- Stary jestem u Ross, nie mam przy sobie.
- U Ross? - w głosie Sammiego było słychać nutkę smutku.
- Tak? Co w tym dziwnego. Wolałeś pieprzyć tamtą to teraz ja spędze z nią wieczór. - Brawo Clash dobrze mu powiedziałeś!
- Dobra, daj mi do telefonu Ross.
- Po co? - Clash chyba raczej nie był zadowolony.
- Dawaj kurwa Ross
Wzięłam telefon od Clasha. Nie ukrywałam zdziwienia. Myślałam że jest zbyt zajęty.
- Słucham Samuś? - Powiedziałam ze słyszalną irytacją.
- Wiem truskaweczko. To trudne dla mnie, i nie chce aby ci było smutno. Ale to pytanie jest ważne. - Nie miałam pojęcia co on teraz powie. Następne zdanie zaburzyło prace mojego serca i powybijało wszystkie motylki w brzuchu. A tu nagle:
- Ross, masz może.... - OCHOTĘ NA RADNKE SAMUŚ?! TAK! - ...pare.. prezerwatyw?
Clash widział wyraz mojej twarzy w tym momencie.
Zabrał mi telefon.- Śmieć! - krzyknął do telefonu, następnie rozłączając się.
Przytulił mnie. Zamknęłam oczy.
Kapnęła łza?
Nie pamiętam.JEŻELI NIE CZYTAŁES 1ROZDZIAŁU TO NIE ZROZUMIESZ TEGO :D
KOCHAM WAS ♡