Wpis #8

4.4K 379 262
                                    

Rozdział może zawierać drastyczne sceny

Jeff The Killer

Wstałem niechętnie z łóżka.
Odkąd dołączyła do nas ta dziewucha kompletnie nic mi się nie chce.

Ktoś zapukał do drzwi.

-Proszę-rzuciłem siadając na łóżku.

-Jeff-powiedział ten obrzydliwie przesłodzony głos.

-A. To Ty. Nie wchodź-wstałem z łóżka i chciałem zamknąć drzwi, ale ona zatrzymała je nogą.

-Proszę porozmawiaj ze mną-powiedziała błagalnym tonem.

-No więc słucham.

-Wpuścisz mnie?-spytała z nadzieją.

-Nie.

Usłyszałem ciche westchnienie.

-Czemu taki jesteś?-spytała.

-Jaki?-odpowiedziałem pytaniem na pytanie.

-Taki... Wredny.

-Bo Cię nie lubię-trzasnąłem drzwiami.

Kolejne westchnienie.

-Jeff... Proszę...

-Idź sobie-warknąłem i usiadłem z powrotem na łóżku.

Po chwili usłyszałem kroki na schodach.

Wreszcie sobie poszła...

Lucy

Było mi strasznie smutno.

Chyba czuję coś do Jeff'a... FANGIRL!!! Alaarm!

Wyszłam z rezydencji i postanowiłam zabić jakiegoś człowieka pierwszy raz w moim życiu.

Pierwsze co przyszło mi do głowy, to mój największy wróg. Typowa, sztuczna, "plastikowa" dziewczyna, którą poznałam w gimnazjum. Uwielbiała mi dokuczać i wytykać moją "oryginalność". Nigdy się nie malowałam, nie nosiłam krótkich spódniczek i nie słuchałam popu. Przez to byłam inna i tak naprawdę prawie nikt mnie nie lubił... Przegryw.

Duży, biały dom z wielkimi oknami i czarnym dachem.

Nawet zapamiętałam gdzie mieszka.

Weszłam do środka i ufając mojej intuicji trafiłam do jej pokoju. Stała tyłem do mnie, przed lustrem i przymierzała jakieś sukienki.

Stanęłam tak, że kiedy blondynka się wyprostowała po podniesieniu sukienki od razu zobaczyła mnie w lustrze, z nożem w ręku.

Odwróciła się za siebie, jakby nie wierząc w to co widzi, ale ja wciąż tam stałam.

-Lu-Lucy?-wyjąkała.

-We własnej osobie-mruknęłam i się na nią rzuciłam. Zadałam jej kilka ciosów w brzuch. Ona wrzeszczała i wiła się na podłodze, a mi dawało to tylko satysfakcję.

Zaczęłam rozcinać jej brzuch, a ona zaczęła płakać.

-Zo-zostaw mnie pro-proszę-wydukała.

-To za te kilka lat, kiedy przez Ciebie cierpiałam-powiedziałam z psychopatycznym uśmiechem na twarzy.

Kiedy zaczęłam wkładać rękę w ranę na jej klatce piersiowej zaczęła krzyczeć głośniej niż wcześniej.

-Błagam zostaw mnie!!!-wrzasnęła.

-Boże, co Ty się tak drzesz..-burknęłam. Wyciągnęłam rękę z jej klatki piersiowej i sięgnęłam po nóż. Wyciągnęłam jej język i go odcięłam.

-Może teraz się uciszysz...-wróciłam do mojej poprzedniej czynności. Wyciągnęłam jej jedną nerkę. Wezmę dla E.J. W końcu, żeby zakończyć jej cierpiena wyrwałam jej serce i zaczęłam je jeść.

Jeff The Killer

-Gdzie Lucy?-spytał Slender.

-A skąd ja mogę wiedzieć?-spytałem oschle.

-No nie wiem? Bo może miałeś jej pilnować?-mruknął.-Z resztą... Już nie ważne.

-Tu jestem-znowu ten obrzydliwie słodki głos.

Spojrzałem w stronę źródła głosu.

Dziewczyna stała w zakrwawionej, białej bluzie, krótkich, czarnych spodenkach i z zakrwawionym nożem w ręku. Upuściła nóż na podłogę.

-Idę się przebrać-wymusiła się na uśmiech.

Wymieniliśmy spojrzenia ze Slenderem, ale się nie odezwaliśmy. Nie wiedzieliśmy co powiedzieć.

-Hej, co tu tyle krwi? I czyjej?-spytał Toby, który nagle zjawił się w korytarzu.

-Lucy ją "przyniosła"-nakreśliłem palcami w powietrzu cudzysłów.-A czyja to nie mam pojęcia.

Byłem w lekkim szoku. Lucy kogoś zabiła?..
____________________
Wiem, że krótki (449 słów) ale chciałam go szybko dodać. ;D jutro postaram się dodać kolejny.

Po raz kolejny bardzoooo baaaardzoooo dziękuję❤ wybiło ponad 100 gwiazdek (łącznie) i ponad 800 wyświetleń. Jesteście cudowni ❤❤

Jeżeli to czytasz proszę skomentuj, a jeżeli się podoba to daj gwiazdkę, to dla mnie ważne i motywuje mnie do pisania następnych rozdziałów ❤ Z góry dziękuję
Do następnego.:D

Rezydencja SlendermanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz