*Camillas pov
Po ostatnich gwałtownych wydarzeniach nie próbowałam już uciekać, dlatego też cały kolejny dzień spędziłam w moim pokoju.
Znowu pilnowała mnie Judi, przez co nie mogłam skończyć czytać pamiętnika Diany. Po kilku godzinach, jak pewnie każdy inny normalny człowiek, zaczęłam się potwornie nudzić.
Owszem miałam pod ręką regał z książkami, niestety sądząc po tytułach były to same łzawe romansidła, więc z góry odrzuciłam ich czytanie.
Nie mając zatem nic ciekawego do roboty, położyłam się na plecach, na łóżku, tak by moja głowa zwisała z jego krawędzi. Bardzo długo leżałam i do góry nogami obserwowałam niebo, licząc przelatujące ptaki.
Gdy doszłam do 136 drzwi niespodziewanie się otworzyły. Nie musiałam sprawdzać kto przez nie wszedł, w tym domu była bowiem tyko jedna osoba, która nie musiała się kłopotać grzecznym pukaniem - gospodarz.
Po dłuższej chwili, gdy uczucie obserwacji stało się nieprzyjemne, podniosłam głowę i spojrzałam na Gabriela. Nie miałam zamiaru zaczynać z nim rozmowy, w końcu jako więzień ze względów oczywistych nie pałałam do oprawcy miłością.
- Masz zamiar mnie ignorować? - Spytał i założył ręce na piersi.
Wychwytując złośliwy ton w jego głosie, nie dałam się mu sprowokować i zamiast odpowiedzieć jedynie zmrużyłam nieco oczy, dając mu do zrozumienia, iż wciąż jestem na niego zła, za porwanie mnie.
- Chciałem ci coś pokazać, wolisz pójść ze mną, czy dalej tu siedzieć?
Gabriel doskonale musiał sobie zdawać sprawę z tego, jak okropnie się nudziłam. Szybko przemyślałam obie opcje i po krótkiej chwili podniosłam się z łóżka, ciężko westchnęłam, a następnie wyszłam razem z nim na korytarz.
Wampir zaprowadził mnie do biblioteki. Już miałam zażartować, że przecież gdyby tylko przypilnował swoje wampiry, to sama mogłabym do niej chodzić, bo do czytania raczej nie jest mi potrzebna druga osoba.
Udało mi się na szczęście ugryźć w język i zatrzymać przemyślenia dla siebie.
Weszliśmy pomiędzy regały, a po kilku zakrętach stanęliśmy w ślepej uliczce, naprzeciw półek.
Gabriel sięgnął ręką za regał i po chwili dosłyszałam ciche kliknięcie. Musiał to być jakiś ukryty przycisk, bowiem zaraz po tym cała jedna ściana cofnęła się wgłąb, ujawniając mały pokój.
Zafascynowana ukrytym przejściem, nie czekając na chłopaka od razu przekroczyłam próg pomieszczenia, a to co w nim zastałam zadziwiło i oczarowało mnie jeszcze bardziej.
Niemal na całej powierzchni trzech ze ścian wisiały obrazy. Prawdziwe obrazy. Prawdopodobnie ostatnie z istniejących. O ile dobrze pamiętałam to elementy sztuki po raz ostatni widziano jeszcze zanim się urodziłam. Cóż, najwidoczniej to tutaj zostały one zgromadzone.
Nie potrafiłam uwierzyć w to co widzą moje oczy.
Oprócz przepięknych obrazów w pokoju dostrzegłam również jeden drewniany stelaż, a przy nim leżące na podłodze ołówki, kartki, pastele, czyste płótna, pędzle i farby. Znalazłam się w artystycznym niebie. Nie sądziłam, iż kiedykolwiek ujrzę takie rzeczy.
Byłam ciekawa skąd wampir wiedział, że potrafię rysować i malować.
Podeszłam powoli do dzieł, by dotknąć ich powierzchni i przekonać się osobiście, czy są prawdziwe. Kilka z nich rozpoznałam. "Tratwa meduzy" i "Bitwa pod Grunwaldem" robiły niesamowite wrażenie. Patrząc na nie zdałam sobie sprawę, iż książki w jakich je oglądałam przedstawiały jedynie ich wyblakłe fotografie.
Kolory niesamowicie cieszyły oczy, zachęcając by ich dotknąć, co też po chwili zrobiłam.
- Cieszę się, że ci się podoba. - Usłyszałam głos Gabriela. - Podczas pobytu w moim domu możesz w pełni korzystać z tego pokoju. Jestem pewien, że stworzysz coś równie pięknego. - Kontynuował z nutką wesołości.
Przymknęłam oczy i odetchnęłam powoli, zastanawiając się czy powiedzieć potworowi prawdę.
- To doprawdy niesamowite...- powiedziałam ze szczerym zachwytem, zaraz jednak mój uśmiech znikł z mojej twarzy. - Bardzo bym chciała skorzystać z tych wszystkich rzeczy, lecz nie będę w stanie tworzyć. - Oderwałam palce od płótna i odwróciłam się twarzą do wampira, aby pokazać mu, że nie kłamię.
- Dlaczego? - Spytał zdziwiony.
- Sztuki nie wolo ograniczać, zawarta w niej wolność i swoboda nadają jej piękna. Jestem tutaj uwięziona, wszystko co bym malowała, to zamknięte pomieszczenia i szare ściany. - Wypowiedziałam na głos swoje myśli.
Gabriel pokiwał niezrozumiale głową, nie chcąc wierzyć w moje słowa. Patrzyłam na jego zmarszczone brwi, równocześnie myśląc o zmarnowanej szansie na urzeczywistnienie marzeń.
Czując napływające do oczy łzy czym prędzej wyszłam z biblioteki, tym razem nie mając już nic przeciwko samotnym siedzeniu w moim pokoju.
* Gabriels pov
Wieczorem, chodząc w świetle świec po korytarzu, pozwoliłem sobie na chwilę zamyślenia. Moje myśli cały dzień wracały do mojego spotkania z Camillą, lecz dopiero teraz mogłem w spokoju przemyśleć całe zajście.
Nie do końca rozumiałem, czemu Camilla odrzuciła moją propozycję. Myślałem, iż tajemny pokój skutecznie umili jej czas, jak również zachęci ją do dobrowolnego pozostania w moim domu.
Musiałem przyznać, że wiedziałem o skomplikowanej naturze artystów, jako iż żyję dłużej, zdążyłem kilku z nich poznać. Nie spodziewałem się jednak takiego obrotu spraw.
Widziałem jak wielką radość i zachwyt wzbudziły w dziewczynie obrazy i naprawdę nie przypuszczałem, iż pozytywne emocje mogą tak szybko przekształcić się w smutek.
Krocząc korytarzami, wsłuchiwałem się w odgłos własnych kroków i szukałem jakiegoś dobrego rozwiązania.
W końcu stwierdziłem iż istnieje tylko jedna dobra decyzja, jaką mogę podjąć.
Mimo że niemal każda komórka w moim ciele sprzeciwiała się tej myśli, to już wiedziałem, iż nie chcę zasmucać dziewczyny.
Postanowiłem wypuścić ją do domu ludzi i dać jej jeszcze trochę czasu nim na stałe stanie u mego boku.
-------------------------Hejka moi kochani Czytelnicy! :D
W końcu napisałam kolejny rozdział xD
Gab robi się coraz bardziej kochany :3 mam nadzieję, że wciąż ciekawi was fabuła i zostaniecie tu na jeszcze kilka następnych części ;)
Do zobaczenia pod następnym fragmentem :*
~ Dreamer :D
CZYTASZ
Zmienić Przeznaczenie
VampirosW Smallville dla bezpieczeństwa ludzi, zawarto układ z żyjącym na tych terenach odwiecznym klanem wampirów.. Wyznaczono granice, których żadna ze stron nie powinna bez pozwolenia przekroczyć, nie mówiąc już o zabijaniu przeciwnej rasy. Przywódcy i p...