiecałam mu to. Wzięłam się w garść i ledwo co stojąc na nogach poszłam do pokoju obok aby uciszyć syna. Wystarczyło jedynie mocne przytulenie go do mojej piersi aby krzyk i płacz od razu ustał. Potrzebował tego tak samo bardzo jak ja. Czułam że oddaliłam się od niego a przecież był moim skarbem w tym pieprzonym życiu. Ucałowałam go w czoło po czym włożyłam do łóżeczka i otuliłam kołdrą. Widok jak zasypia uświadomił mi że nie jestem dobrą matką. Nawet w tym nie potrafię być dobra. Pozwoliłam napływającym łzą spłynąć po policzkach kiedy wychodziłam z pokoju. Wyciągnęłam z kuchennej szafki butelkę whisky i zabrałam ją do swojego pokoju. To odpowiedni czas aby to skończyć. Garść tabletek oraz łyk alkoholu powinien na zawsze uśmierzyć ten ból. Poczułam jak ogarnia mnie błogi spokój oraz senność. Zwinęłam się w kłębek z butelką w ręce. Powieki same mi opadły. Słyszałam dźwięk otwieranych drzwi oraz kroków zbliżających się do mojej sypialni. 

-Chrissy na miłość boską, coś ty zrobiła!!

___________________________

Przepraszam bardzo że rozdział taki krótki lecz postaram się aby kolejne były dłuższe. Dziękuję ze czytanie tego opowiadania i mam nadzieje że będzie was więcej :*

SkażonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz