Jeff The Killer
Zacząłem biec długim korytarzem do pokoju Sally.
Czlowieku ogarnij się, to dziecko jest nieobliczalne, napewno poradziłoby sobie w każdej sytuacji, a zwłaszcza kiedy ktoś chcę ją zabić. Czyż nie?
Po cichu wszedłem do pokoju.
Sally leżała na swoim łóżeczku i smacznie chrapała.- Jeffy? - usłyszałem jej cichutki głosik. Była jedyną osobą, której pozwalałem tak na siebie mówić.-To Ty?
- Tak Sally, to ja - szepnąłem.
- Położysz się obok mnie? Miałam zły sen - powiedziała drżącym głosem.
- D..dobrze - podszedłem do łóżeczka i położyłem się obok niej.
Ona od razu odwróciła się do mnie przodem i się we mnie wtuliła. Postanowiłem, że tej nocy nie będę spał.
Lucy
Kiedy się obudziłam leżałam na środku lasu. Nie wiedziałam jak wyjść. Nie znałam drogi.
Ale wiedziałam jedno.
Strasznie boli mnie brzuch, a Jeff The Killer próbuje mnie zabić.
Pewnie myśli że już jestem martwa albo coś. Ale ja się tak łatwo nie poddam. Możliwe że jestem jedyną osobą
osobą, która go rozumie i może mu pomóc.Wtedy nie wiedziałam jak bardzo się mylę. Nie rozumiałam i nie będę go rozumieć nawet w najmniejszym stopniu. Jest okrutnym mordercą, który zabija z zimną krwią. Nawet nie wie jak nazywały się jego ofiary. Niektóre z nich nawet nie zasługiwały na śmierć. Zachowywałam się po prostu trochę jak... Fangirl. Czasem wciąż się tak zachowuję... Ale wracając...
Przez chwilę, w jego pokoju myślałam że udało mi się obudzić w nim jakieś uczucia. Chciałam mu powiedzieć że współczuję mu jego przeszłości, ale on tak po prostu mi przerwał wbijając mi nóż w brzuch...
Złapałam się za bolący brzuch i zaczęłam kukśtykać, w stronę (miałam nadzieję) mojego domu.
Jednak moja orientacja w terenie nie była najgorsza, bo po chwili stałam przed budynkiem mojego domu. Chciałam wejść, ale nagle usłyszałam okropne dzwonienie i szum w uszach, a w oddali zobaczyłam wysokiego mężczyznę w garniturze, bez twarzy. Slenderman.
Upadłam.
Zanim straciłam przytomność zobaczyłam jak Slender się nade mną pochyla.
***
- Wie zbyt dużo
- Co z nią zrobimy?
- Zobaczymy jak się obudzi...
Słyszałam głosy kilku osób znajdujących się ze mną w pomieszczeniu.
Bałam się otworzyć oczu, ale jednak w końcu się zmusiłam.
Widziałam niewyraźne sylwetki stojące nade mną.
Pomrugałam kilka razy.Leżałam na jakiejś kanapie. Prawdopodobnie w domu Slendermana.
- Obudziła się.
- Brawo, gratuluję spostrzegawczości... Nie zauważyłem, serio... I co teraz?
- Zabijemy ją?
Natychmiast podniosłam się z kanapy.
- CO?! - wrzasnęłam. - Chyba zartujesz?!
- Nie, mówię poważnie - chłopak w szarej chuście na twarzy wzruszył ramionami.
- Czemu miałby żartować?-spytał chłopak w białej masce.
Zaniemówiłam.
- Gdzie Jeff? - to było jedyne pytanie, które przyszło mi w tym momencie na myśl.
Wymienili się spojrzeniami. Usłyszałam cichy chichot.
- W swoim pokoju - wydusił przez śmiech chłopak w chuście. - A co?
Błyskawicznie wstałam się na nogi i pobiegłam na górę. Wpadłam do pokoju, w którym byłam ostatniej nocy.
Jeff leżał na łóżku i bawił się swoim nożem. Spojrzał na mnie i od razu wstał.
- Znowu ty? - spytał chłodnym tonem.
A ja tylko stałam i się na niego gapiłam. Głupia.
- Dlaczego ty ciągle żyjesz? Powinnaś się tam wykrwawić... - jeknął.
Podszedł do mnie. Zamknęłam oczy i przygotowałam się na cios.
- Jeff zostaw ją - usłyszałam za plecami głos Slendermana.
Jeff odsunął się ode mnie i rzucił nóż na podłogę.
- Dlaczego? - spytał.
- Mam wobec niej inne plany - zaśmiał się w przerażający sposób.
_______________
Umm... Cóż... 535 słów ;D
Jeżeli to czytasz proszę skomentuj, a jeżeli się podoba to daj gwiazdkę, to dla mnie ważne i motywuje mnie do pisania następnych rozdziałów ❤ Z góry dziękuję
Do następnego.:D
CZYTASZ
Rezydencja Slendermana
FanfictionNajstraszniejsze postaci z Creepypast w jednej rezydencji. Zabijanie ludzi to u nich codzienność, można powiedzieć rutyna... Żyją spokojnie, w wielkim domu znajdującym się w lesie, a ta historia pokazuje życie z ich perspektywy.