Wpis #7

5K 389 212
                                    

Lucy

Rano wstałam z łóżka i po raz kolejny zaczęłam się zastanawiać co mogę robić żeby się nie nudzić.

Postanowiłam pogrzebać trochę w pokoju, w którym śpię.

Zaczęłam rozwalać wszystko w szafkach.

Grzebałam tak chyba z pół godziny, ale nic ciekawego nie znalazłam.

No cóż, mówi się trudno.

Położyłam się z powrotem na łóżku, a uczucie nudy po raz kolejny się pojawiło.

Jeff The Killer

-Już postanowione-mruknął Slendy.-Dołącza do nas. Jest silna, wytrwała, odważna i... Dużo o nas wie.

-Slender czy Ciebie boli głowa?!-wykrzyknąłem.-Ona silna i wytrwarła?! Gdzie ona jest wytwała?! Chyba w dupie...

-Jeff...-Slendy próbował mnie uciszyć. Jednak mu nie wyszło.

-Nie chcę jej tu! Ona nam wszystko zepsuje, zrozum Slendy-warknąłem. Chciałem wyjść z pomieszczenia, ale powstrzymał mnie silny uścisk macki na moim nadgarstku.

-Nie myślisz, że zasługuje na szanse?-spytał.-Sam widziałeś, że po tym teście nic jej nie jest... Może na prawdę się nadaje?

-Myślałem, że jesteśmy jedną rodziną i nie potrzebujemy żadnych "ulepszaczy"-spróbowałem go podejść z innej strony.

Slender nie powiedział już nic więcej, więc po prostu wyszedłem z pokoju.

Od razu skierowałem się do wyjścia. Tym razem muszę kogoś zabić. I skutecznie, żeby znowu nie namieszać.

Zacząłem iść w stronę tego samego domu, w którym mieszka Lucy, ale poszedłem do domu obok.

Od razu wszedłem przez okno, bez zbędnych oczekiwań.

Dom w środku był urządzony nowocześnie. Zdecydowanie dominował kolor czarny i trochę białego.

Korytarz był mały. Pewnie dlatego, że były tu ze dwa pokoje plus salon.

Wszedłem do któregoś z pokoi, w międzyczasie wyciągając nóż, jednak w tym pomieszczeniu nikogo nie było.

Zajrzałem do kolejnego. Bingo.
Będą trzy ofiary w jednym.

Na kanapie przed telewizorem siedziało troje nastolatków, chrupiących popcorn i oglądających jakiś kiepski horror. Był jeden, czarnowłosy chłopak i dwie blondynki; jedna ciemny druga platynowy blond.

Podszedłem do kanapy i przez chwilę, w bezruchu za nimi stałem.

Przerwał mi chłopak, wystając z kanapy i uderzając mnie pięścią w twarz.

-Kto to jest?!-zapiszczała platynowa blondyna jednocześnie przytulając się do tej drugiej.

-Jakiś leszcz-warknął czarnowłosy.

Gwałtownie podniosłem się z podłogi i się na niego rzuciłem. Jednym, sprawnym ruchem wbiłem mu nóż w gardło, szeroko się przy tym uśmiechając.

-Idź spać-powiedziałem zadając mu jeszcze jeden cios, tak dla pewności, a potem rzuciłem się na blondynki.

Tej w ciemniejszych włosach wyrwałem telefon z ręki żeby nie mogła zadzwonić.

Przewróciłem je obie jednocześnie i każdej zadałem kilka ciosów nożem.

Kiedy upewniłem się, że nie żyją zacząłem wolnym krokiem iść w stronę rezydencji.

Lucy

Usiadłam przy oknie i wpatrywałam się w las.

Spomiędzy drzew zaczęła wyłaniać się jakaś sylwetka. Mężczyzna w białej, poplamionej krwią bluzie, czarnych spodniach i o morderczym uśmiechu. Chyba wracał z (jak to powiedział L.J) łowów.

Patrzyłam jak Jeff idzie wolnym krokiem w stronę rezydencji, gdy nagle coś złapało mnie za ramiona i zaczęło wynosić z pokoju. Zaczęłam się szarpać.

-To ja-usłyszałam głos Slendera. Trochę się uspokoiłam, bo on nie chce mi zrobić krzywdy... Chyba.

Doniósł mnie do jakiejś sali z długim stołem i mnóstwem krzeseł wokół niego.

Aha? Bawią się w biznesmenów?

Posadził mnie na jednym z obrotowych krzeseł i usiadł przede mną. Po chwili zaczęli przychodzić wszyscy oprócz... Oprócz Jeff'a.

Ten to ma humorki.

-Przyprowadzi ktoś Jeffrey'a?-spytał Slendy.

-Jestem-powiedział niski głos i po krótkiej chwili w drzwiach pojawił się Jeff. Wszedł do środka i usiadł na krześle.

Najwyraźniej nie interesowało go co się dzieje, bo zaczął się kręcić na krześle.

-Musiałem się przebrać-wyjaśnił krótko wciąż kręcąc się na krześle.

-Umm.. Ekhem... Więc... Zebraliśmy się tutaj...-zaczął Slendy.

...Żeby połączyć tych dwoje ludzi węzłem małżeńskim...

-Żeby?-spytałam lekko przestraszona.

-Żeby powiedzieć Ci, dziecko że stałaś się jedną z nas...

Zaczęłam w duchu skakać z radości, ale starałam się tego nie okazywać na zewnątrz.

-Ym..dziękuję-uśmiechnęłam się.-To miło z waszej strony, ale...

-Ale?-spytał z nadzieją Jeff.

Wybacz zawiodę Cię Jeffrey.

-Ale muszę przyjąć waszą propozycję!-powiedziałam ciesząc się jak małe dziecko.

I tak zginiesz idiotko.

______________________


Chciałam bardzo bardzo podziękować Wam za te wszystkie gwiazdki i komentarze ❤

656 słów. Dziękuję, dziękuję... Gratulacje będę przyjmować później.. ;DD

Okay, rozdziały będą długie (ponad 600 słów? Może być??) i będą się pojawiać często.. Tak. xD


Jeżeli to czytasz proszę skomentuj, a jeżeli się podoba to daj gwiazdkę, to dla mnie ważne i motywuje mnie do pisania następnych rozdziałów ❤ Z góry dziękuję
Do następnego.:D
I jeszcze raz bardzo dziękuję ^^❤

Rezydencja SlendermanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz