*Camillas pov
Od posiłku siedziałam w 'swoim' pokoju, teraz już nie sama, a z Judi, moją pokojówką.
Judi była dziewczyną o niecałe dwa lata starszą ode mnie, a raczej tak wyglądała. W rzeczywistości była wampirzycą od jakichś 120 lat. Całkiem nieźle się trzymała jak na taki wiek.
Wydawała się być miła i nawet przesadnie łagodna jak na wampira, ale mnie to odpowiadało.
W każdym razie, nawet obecność Judi nie była w stanie pokonać nudy, a w rezydencji Gabriela to właśnie robiłam, straszliwie się nudziłam.
Cały czas niespokojnie kręciłam się, chodząc w kółko. Zapewne, gdybym miała wysiedzieć w tym pokoju kolejną godzinę, to dosłownie, rozniosłabym go.
Przebywanie w tych czterech ścianach przytłaczało mnie, dlatego coraz ciężej było mi się uspokoić i usiedzieć w miejscu, a świadomość, że blisko mnie znajduje się tajemniczy pamiętnik, a nie mogę go otwarcie przeczytać, doprowadzała mnie do szału.
Już kilka razy chciałam stąd wyjść, bo jak się okazało drzwi nie były zamknięte, ale Judi jak dotąd skutecznie mi to odradzała.
- Panienko, nie możesz wyjść , Pan Gabriel nalegał abyśmy zostały tutaj do momentu, gdy przyjdzie zaprowadzić Panienkę na kolację.
Taaak, tą 'panienką' jednak zdecydowanie nie byłam ja.
Po trzech godzinach bezczynnego czekania miałam już wszystkiego serdecznie dosyć. Postanowiłam, że tym razem wyjdę z pokoju, na nic nie zważając.
Nie zmieniałam ubrania, bowiem szare dresy wydawały mi się całkiem wygodnym ubiorem na ucieczkę.
Przed naciśnięciem klamki, rozejrzałam się jeszcze po pomieszczeniu, szukając czegoś ciężkiego. Mój wzrok zatrzymał się na dość grubym metalowym świeczniku.
Bez chwili wahania zabrałam go i schowałam do szerokiej kieszeni z przodu bluzy, zadowolona, że w końcu mam jakąś prowizoryczną broń.
Judi widząc moje poczynania, położyła mi delikatnie dłoń na ramieniu i po raz kolejny poprosiła łagodnie, abym została na miejscu, patrząc mi przy tym błagalnie w oczy.
Na chwilę się uspokoiłam i posłałam jej pocieszający uśmiech.
Po czym oczywiście i tak wyszłam na korytarz, zostawiając ją samą.
Nie mogę powiedzieć, że się nie bałam.
Bałam się i to jak cholera, ale chyba już przyzwyczaiłam się do faktu, że i tak zginę wypompowana z krwi. Trzymałam się jednak myśli, iż lepiej umrzeć próbując uciec, niż oddać życie bez walki.
Po przekroczeniu progu pokoju, nawet nie zastanawiałam się w którą stronę ruszyć. Było dla mnie oczywiste, iż nie powinnam podążyć korytarzem w prawo, zważając na to, jak poprzednim razem się to skończyło.
Tak więc skierowałam swoje kroki w lewo, przez co dotarłam do miejsca, w którym korytarz zakręcał, więc kolejny raz skręciłam w tę samą stronę.
Wkroczyłam do przestronnego, jasnego holu, którego ściany niemal w całości składały się z dużych okien. Niemal od razu do nich podeszłam, sprawdzając, czy aby przypadkiem nie mogłabym ich użyć do wyjścia z domu wampira.
Majstrując przy klamce i ciągnąc ją na wszystkie sposoby, dosłyszałam nagle nieco przytłumione głosy, dochodzące jak chwilę później się domyśliłam, z jednych z otwartych na oścież drzwi, jakie znajdowały się w dalszej części korytarza.
![](https://img.wattpad.com/cover/58380170-288-k365077.jpg)
CZYTASZ
Zmienić Przeznaczenie
Про вампировW Smallville dla bezpieczeństwa ludzi, zawarto układ z żyjącym na tych terenach odwiecznym klanem wampirów.. Wyznaczono granice, których żadna ze stron nie powinna bez pozwolenia przekroczyć, nie mówiąc już o zabijaniu przeciwnej rasy. Przywódcy i p...