Rozdział 9

4.7K 222 6
                                    

-Odejdź! Wynoś się!-krzyczałam najgłośniej jak się dało nie mogąc opanować przy tym spływających po moich policzkach łez.

Tristan, mój przyjaciel stał przede mną z dwójką mężczyznach ubranych w białe fartuchy. Ta scena wyglądała niczym z horroru w którym główną rolę odgrywałam niestety ja. Jak on mógł coś takiego zrobić? Ufałam mu, tak bardzo.

-Chrissy oni ci pomogą- chłopak próbował tłumaczyć to wszystko lecz do moich uszu docierał zwykły bełkot.

-Pomogą? Ja nie chce ich pomocy, zrozum. Ja chciałam ciebie! Starałam się. Starałam się być dobrą matką, przyjaciółką. Chciałam aby wszystko się ułożyło. Ty to schrzaniłeś! Potrzebowałam tylko ciebie i w tej chwili straciłam już swego przyjaciela!-zanosiłam się płaczem biorąc głębokie wdechy.

Nie myślałam że takie coś się kiedyś wydarzy. Ja i psychiatryk? Oni mnie nie rozumieją, nie potrafią czuć tego co przeżywam teraz. Myślą że wszystko jest takie proste. Minęło dwa lata wiec można już o tym zapomnieć, zacząć żyć przyszłością. Ale tego nie da się zapomnieć. Gwałt to skaza na całe życie. Nie potrafisz nawiązać głębszej znajomości z chłopakiem, nie potrafisz cieszyć się z wspólnych pieszczot bo to powraca. Nie możesz spojrzeć na siebie w lustrze bez grama wstydu. Życie po tym jest okropne. Myślałam że chociaż on to wiedział bo był od początku.

Chłopak zrobił krok do przodu tak że dzieliło nas raptem parę centymetrów. W tym momencie brzydziłam się nim.

-Odejdź! Myślałam że jesteśmy jak rodzeństwo. Ufałam ci. Spieprzyłeś to Tris! Ja nigdzie nie idę!

Mężczyźni stojący nie opodal drzwi wymienili spojrzenia po czym na skinienie głowy Tristana opuścili dom.

-Oni by ci pomogli Chrissy. Byłabyś tą samą dziewczyną co kiedyś- głos blondyna był łagodny jakby ta cała sytuacja dziejąca się od dobrej godziny była czymś normalnym. Dłonią przejechał po moim ramieniu a ja od razu wzdrygnęłam się nie jego dotyk. W tym momencie był dla mnie obcy. Odsunął się do tyłu po czym skierował się do drzwi swego pokoju zatrzymując się na sekundę w progu pokoju.

-Naprawdę by ci pomogli.-ściszonym głosem powiedział następnie wszedł i zamknął drzwi swego pokoju. Nigdy tego nie robił, od dwóch lat jak razem mieszkamy nasze drzwi nigdy nie były zamknięte lecz chyba czas to zmienić.

Powtarzał ciągle że oni mi pomogą. Jezu ale ja jestem głupia. Usiadłam na sofie i schowałam twarz w dłonie. Wszystko się pieprzy. Czuje się jak idiotka która gra w jakimś tandetnym filmie grozy. Reżyser chyba musiał mieć nieźle walnięta banie że coś takiego napisał.

Telefon leżący na stoliku przede mną zaczął grać specyficzną muzyczkę a na wyświetlaczu od razu pojawiło się roześmiane zdjęcie kobiety. Przesunęłam palcem po wyświetlaczu i przyłożyłam komórkę do ucha.

-Ma..mama? Dlaczego dzwonisz? Coś się stało?-powoli uspokajając swoje emocje odezwałam się ściszonym głosem aby nie dać mamie poznać że coś się stało.

-Proszę cię przyjedź szybko do domu! Spokój swoje rzeczy najszybciej jak się da, zabierz Austina i wsiadaj czym prędzej do autobusu. Ojciec miał zawał-kobieta urwała i zaniosła się płaczem.

-Juz jadę- rozłączyłam się pośpiesznie i pobiegłam do swego pokoju aby spakować potrzebne rzeczy do torby. Wiadomość że ojciec miał zawał była wstrząsająca. Teraz? Teraz gdy wszystko się wali. Nie miałam z nim kontaktu tak długo a gdy ostatnio mnie odwiedził chcąc się pogodzić ja wrzuciłam go na bruk. Sytuacja sprzed godziny puściłam na ten moment w niepamięć chcąc skupić się najbardziej na tym aby być teraz przy mamie. Wrzucałam do torby rzeczy które wydawały mi się najbardziej konieczne a gdy skończyłam pakować siebie wzięłam się za wrzucanie ciuchów syna.

SkażonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz