2.

943 60 2
                                    

- PIERWSZA?!?!?!
Gdy zobaczyły przy stole ducha jednej z założycielek Fairy Tail dosłownie opadła im kopara.
- Mavis-sama...? Była pani, to znaczy jest pani eeee...
- Nie, nie byłam Magiem Gwiezdnych Duchów - Blondwłosa uśmiechnęła się delikatnie - znaczy się byłam ale Magiem Wszechstronnym więc potrafiłam wykonać każdą magie... Ale zakochałam się w magii Iluzji... No i posługiwałam się tylko nią - Lucy i Levy można było porównać do dwóch słupów soli.
- Niesamowite... - wyrwało się Levy.
- Kiedy możemy zacząć? - zapytała się blondynka z rumieńcami na policzkach i determinacją w oczach.
- Właściwie to... Kiedy będziesz gotowa, za godzinę?
- Dobrze! - Lucy szeroko się uśmiechnęła i wybiegła z gildi do swojego mieszkania by się przygotować, zastanawiała się czy zdąży przed powrotem Natsu... Nieźle by go zaskoczyła.
- Lucy~! - To Happy, obudził się gdy brązowowłosa weszła do domu - Jest już Natsu? - w oczach kotka tliła się nadzieja.
- Nie Happy, nie ma go... Wiesz, idę za chwilę trenować może kupię Ci rybke i polecisz z Carlą i Lilym misje? Albo może chcesz popatrzyć jak trenuje?
- Aye... - odparł smutno kotek - polecę z Carlą na misje... Może spotkamy Natsu i Greya po drodzę?
- Może - Lucy delikatnie się uśmiechnęła i pogłaskała kotka po głowie.
- Jak myślisz Lucy, żyją? - zapytał się wtulając w brzuch dziewczyny.
- Oczywiście, przecież nie zostawiłby nas samych... - odparła delikatnie głaszcząc exeeda.
- Lu...?
- Tak?
- A ty lubisz Natsu? - ręka głaszcząca kotka gwałtownie zamarła by po chwili powróć do normalnego tempa.
- Tak Happy, lubię Natsu.

<^>

- Mavis-sama! - wysapała Lucy dobiegając do pola treningowego za gildią, Levy już czekała a głową na jej kolanach leżał znudzony Gajeel, oni są parą czy co? - Już jestem!
- To dobrze. - Usłyszała za sobą, powoli się obróciła by zobaczyć uśmiechniętą Mavis. Długowłosa gestem pokazała aby Lucy stanęła pośrodku przeznaczonego miejsca. - Gotowa? - na skinienie głowy zareagowała delikatnym uśmiechem i zaczęła nauczać.

<^>

Trening był na prawdę ciężki więc już po dwóch godzinach brązowooka nie mogła się ruszać.
- Zaskakująco dobrze Ci idzie - odezwała się zielonooka - Jeszcze 2 lata i opanujesz to perfekcyjnie. Ale niestety musisz chodzić na misje by opłacić czynsz więc nie możesz ćwiczyć codziennie a to bardzo ważne bym w ten czas nad tobą czuwała.
- Rozumiem... - wysapała Lucy, korzystając z okazji położyła się na lekko wydartej trawie
- Więc umówmy się, że co dwa dni będziemy się tu spotykać aby doskonalić twoje umiejętności, a tym czasem idź odpocząć - Pierwsza uśmiechnęła się promieniście - zrobiłaś dziś kawał dobrej roboty.
- Dziękuję - Lu rozejrzała się wokół w poszukiwaniu przyjaciółki i jej towarzysza ale nikogo nie zauważyła ~nawet nie zauważyłam kiedy się zmyli... A smole ich! Idę do domu się umyć~ i z tą pozytywną myślą Lucy udała się do mieszkania.

~¤~

Ciulciulciulciulciul bo ciul, strasznie mało mi dziś wyszło D: Ale wydaje mi się być tzw "rozdziałem przejściowym" potrzebnym dla fabuły D: no trudno, mam nadzieje, że się podobało i zapraszam do komentowania.
~ Kolorowa Mandarynka

NaLu |PORZUCONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz