Rozdział 13

135 12 0
                                    

CLARY

Zaraz po obudzeniu, przyszła Helen z tacą z jedzeniem. Dziś dostałam spaghetti bolognese. Podczas gdy przyniesione danie znikało w moim żołądku, kobieta przyglądała mi się.

-Co się tak patrzysz? - spytałam przełykając makaron z sosem.
-Zastanawiam się. - powiedziała wzruszając ramionami.
-Nad czym? - zdziwiłam się.
-Jak mój syn mógł się w tobie zakochać. - odpowiedziała po chwili.
-Hm?
-Co on w tobie zobaczył. - mówiła. - Jesteś taka nijaka...
-O czym ty mówisz?! - coraz bardziej mnie zadziwiała.
-Dowiesz się w swoim czasie. - powiedziała i wstała. - Gdy Jace wpadnie w pułapkę, a ja będę nosić nazwisko Fray, będziemy mogli się ciebie pozbyć.
-Co...?!!! - zawołałam, ale Helen już wyszła.

Moją głowę zalała fala myśli. Jace nie może wpaść w ich pułapkę. Zresztą co nią jest? I o co chodzi z tym, że ona będzie nosić moje nazwisko.
Padłam na łóżko. Nagle moim oczom rzuciła się dziura w oknie. Zapragnęłam nagłej ucieczki i uratowania Jace'a.
Mimo obolałej ręki i wciąż krwawiącej rany, spróbowałam dokończyć moje dzieło. Jednak zanim zdążyłam uderzyć, zjawił się mój ojciec.

-Tylko jego mi tu brakowało... - pomyślałam.
-Jak ci mija czas... - rozejrzał się po pokoju.
-A jak myślisz?! - warknęłam.
-Mam coś dla ciebie. - podał mi szkicownik i piórnik.
-Grzebałeś w moim plecaku?! - oburzyłam się, ale w głębi ducha byłam mu wdzięczna za ten 'prezent'.
-Nie cieszysz się?
-Dzięki. - zabrałam mu moją rzecz.
-Co ci się stało? - wskazał na mój opatrunek.
-Spadłam z łóżka. - odpowiedziałam wymijająco, na co on uniósł brwi.
-A to? - teraz wskazał na moje przedramię.
-Tatuaż. - wzruszyłam ramionami.
-Clarisso! - zdenerwował się i usiadł na łóżku.
-I co teraz zrobisz? Usuniesz mi go? - powiedziałam wyzywająco. A tak swoją drogą, to po co tu przyszłeś? - oparłam się o ścianę.
-Będziesz druchną. - oznajmił gdy już trochę się uspokoił.
-Co?! - otworzyłam szerzej oczy.
-Pobieramy się. Ja i Helen. - wyjaśnił.
-Żartujesz sobie! - teraz to ja zdenerwowałam się. - Zabiłeś matkę, tylko po to, żeby ożenić się z tą, tą...
-Koniec Clarisso! - krzyknął.
-I co?! Ze mnie i Jace'a zrobicie rodzeństwo?! - oburzyłam się.
-T... - zaczął.
-Nie interesuje mnie to, co chcesz powiedzieć! Nie chcę tego słyszeć!
-Velma! - zawołał kogoś po chwili. - Velma zaraz przyniesie ci sukienkę i potrzebne rzeczy na jutro. - powiedział to i wyszedł bez słowa pożegnania.

Po chwili do mojej celi przyszedł Cień. Była to dziewczyna. Wyglądała jak typowa Istota Ciemności. W rękach trzymała dwa pudełka, wielką kosmetyczkę i lodówkę. Jak się domyśliłam, były to rzeczy na ślub. W tej dziewczynie zdziwiła mnie jedna rzecz. Ona płakała. Nigdy nie widziałam płaczącego Cienia. Poczułam nagłą chęć porozmawiania z nią.

-Poczekaj! -zawołałam za nią, gdy chciała wyjść. - Co się stało?
-N-nic. - wyjąkała.
-Zmuszono cię do przemiany? - zgadywałam.
-T-tak.
-Kto?
-Pan Wiktor Valentine Fray. - powiedziała ze strachem.
-Mój ojciec... - wyszeptałam przerażona. - Wiesz może gdzie jest mój plecak? - zmieniłam temat.
-Tak...
-Mogłabyś mi go przynieść? - zapytałam z nadzieją.
-W plecaku jest ostrze. Prawda? - na te słowa pokiwałam głową. - Jeśli przyniosę ci plecak, zabijesz mnie.
-Co?! - wykrzyknęłam zdziwiona.
-Nie chcę żyć jako Cień. - powiedziała już trochę pewniej. - Proszę cię Clary.
-No dobrze... - powiedziałam niechętnie.
-Dobrze. - wykrzyknęła uradowana. - Dziś wieczorem przyniosę ci twój plecak. I masz to. - podała mi zestaw nitek, igieł i nożyczki. - Przyda ci się, gdy zobaczysz sukienkę.
-Dziękuję. Powodzenia. - powiedziałam.
-Nasza rozmowa to tajemnica. - mówiąc to wyszła.

Rozmowa z dziewczyną dała mi nadzieję. Nie chciałam jej zabijać, ale rozumiałam jej prośbę. Na jej miejscu też pragnęłabym śmierci. Gdyby dało się cofnąć przemianę, zrobiłbym wszystko, aby Velma znów była sobą.
Przepełniona dawką energii, spróbowałam pozbyć się szyby. O dziwo udało mi się. Mogłabym uciec, ale potrzebowałam moich rzeczy.
Oczywiście moja stara rana pogłębiła się. Znowu oczyściłm ją i przykryłam gazą oraz owinęłam bandażem.
Chcąc, nie chcąc otworzyłam pudełka przyniesione przez Velmę. W największym była sukienka. Pomyślałam, że Helen specjalnie wybrała ją, aby mnie ośmieszyć.

Przypadkowa MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz