Wpis #10

3.6K 346 163
                                    

Jeff The Killer

Czułem ulgę patrząc jak dziewczyna się wykrwawia. W końcu ją zabiłem. Udało mi się.

-Jeff co ty zrobiłeś?!-zaczął się wydzierać E.J, który przed chwilą wszedł do pokoju chcąc pożyczyć ode mnie nóż. Skończył wkurzając się na mnie. I po co mu był ten nóż?...

-Jak Slender się dowie to nas zabije!!

-Jak to nas? To ja ją zabiłem-mruknąłem.

-NIE WAŻNE!-wrząsnął.

-Uspokój się.. Schowamy ją gdzieś i powiemy Slendiemu, że uciekła, a on wtedy będzie chciał ją zabić, a my powiemy, że się tym zajmiemy i będzie po sprawie...-sam nie wierzyłem w moje słowa, ale cóż.

E.J patrzył na mnie jak na idiotę.

-Naprawdę myślisz że to się uda?-spytał.

-Nie.

Jack westchnął.

-A jesteś pewny, że ona nie żyje? Może jeszcze ją uratujemy?

-Serio chcesz ratować tą idiotkę?-spytałem oburzony.

-Zobaczysz, ona będzie się mścic i jako duch, będzie się próbowała z Tobą skontaktować, więc będzie Cie nawiedzać.

-Jakoś mnie nie przekonałeś-mruknąłem.

-Sprawdźmy, może jeszcze żyje-mój przyjaciel poszedł do łazienki i zaczął oglądać dziewczynę leżąca na podłodze.

Wszedłem za nim, a dziewczyna zaczęła nagle kaszleć i płytko oddychać. Pomimo bólu, szybko podniosła się z podłogi i zaczęła wymiotować krwią.

-Mówiłem, że żyje-zaśmiał się E.J i jakby poczuł ulgę.-Slender jednak nas nie zabije.

-Jeff... Czemu to... Zrobiłeś?-wydusiła.

-Bo Cię nie lubię-powtórzyłem to, co powiedziałem jej ostatnio.

Usłyszałem cichy szloch.

-Boli mnie brzuch-szepnęła.

-Dobiję ją-zaproponowałem.

-Nie!-krzyknął E.J.-Zanieśmy ją do szpitala.

Zacząłem coś mamrotać pod nosem. W końcu się zgodziłem, bo Jack nie dałby mi żyć.

Ubrałem bluzę z dużym kapturem, żeby nie było widać mojej twarzy i wyszedłem z E.J i Lucy na rękach z domu.

Poszliśmy w stronę szpitala, gdy byliśmy na miejscu oddałem ją w ręce lekarza. Chciałem wyjść, bo niezbyt obchodziło mnie co z nią będzie, ale E.J powiedział, że będziemy musieli zanieść ją z powrotem do rezydencji.

Siedzieliśmy przed jej salą. Bawiłem się sznurkiem od bluzy E.J.

Nagle usłyszeliśmy pikanie urządzeń z jej sali.

Wymieniliśmy się spojrzeniami.

-Nie żyje-powiedziałem lekko przerażony.
____________

Dodałam drugi rozdział dzisiaaj ;DD

Jesteście ze mnie dumni?

Pewnie nie, bo krótko :c

Co będzie dalej?.. *dam dam damm*

Jeżeli to czytasz proszę skomentuj, a jeśli się spodobało zostaw gwiazdkę, z góry dziękuję i do następnego ^^

Rezydencja SlendermanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz