Rozdział 6

239 17 1
                                    


-Ja też cię kocham Clary. - powiedział.
-A co się stało z 'Rudą'? - zapytałam żartobliwie i zaśmiałam się.
-A co? - spytał i pocałował mnie. Też się zaśmiał.
-Nic. - odpowiedziałam. Nagle spoważniałam. - Będziesz zawsze przy mnie?
-Zawsze... - Pocałował mnie. - ... i na zawsze.
-A kochasz mnie? - spytałam dla pewności.
-Najbardziej na świecie. - zamruczał mi do ucha. - Moja ty piękności.

  Przed snem przytulaliśmy się i całowaliśmy. Zasneliśmy na moim łóżku. Miałam straszny sen.
  Śnił mi się ojciec. Stał na dużym placu w kształcie koła, a wokół niego palił się ogień. Mój ojciec uwielbiał patrzeć na ogień. Pewnie bardzo podobał mu się podobał ten palący pierścień. Na środku placu stała Czra Ciemności. Wokół niej zebrało się mnóstwo Cieni. Ojciec trzymał sztylet w ręce. Nagle zobaczyłam koło niego kobietę bardzo podobną do Jace'a. Ona też trzymała sztylet. Wbili sztylety w dłonie. Mieli głębokie rany na rękach, które obficie krwawiły. Pocałowali się. JAK TO POCAŁOWALI SIĘ?! Przecież mój ojciec kochał moją mamę, a to była matka mojego chłopaka. Oni nie wyglądali, jakby poznali się chwilę wcześniej. Możliwe, że mieli romans jeszcze przed porwaniem. Po pocałunku podeszli do Czary. Wlali do niej swoją krew. I wtedy zaczęła się przemiana. Zaczynając od rany, ich ręce pokrywał cień, a krew wrzała i parowała. Po chwili mój ojciec był już Istotą Ciemności. Czyli straciłam go na zawsze.
  Obudziłam się zdyszana i od razu przeszłam do pozycji siedzącej. Rozpłakałam się. To tak wyglądała przemiana. Byłam naga, ale nic sobie z tego nie robiłam. Mój płacz obudził Jace'a.

-Co się stało kochanie? - spytał z troską i przytulił mnie. Wtuliłam się w niego.
-W-widziałam p-przemianę... - wyjąkałam.
-Kogo? - zapytał zszokowany.
-M-mojego o-ojca... - zaczęłam wciąż dławiąc się łzami. Trzęsłam się więc Jace przytulił mnie mocniej. -... i-i t-twojej m-matki.
-Jak to. - powiedział.
-M-mieli r-romans. P-pocałowali s-się. - powiedziałam. Zaskoczyło go to, ale zachował czujność.
-Nie przejmuj się. - uspokajał mnie i głaskał po głowie. - Jestem przy tobie. Nie opuszczę cię. Jeśli ktokolwiek... - Zamknęłam mu usta pocałunkiem. Jaki on jest cudowny.
-Dziękuję. Kocham cię. - powiedziałam.
-Ale ja, kocham cię bardziej. - odpowiedział i pocałował mnie.

  Po zjedzeniu pysznego obiadu, Jace poszedł do łazienki wziąść prysznic, a ja usiadłam nad księgą. Bardzo chciałam, żeby było tam napisane, jak przemienić tatę. Okazało się jednak, że przemiana w Cień, jest procesem nieodwracalnym. Kartkując książkę, znalazłam kopertę, a w niej list zaadesowany do mnie. Zdziwiłam się, ale otworzyłam kopertę. Był to list od ojca.

Kochana Clarisso!
Wiem, że tego nie zrozumiesz, ale muszę Ci to powiedzieć, że kocham Helen Wayland. Będziemy mieli dziecko. Wypadek twojej matki to nie był przypadek. Sama wskoczyła pod maskę tego samochodu. To ja prowadziłem to auto. Zrobiła to dlatego, że dowiedziała się o ciąży Helen. Tylko że lekarze uratowali ją. Jej zniknięcie, to również moja sprawka. Porwałem ją i ukrywałem. Teraz, gdy to czytasz, jestem w Wymiarze Cieni i stałem się jednym z nich, twoja matka nie żyje. To ja i Helen ją zabiliśmy. Ale pamiętaj córeczko: zawsze będę Cię kochać. Tata

-NIGDY!!!!!! - krzyknęłam i rozpłakałam się. Podszedł do mnie Jace. - NIGDY NIE BĘDZIESZ MNIE KOCHAĆ!!!!!!!
-Coś nie tak? - spytał wyraźnie zatroskany. Przytulił mnie, a ja wtuliłam się w jego bluzę.
-Jak ma na imię twoja matka? - spytałam zaniepokojona.
-Helen. A co? - teraz był już bardzo ciekawy.
-Zobacz to. - powiedziałam i podałam mu list.

  Posadził mnie na krześle i zaczął czytać. Zobaczyłam przerażenie w jego oczach. Nic nie powiedział, tylko mocniej mnie przytulił. Treść listu bardzo mnie zastanawiała. Helen Wayland była w ciąży. Mój ojciec był szczęśliwym tatusiem. Miałam nadzieję, że podczas przemiany dziecko zmarło. A moja mama... Czyli nie zmarła w wypadku samochodowym. To ojciec ją zabił. Był potworem. Ja nigdy nie zrobiłbym czegoś takiego Jace'owi. Podjęłam taką samą decyzję jak on.

-Jace? - zacząłam.
-Tak, Clary? - spytał.
-Muszę zabić tego skurwysyna.
-Kogo? - zapytał zaniepokojony Jace. Teraz go przeraziłam.
-Wiktora Valentine'a Fray.

Przypadkowa MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz