tenth date

716 83 4
                                    

Dzień operacji nadchodzi szybciej, niżbym się tego spodziewała. Moje serce uzyskuje nowy poziom szybkości pracy, kiedy lekarz pomaga Luke'owi przejść na wózek inwalidzki i lekko popycha go do przodu, wprowadzając urządzenie w ruch. Idę tuż obok niego, mocno trzymając jego bladą rękę. Proszę doktora o kilka minut w samotności, kiedy stoimy obok sali operacyjnej. Mężczyzna zgadza się kiwnięciem głowy i zostawia nas, abyśmy mogli na spokojnie porozmawiać.

-Luke...- Odzywam się cicho, kucając obok niego. Niepewnie patrzy w moją stronę i zaciska usta w wąską linię.

-Wiesz, że to się uda.- Mówię, starając się brzmieć przekonywująco. Sama chciałabym w to wierzyć, ale nie chcę obciążać chłopaka swoimi obawami. Wzdycha cicho, jakby na samo to nie wystarczało mu energii i wymusza lekki uśmiech.

-Uda się, Chloe. Nie po to tyle się starałem, żeby teraz tak po prostu cię stracić.- Czuję łzy, gromadzące się w kącikach oczu. Przełykam ślinę, aby nie zacząć szlochać, a blondyn delikatnie głaszcze mnie po policzku. Pochyla się, aby złączyć nasze usta. Jego własne są chłodne i spękane, zupełnie inne od tych, które pamiętam sprzed kilkunastu dni.

-Kocham cię, Luke.- Unoszę kąciki ust ku górze, walcząc z emocjami.

-Panie Hemmings, już czas.- Przed nami pojawia się pielęgniarka, kończąc wspólny czas, który został nam dany. Prostuję nogi i uważnie obserwuję, jak kobieta popycha wózek, po chwili znikając z nim za drzwiami.

***

-Chloe, potrzebujesz czegoś? Pójść po kawę?- Zatroskany głos Ashtona wyrywa mnie z rozmyślań. Siedzę przed salą operacyjną drugą godzinę, nie mając pojęcia co dzieje się w środku. Ileż może trwać taki przeszczep? Rodzice Luke'a wyszli na zewnątrz, aby zaczerpnąć świeżego powietrza i nieco się uspokoić. Michael opuścił nas kilka minut temu mówiąc, że wróci wieczorem. Ashton zajmuje plastikowe krzesełko obok mnie, starając się trzymać mnie w swoich ramionach. Chcąc dodać mi otuchy, pociera moje plecy i mówi o głupotach. Nawet nie próbuję go zrozumieć.

-Coś wiadomo?- Słyszę głos Caluma, ale jestem zbyt zesztywniała i zamroczona, aby odwrócić się w jego stronę. Irwin wzdycha i podnosi się, otrzepując z niewidzialnego kurzu.

-Pójdę po wodę, posiedź z nią chwilę.- Początkowa cisza, która panuje między mną a Hoodem wcale mi nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie- mogę z powrotem zatracić się we własnych myślach, próbując odnaleźć w nich chociaż połowę takich, które nie sprawią, że zacznę płakać niczym małe dziecko.

-Chloe, weź się w garść.- Jak zawsze pełen zrozumienia i taktu. Przekręcam powoli głowę, a widząc jego podkrążone oczy i słaby uśmiech, zaciskam dłonie w pięści.

-Dla nas wszystkich jest to bolesne.- Zanim biorę głęboki wdech, moje ciało ma kompletnie inny plan. Wybucham histerycznym płaczem, a Calum chyba nie wie co zrobić. Jego oczy robią się wielkie jak spodki. Rozkłada ręce, aby mnie do siebie przytulić, ale chyba nie wie jak się za to zabrać. Ostatecznie lądujemy w wyjątkowo dziwnej i niewygodnej dla obu pozycji. Mimo wszystko czuję, że mnie wspiera i stara przywrócić do normalnego stanu.

-Opowiem ci coś.- Odzywa się nagle, kiedy przecieram mokre policzki.

-Pamiętam, kiedy Luke wpadł do mnie do mieszkania i powiedział, że spodobała mu się dziewczyna. Z początku nie myślałem, że to coś poważnego. Hemmings od zawsze był wyjątkowo kochliwy, w dodatku jego nadopiekuńcza matka dolewała oliwy do ognia. Ale po kilkunastu dniach, kiedy zacząłem zauważać jak się zmienia, to wszystko przybrało inny cel. Luke stał się poważniejszy, mimo to nie przestawał o tobie mówić. Wiedzieliśmy o jego chorobie i chcieliśmy, żeby wykorzystał ten czas jak najlepiej. Sam kiedyś powiedział, że jesteś najlepszym, co przytrafiło się w jego życiu. Chloe, on sobie poradzi. Zobaczysz, że z tego wyjdzie. Nie zostawi cię.

Kolejnych kilka minut nie odzywam się, wsłuchując się w bicie naszych serc. Przetrawiam słowa, które usłyszałam i już mam coś powiedzieć, kiedy drzwi sali otwierają się, a zza nich wyłania się lekarz, rozglądający się po korytarzu. Moje serce się zatrzymuje.

_______________________

wow! napisałam! aż nie mogę w to uwierzyć haha

jeśli ktoś jeszcze czekał na ten rozdział, oto on. jak się podoba? został mi tylko epilog, który napiszę szybko i prawdopodobnie dodam już jutro. jak sądzicie, jak to się skończy? co Chloe usłyszy od lekarza?

chwilowy zastój weny odszedł, publikuję kolejne opowiadania, więc gorąco zapraszam do czytania i zostawiania komentarzy:) 

kocham was x


10 dates ✔ || l.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz