*Camillas pov
Jak daleko sięgam pamięcią życie w Smallville zawsze było takie samo. Szare, ponure i pełne strachu przed wampirami.
Wampiry w moim świecie klasyfikowano na dwie grupy. Jedni, należący do klanu, byli dla ludzi zabójczy. Drudzy, opętani szaleństwem i nieznający litości - byli dla ludzi zabójczy.
Zapytacie więc pewnie, dlaczego rozdzielamy te potwory na dwie grupy, skoro i tak wszystkie niosą śmierć?
Otóż klany zawsze posiadały przywódcę, który jako tako potrafił nad nimi zapanować i z którym można było się w jakiś sposób dogadać. Natomiast cała reszta bestii, błąkała się po kraju, zabijając wszystko na ich drodze.
Pomiędzy Smallville, a wampirami zostało zawartych już wiele paktów, dzięki czemu można było w miarę spokojnie żyć.
Wszyscy zawdzięczamy to Eliasowi.
Elias to przywódca i obrońca naszej wioski i tak się składa, iż mam szczęście go znać - jest moim bratem.
Oczywiście nie biologicznym, ale od małego się mną zajmował i tak jakoś oboje się od siebie uzależniliśmy, jak brat i siostra.
Elias jako przywódca organizował razem z kilkoma innymi zaufanymi ludźmi polowania na zdziczałe wampiry. Chcąc chronić bliskich narażali oni często swoje życie.
Polowania były najgorszym zajęciem. Były one niebezpieczne, dlatego podczas nieobecności Eliasa, tak jak dzisiaj, chodziłam cała w nerwach i nie potrafiłam się na niczym skupić.
Bałam się o jego życie, a niepewność i nadzieja na szczęśliwy powrót zaczynała doprowadzać mnie do szału.
*
Późną nocą, nie umiejąc zasnąć postanowiłam wstać z łóżka i nie zadając sobie trudu, aby zmienić piżamę na normalne ubranie, zaczęłam przechadzać się po korytarzach. Mieszkaliśmy w budynku, który przypominał nieco schron. Całość składała się z dwóch niskich pięter. Wewnątrz wystrój był skromny, dlatego cały czas towarzyszyły mi gołe, cementowe ściany, które ziały chłodem.
Mój bezmyślny spacer przypominał nieco lunatykowanie, ponieważ całkowicie zanurzyłam się w różnych rozmyślaniach. W snach i krótkich przebłyskach wspomnień z dzieciństwa widziałam dawne, kolorowe przeżycia. Świat był piękny, rozwijała się w nim sztuka, a każdy miał swoje marzenia, które chciał spełnić. Teraz cel życia ludzi to przeżycie kolejnego dnia.
Przechadzając się nawet nie zauważyłam Luke'a, najbliższego przyjaciela Eliasa, wpadając prosto na niego.
- Sory, nie zauważyłam cię. - Powiedziałam wciąż lekko nieprzytomnym głosem.
- Nic się nie stało. Nie powinnaś już dawno spać? - Zapytał troskliwie, a zarazem nieco zaczepnie Luke.
- Nie mam bladego pojęcia. Ja robię co chcę, póki Eli nie przydzieli mi niańki. - Odpowiedziałam z uśmiechem, drocząc się z nim.
- Słuchaj mała, żebyś mogła spokojnie spać, to ci powiem, że Elias niedawno wrócił z polowania. Nie musisz się martwić, jest cały i zdrowy. Wiem, bo przed chwilą go widziałem w jego biurze. - Próbował uspokoić moje nerwy, ponieważ doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co jest przyczyną mojej bezsenności.
- Eli wrócił!? - Wykrzyczałam i bez większego zastanowienia zostawiłam Luke'a i biegiem udałam się do brata.
Podczas biegu całe moje włosy rozwichrzyły się, a luźna, nocna koszulka, którą zawsze wkładałam w spodnie, właśnie się z nich wymknęła. Zignorowałam to jednak, mając w głowie tylko jedną myśl - jak najszybciej objąć Eliasa.
Przy masywnych, drewnianych drzwiach biura nawet na chwilę nie zwolniłam, aby zapukać, czego Eli zawsze ode mnie wymagał. Bez większego zastanowienia, szarpnęłam za klamkę i jak małe tornado wkroczyłam do pokoju.
Natychmiast pożałowałam swojej spontaniczności.
W gabinecie bowiem nie spotkałam brata, tylko nieznajomego, który siedział na jednym z dwóch skórzanych foteli.
Był on niezwykle dostojnie ubrany, jego granatowy garnitur doskonale leżał na ciele, dodatkowo podkreślając ciemną karnację skóry.
Z pod orzechowej czupryny spoglądały na mnie bacznie ciemnoniebieskie oczy.
Mogłam sobie jedynie wyobrazić, jak fatalne wrażenie zrobił na nim mój wygląd. Cała zarumieniona spuściłam wzrok na moje stopy, które okryte były kolorowymi, pasiastymi skarpetkami.
Nie miałam pojęcia co powiedzieć, tak więc bez słowa podeszłam do biurka Eliasa z zamiarem przeprowadzenia standardowej kontroli nieznajomego.
Mając świadomość, iż mężczyzna wciąż nie spuszcza ze mnie wzroku, wyciągnęłam z prawej szuflady małą czarną piłeczkę. Przytrzymałam ją chwilę w dłoni, kilka razy obracając w palcach, po czym bez ostrzeżenia z całej siły nią rzuciłam, celując prosto w obcego.
Mężczyzna w mgnieniu oka podniósł rękę i złapał ją, tuż przed twarzą. Trzymając ją, spoglądał zafascynowany to na mnie, to na kauczukową piłkę.
Z mojej twarzy odpłynęła cała krew. Nawet mój niechlujny ubiór przestał mi przeszkadzać. Teraz bowiem już wiedziałam. To był wampir. Żaden człowiek nie byłby w stanie tak szybko zareagować.
Spanikowanym wzrokiem popatrzyłam na potwora, nie wiedząc co dalej począć. Bałam się, że jeśli rzucę się do ucieczki, on ruszy za mną, a wtedy nie miałabym z nim żadnych szans.
Nagle z ulgą zobaczyłam jak drzwi biura się otwierają. Do środka wszedł Elias, który na mój widok, ze zdziwienia, momentalnie znieruchomiał w pół kroku.
- Eli.. - Westchnęłam z ulgą, widząc go całym i zdrowym, po czym już bez wahania ruszyłam i podbiegłam do niego, wieszając się na jego szyi.
Elias odwzajemnił mój uścisk, przytulając mnie mocno do siebie, po czym szepnął mi zatroskanym głosem do ucha, odgarniając do tyłu kosmyk włosów z mojej twarzy.
- Co ty tutaj robisz? Nie powinnaś tu przychodzić.
- Luke powiedział, że wróciłeś, musiałam się upewnić, że nic ci nie jest.
- Cóż, to już sprawdziłaś, a teraz wracaj z powrotem do łóżka, rano jeszcze porozmawiamy. - Powiedział, całując czubek mojej głowy, po czym odsunął się nieco ode mnie i posłał wampirowi zakłopotane spojrzenie, jakby chciał przeprosić za niespodziewaną sytuację.
Po wyrazie twarzy Eliasa domyśliłam się, że wie kim jest jego gość. W dodatku, najwyraźniej to on go tutaj wpuścił.
Czego Eli jednak nie wiedział to fakt, iż ja także poznałam sekret nieznajomego, a bynajmniej nie miałam zamiaru mu o tym powiedzieć. Zdawałam sobie bowiem sprawę, że nie od niego uzyskam odpowiedzi.
Chciał mnie chronić i myślał, iż zrobi to pozostawiając mnie w nieświadomości.
Musiałam sama dowiedzieć się prawdy. Zazwyczaj spotkania z wampirami zdarzały się raz do roku, jako że porozumienie obu ras musiało być odnawiane. Eli jako przywódca zawsze brał w nim oficjalnie udział.
Pytanie tylko, dlaczego tym razem spotyka się z potworem potajemnie?
---------------
Hej :D to moje pierwsze opowiadanie o wampirach. Chciałabym Was poprosić o ocenę, nie wiem czy kontynuować to opowiadanie, dlatego potrzebuję opinii xD :p
Mam nadzieję, że nie jest aż tak źle i że przypadnie Wam do gustu ;)
Pozdrawiam ~ Dreamer :D
CZYTASZ
Zmienić Przeznaczenie
VampireW Smallville dla bezpieczeństwa ludzi, zawarto układ z żyjącym na tych terenach odwiecznym klanem wampirów.. Wyznaczono granice, których żadna ze stron nie powinna bez pozwolenia przekroczyć, nie mówiąc już o zabijaniu przeciwnej rasy. Przywódcy i p...