Wpis #13

3.4K 308 78
                                    

Lucy

Wyszłam z rezydencji i próbowałam powstrzymać łzy napływające do oczu.

Udawało mi się do momentu, gdy szłam do lasu, a gdy już do niego weszłam po prostu padłam na kolana i zaczęłam płakać.

I po co mi to było?

Obok mnie przebiegł jakiś pies.

Zatrzymał się za mną i zaczął szczekać.

-Głupi pies-mruknęłam ocierając łzy. Podniosłam się i odwróciłam przodem do psa.

Obnażył kły i zaczął na mnie warczeć.

Chyba nie wiedział, że jestem duchem, bo rzucił się na mnie, przeniknął przeze mnie i uderzył w drzewo. Zdezorientowany uciekł w stronę rezydencji.

Zaczęłam wchodzić głębiej w las.

-Lucy-przede mną stanął Jeff.

-Czego chcesz dupku?

-Powiedz mi o co chodzi...

-Chciałbyś-prychnęłam i przyspieszyłam kroku.

-No, chciałbym-uśmiechnął się.

Zatrzymałam się i zastanawiałam się czy mu powiedzieć o co chodzi. Jednak w końcu uznałam, że to głupi pomysł i zaczęłam iść dalej.

Jeff cały czas dzielnie za mną kroczył.

Postanowiłam się przeteleportować za najbliższe drzewo, tak żeby mnie nie widział.

Jeff rozejrzał się wokół, wzruszył ramionami, ale nie zawrócił do rezydencji. Szedł dalej w tą samą stronę.

Z ciekawości zaczęłam za nim iść, ale wciąż ukryta.

Szedł w stronę mojego domu.

Cholera. Moi rodzice tam są... Co jeśli chce ich zabić?

Wszedł pewnym krokiem do mojego domu. Szybko się do niego przeteleportowałam.

-Jeff!-wrzasnęłam, ale on nie zwracał na mnie uwagi.

-JEFF!-powtórzyłam tym razem głośniej.

Odwrócił się i spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami. Mój żołądek wykonał fikołka.

-Co Ty robisz?-spytałam cicho.

-Gówno-odpowiedział obojętnie i wszedł do sypialni moich rodziców, gdzie byli oboje. CHOLERA NIE!

Jeff bez zbędnych wytłumaczeń zrzucił ich obojgu z łóżka.

-Jeff przestań!-pisnęłam.-Błagam zostaw moich rodziców!

On mnie zignorował i z zimną krwią zaczął dźgać moją mamę nożem po całym ciele, a ona krzyczała. Mój tata próbował go powstrzymać, ale tylko oberwał od Jeff' a w twarz.

-To Ty psycholu!-splunął mój ojciec.-Zabiłeś naszą córkę, a teraz próbujesz nas?!

-Twoją żonę też już zabiłem-mruknął obojętnie Jeff i rzucił się na mojego tatę. Wbił mu nóż w oko i kiedy go wyciągał, oko wypadło.

A ja nie mogłam zrobić nic, tylko słuchać krzyków moich rodziców.

W końcu chłopak zamordował też mojego tatę i zadowolony z siebie, z uśmiechem na twarzy wyszedł z mojego domu kierując się do rezydencji.

Czułam jak łzy spływają po moich policzkach.

-JEFF!-dogoniłam chłopaka.-Czemu to zrobiłeś?!-wydusiłam przez łzy.

-Bo mogę. Jestem chorym psycholem, który zabija z zimną krwią wszystkich, którzy staną mu na drodze-szedł szybkim krokiem.

W pewnym momencie się zatrzymałam nie mogąc opanować płaczu. Czemu on to zrobił? Chciał mnie wkurzyć?

-Wiesz czemu to zrobiłem?-zatrzymał się przede mną.

-Dlaczego?-podniosłam głowę i na niego spojrzałam.

-Bo Cię nienawidzę. Zrujnowałaś mi życie, więc teraz ja zrujnuję Twoje.

Po tych słowach po prostu wszedł do rezydencji, zostawiając mnie zalaną łzami. Dupek.

____________
Krótko, przepraszam, ale chciałam go już dodać, a jutro kolejny więc... Nie gniewajcie się ;D ^^

Jeżeli to czytasz, zostaw komentarz, a jeśli się podoba daj gwiazdkę. Z góry dziękuję, do następnego ❤

Rezydencja SlendermanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz