22

618 61 3
                                    

Droga ciągnęła się w nieskończoność. Jazda samochodem trwała dopiero dziesięć minut, a ja miałam już wyjść i rozpłakać się.

Nie wiem co sobie myślałam; to było pewne, że na urodzinach okazywali litość, a tu mają mnie już dość. Do tego stopnia, że tą niezręczność czuć w powietrzu.

Nie zwracając uwagi na nikogo, włożylam słuchawki do uszu i włączyłam odtwarzacz, aby się od wszystkiego odciąć. Stukając palcami o kolano, zamknęłam oczy i przysnęłam.

Moja drzemka nie trwała dłużej niż trzydzieści minut. Męczący mnie od dzieciństwa sen, powrócił. Przerażona rozejrzałam się po pojeździe, ale widocznie nie zrobiłam nic, co zwróciłoby uwagę pozostałych.

Odetchnęłam z ulgą i opadłam z powrotem na fotel. Mój internetowy kolega spał, a ja nie miałam co robić. Kurcze super.

Obróciłam głowę w stronę okna i wbiłam wzrok w krajobraz po mojej prawej stronie.

Ciemny las, który aż prosi się o wejście; słońce znikające w gąszczu drzew świeci na tyle mocno, że powoduje męczącą duchotę w samochodzie. Droga wiodącą przez środek puszczy jest pusta, przez co bez żadnych problemów można się po niej poruszać.

Kiedy wyjechaliśmy z lasu i znaleźliśmy się w jakimś mieście z powrotem ułożyłam się w wygodnej pozycji i zamknęłam oczy. Wsłuchiwając się w dźwięki muzyki, myślałam o tym co będzie jak wyjadę na studia. Czy będę w stanie zostawić wszystko i wszystkich tu w Los Angeles? Czy będę w stanie zrezygnować z marzeń, tylko dlatego żeby spełnić obietnice złożoną wiele lat temu?

Gdy poczułam rękę ściskającą mój nadgarstek, otworzyłam oczy i popatrzyłam w tym kierunku. Na twarz wkradł mi się rumieniec i starając się go ukryć jak najszybciej, usłyszałam cichy chitot.

Cholera. Dlaczego nie znikasz?

u g h

phoney love » dylan sprayberry ✉ *W CZASIE POPRAWY*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz