fifth date, part two

1K 115 5
                                    

Po kilkudziesięciu sekundach jesteśmy już w ciepłym, niewielkim pomieszczeniu. Ociekamy deszczem, jednak mimo to nie mogę przestać się śmiać.

-Poczekaj, przyniosę ci ręcznik.- Odzywa się Luke, przeczesując dłonią mokre włosy. Znika na chwilę za wąskimi drzwiami, aby zaraz podać mi puszysty, czerwony materiał. Owijam się w niego, próbując jednocześnie nieco wysuszyć włosy.

-Łazienka jest na końcu korytarza, jeśli chcesz wziąć prysznic.

-Jasne.- Mówię cicho i zaczynam iść w tamtym kierunku.

-Nie zamykaj się na klucz, podam ci czyste ubrania.- Odwracam gwałtownie głowę, patrząc na niego z niedowierzaniem. Unosi szybko ręce w obronnym geście, a z jego ust nie znika uśmiech.

-Przecież cię nie zgwałcę. Możesz mi zaufać.- Mruga, na co jedynie wzdycham. Może jednak powinnam?

Zostawiam lekko uchylone drzwi i odwieszam ręcznik na kaloryfer, po czym odpinam stanik. Wchodzę pod prysznic, zamykając szczelnie kabinę. Gorąca woda odświeża moje ciało i umysł, dzięki czemu mogę racjonalnie pomyśleć nad niektórymi sprawami. Ale czy na pewno teraz tego chcę? Chcę zastanawiać się nad swoim postępowaniem, zachowaniem Luke'a i tym wszystkim, co mimo wszystko nas łączy?

Opuszczam łazienkę, ubrana jedynie w swoją bieliznę (którą tak na marginesie gorączkowo suszyłam suszarką znalezioną w szafce obok kranu) i zbyt dużą koszulkę Hemmingsa. Naciągam jej końcówkę jak najbardziej, próbując zakryć jak największy fragment nóg. Luke czeka na mnie na niewielkiej kanapie w salonie, wpatrzony w ekran telewizora. Odchrząkuję cicho i dopiero wtedy przenosi na mnie spojrzenie. Jego wzrok wędruje po całej długości mojego ciała  i dociera do oczu. Posyłam mu lekki uśmiech.

-Do twarzy ci w mojej koszulce.- Czuję, że moje policzki nabierają czerwonej barwy, dlatego spuszczam głowę i wgapiam się we własne, blade stopy. Do moich uszu dociera cichy śmiech chłopaka, a ja zaczynam się zastanawiać gdzie podziała się moja odwaga.

-Wrócę do ciebie za piętnaście minut, okej?- Kiwam potakująco głową, a gdy blondyn znika mi z pola widzenia, zaczynam rozglądać się po pomieszczeniu. Na drewnianych ścianach wiszą jakieś obrazy nieznanych mi artystów, kuchnia znajduje się po drugiej stronie małego korytarza, wszystko tonie w odcieniach brązu, a porozstawiane po kątach kwiaty dają mi do zrozumienia, że to nie Luke urządzał to wnętrze. Zagryzam dolną wargę i zaglądam do lodówki, kiedy mój brzuch głośno domaga się jedzenia. Odnajduję w niej jedynie resztki sera, a po znalezieniu chleba, postanawiam zrobić tosty. Zanim mój towarzysz się pojawia, jestem w połowie tworzenia swojego dzieła. Ślinka napływa mi do ust, gdy widzę parujące na talerzu kanapki. Słyszę blondyna, który podchodzi do mnie, ale nie patrzę na niego, zbyt skupiona na smażeniu tostów. Dopiero kiedy kątem oka dostrzegam bladą plamę w miejscu, gdzie powinny znajdować się jego spodnie, patrzę w jego kierunku. Kompletnie zapominam o dotychczasowej czynności, a cała moja uwaga skupia się na świadomości, że Luke jest tylko w bokserkach. W brzuchu czuję przyjemne dreszcze i resztkami silnej woli odrywam od niego wzrok. Mój palec nagle zaczyna niemiłosiernie boleć, więc czym prędzej odrywam go od nagrzanego urządzenia.

-Cholera!- Jęczę, po czym wkładam część oparzonej skóry do ust.

-Co jest?- Chłopak patrzy na mnie ze zmarszczonym czołem, jednak coś podpowiada mi, że to był właśnie jego cel. Pieprzony dupek.

-Idź się ubierz.- Mamroczę, odwracając się do niego tyłem.

-Rozpraszam cię?- Zaczyna się śmiać.

-Tak! Idź mi stąd!

***

Po zjedzonej kolacji i ciągłych docinkach Hemmingsa, siadamy na kanapie, aby obejrzeć film. Dość długo kłócimy się co obejrzeć.

-Chcę Trzy metry nad niebem!- Mówię, nie dając się zmusić do jakiegoś thrillerowego szajstwa. Zakładam ręce i zaciskam usta w wąską linię.

-To jest romansidło!- Sprzecza się blondyn, pokazując dłonią na recenzję filmu, wyświetloną w internecie. Laptop na jego kolanach groźnie podryguje, kiedy chłopak zaczyna się wiercić.

-Trzy metry nad niebem mogę ci za chwilę zrobić!

-Tylko spróbuj! Tak cię prześwięcę, że nie będziesz musiał niczego oglądać!- Mierzymy się spojrzeniami przez kilka sekund, dopóki blondyn z cichym westchnieniem odwraca wzrok.

-Obejrzymy Barbie i Magia Pegaza.

-Okej.- Opadam na miękkie oparcie, a Luke podłącza laptopa do ekranu, po czym odszukuje odpowiedni film i zajmuje miejsce obok mnie. Przerzuca rękę przez moje ramiona i szybko przyciąga mnie do siebie.

-Boisz się latającego konia?

-Mój nie lata, ta bajka jest trochę dziwna.- Chcę się od niego odsunąć, a na mojej twarzy pojawia się obrzydzenie. Hemmings śmieje się w głos, odchylając głowę do tyłu, ale nie puszcza mojego ciała. Mniej więcej w połowie seansu moje powieki zaczynają opadać. Walczę z sennością jak tylko potrafię, jednak już po niedługim czasie moja głowa bezwładnie opada na ramię siedzącego obok blondyna. Czuję, że jego palce delikatnie dotykają mojego policzka. Patrzę na niego półprzytomnie i już chcę coś powiedzieć, ale gdy pochyla się i całuje moje usta, dosłownie wszystko ulatuje z mojego przegrzanego słońcem mózgu. Zapewne to jest głównym powodem mojego zachowania, ponieważ gdy chłopak pogłębia pocałunek, bez zastanowienia go oddaję. Do tej pory nie zbliżyliśmy się aż do tego stopnia, ale moje racjonalne myślenie aktualnie zrobiło sobie wolne. Znów czuję przyjemne ciepło w dole brzucha i nic nie mogę poradzić na to, że wplątuję palce w jego wciąż nieco wilgotne włosy i przyciągam bliżej siebie. Luke zawisa nade mną, a jego dłoń wślizguje się pod jego koszulkę, którą mam na sobie. Na ramionach pojawia mi się gęsia skórka, kiedy jego palce muskają moją skórę. Ustami zatrzymuje się na mojej szyi i zasysa jej fragment, zapewne pozostawiając czerwony ślad.

-L-Luke...- Jęczę, otwierając oczy. Nie zatrzymuje się, jedyną jego odpowiedzią jest cichy pomruk.

-J-ja nie...- Mój głos schodzi do szeptu, kiedy palcem wskazującym zahacza o gumkę moich majtek. Unosi głowę i patrzy na mnie przez moment. Jego twarz rozświetla się przez promienny uśmiech.

-Spokojnie. Nie zrobię czegoś, czego nie chcesz.- Zostawia pocałunek na czubku mojego nosa i z cichym westchnieniem przykłada policzek do klatki piersiowej, a ja zaczynam delikatnie bawić się jego włosami. Mimo iż nieco wgniata mnie w kanapę, mogłabym tak leżeć do końca życia. 


___________________________


miałam się wstrzymać, ale stwierdziłam po co trzymać was w niepewności xd w dodatku mama zobaczy dzisiaj moje oceny, możemy się nie zobaczyć przez jakiś czas. kocham was ♥

10 dates ✔ || l.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz