*Camillas pov
Burza, jaka zawisła nad miastem Smallville okazała się być dłuższa i gwałtowniejsza, niż ktokolwiek się spodziewał. Przy głośnych grzmotach i jasnych błyskach siedziałam w swoim pokoju i wertowałam dziennik Diany Privony.
Nie dostałam pełnych informacji od staruszka, rozmowa z nim przypomniała mi natomiast o ciekawym zeszycie, z którego również dowiedziałam się nieco o Partnerkach.
Liczyłam, że kobieta przeanalizuje ten jakże ciekawy temat, ale jak się okazało, większość jej wpisów dotyczyła codziennych czynności i jej życia w tym domu.
Nieco sfrustrowana, odłożyłam pamiętnik na swoje miejsce i postanowiłam pozwiedzać dom Gabriela. Rozpoznanie terenu w miejscu gdzie może ci grozić niebezpieczeństwo, to przecież podstawa.
Na szczęście wampir wyraził zgodę na moje samodzielne spacery i w końcu pozbyłam się swojego cienia, w postaci Judi. W mieszkaniu potworów byłam nietykalna, każdemu kto by mnie zranił, groził gniew Gabriela.
Przed rozpoczęciem wędrówki wstąpiłam jeszcze do kuchni, gdzie kucharki zrobiły dla mnie gofry, oczywiście z dużą ilością nutelli i bitej śmietany. Marsz korytarzami okazał się znacznie przyjemniejszy, gdy mogłam co jakiś czas zatopić zęby w czymś ciepłym.
Niezmiernie zaciekawiona przechodziłam korytarzami, podziwiając stare portrety i ozdobne lampy. Gdy zbliżyłam się do jednej z licznych odnóg tego labiryntu, ktoś wyszedł zza zakrętu i na mnie wpadł.
Przyrzekam, starałam się złapać gofra, wytrąconego z mojej dłoni, ale i tak wylądował na granatowej marynarce.
Popatrzyłam na osoby przede mną i dostrzegając oburzone, jak również zdziwione miny, wybuchnęłam szczerym, niepohamowanym śmiechem.
Często zdarzało mi się upuścić jedzenie na siebie, niestety najwidoczniej dobra koordynacja ruchowa nie wyklucza niezdarności. Jak tylko dostrzegłam 'arystokrację' dworu wampirów i Gabriela z garniturem, umazanym bitą śmietaną, w dodatku z jego winy, po prostu nie umiałam przestać.
W końcu zaczęło mi nieco brakować powietrza, więc starając się powstrzymać zasłoniłam buzię dłonią. Popatrzyłam na wampiry, oczekując karcącego wzroku i złości, ale jedyne co dostrzegłam to fascynacja i niedowierzanie.
- Przykro mi z powodu tego. - Rzekłam wskazując na białą plamę na brzuchu, a kiedy dalej nikt nic nie mówił zapytałam. - Coś nie tak?
- Nie nie, po prostu już dawno nikt tutaj nie słyszał prawdziwego śmiechu. - Pospieszył z wyjaśnieniami Gabriel, równocześnie wskazując pozostałym osobom, aby kontynuowały przechadzkę bez niego.
Nie do końca rozumiałam, co właśnie powiedział.
- Jak to? To wampiry się nie śmieją?
- Niestety już dawno zapomnieliśmy, jak to jest odczuwać tak dużą radość. Co tutaj robisz?
- Zamierzałam pozwiedzać twój dom.
- Teraz to również twój. - Odrzekł, z ciepłym uśmiechem, rozświetlającym również jego niebieskie oczy, które stały się jakby jaśniejsze, bardziej ludzkie. - Mam ci dotrzymać towarzystwa?
Chwilę się zastanawiałam, czy odpowiedzieć szczerze, czy może uprzejmie. W końcu stwierdziłam, że lepiej powiedzieć prawdę.
- Wolałabym sama się rozejrzeć.
Nie byłam pewna jak przywódca wampirów może zareagować na odmowę, lecz Gabriel skinął jedynie głową, jakby doskonale rozumiał mój wybór. Nadal mając uśmiech, błąkający się w kącikach ust wyciągnął do mnie rękę. Wyglądało to, jakby chciał dotknąć mojego policzka, ale w ostatnim momencie się powstrzymał, co szybko wykorzystałam i uciekłam dalej, w głąb domu.
Plącząc się po posiadłości nie chciałam wchodzić do każdego pokoju, ponieważ i tak w większości znajdowały się sypialnie, albo po prostu drzwi były zamknięte na klucz. Po upływie godziny znudziłam się tym wszystkim i postanowiłam wrócić do siebie.
Już miałam zawracać, gdy za zakrętem usłyszałam trzask drzwi. Ostrożnie zerknęłam zza rogu i zobaczyłam jakąś kobietę w białym kitlu, która się ode mnie oddalała.
Zaciekawiona musiałam sprawdzić, czy może nie zostawiła po sobie otwartego przejścia. Szybko naciskałam kolejne klamki, aż w końcu jedna ustąpiła pod naciskiem i opadła całkiem w dół.
Bez większych wątpliwości przeszłam przez próg i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Po odwróceniu się nie potrafiłam uwierzyć w to, co zobaczyły moje oczy. Przede mną rozciągały się metalowe instalacje, do których przyczepieni zostali nieprzytomni ludzie. Każdy wyglądał jakby w śpiączce. Przeguby ich rąk ozdobione były przeźroczystymi rurkami, dlatego wyraźnie widziałam płynącą w nich krew.
Setki ludzi, z których wypompowuje się krew.
Przerażona widokiem zaczęłam się powoli cofać, ale zamiast dotknąć plecami drzwi, natknęłam się na kogoś, kogo za wszelką cenę nie chciałam w tym momencie spotkać.
- Nie miałaś tego zobaczyć. - Powiedział złowrogo Gabriel.
--------------
Witam moich czytelników!!!!
Mam nadzieję, że niespodzianka wam sprawiła tyle przyjemności, ile mi :D Pewnie się zastanawiacie, jak Gab się tym razem wytłumaczy xD
Dowiecie się w kolejnym rozdziale :p
~ Dreamer :*
CZYTASZ
Zmienić Przeznaczenie
VampireW Smallville dla bezpieczeństwa ludzi, zawarto układ z żyjącym na tych terenach odwiecznym klanem wampirów.. Wyznaczono granice, których żadna ze stron nie powinna bez pozwolenia przekroczyć, nie mówiąc już o zabijaniu przeciwnej rasy. Przywódcy i p...