Jace. Is it sometimes difficult?

805 37 5
                                    

Obudziłem się. Rudowłosa piękność leżała na mojej piersi. To jest cudowne.

Leżałem jeszcze przez chwilę, a potem zerknąłem na zegar, 12:30.

- Fuck... -mruknąłem, za 1,5 h ma być obiad z Izzy, Simonem i Annie. Potrząsnąłem lekko Clary - Kochanie, pora wstawać - szepnąłem jej do ucha, ona tylko mruknęła coś niewyraźnie, uśmiechnąłem się na ten widok - Jest 12:30...

- Co?! - Clary gwałtownie się podniosła, popędziła do łazienki i zatrzasnęła drzwi. Po paru minutach wyszła i pognała do kuchni. Chwilę później dołączyłem do niej w kuchni. Stała przy kuchence i mieszała coś w dużym garnku. Na blacie leżała pieczeń przygotowana do upieczenia.
- Nie zdążę na czas - mruknęła rudowłosa, ja w tym czasie objąłem ją w pasie i pocałowałem w skroń.
- Spokojnie, mogę ich zająć moją osobą, dopóki nie będzie obiadu - szepnąłem jej do ucha. Wyswobodziła się z moich objęć i wstawiła pieczeń do piekarnika.
- Simon rzuci się z okna jeśli będziesz mu mówił o sobie - uśmiechnąłem się, wspominałem już jak ja BARDZO lubię Simona? (Zero sarkazmu, yhy, yhy) - a ja nie chce jeszcze stracić przyjaciela, poza tym Izzy by cię zabiła.
- Bez przesady, Izzy ma innych przyjaciół, chociażby Annie - mina jej zrzedła jak to powiedziałem - Coś się stało, kochanie? - najwyraźniej Clary nie lubiła Annie tak samo jak ja.
- Nic, tylko... - zawachała się na chwilę - no nie ważne... Cieszę się, że będziemy mieli gości na obiedzie - nie to, że coś ale jej nie uwierzyłem
***

- Serio? Nie wierzę! - Isabelle popatrzyła na Clary z niedowierzaniem. Simon przewrócił oczami i z wyrzutem popatrzył na rudą, która zdradzała sekrety z jego dzieciństwa.

- Mhm, miał też swój zeszyt z sercem na okładce, gdzie pisał miłosne ballady - od 10 minut wysłuchiwałem bardzo barwnej historii miłosnej Simona.

- O, jak słodko - Izzy uśmiechnęła się zalotnie w stronę bruneta,a on spłoną jeszcze większym rumieńcem niż wcześniej. - też chce taki zeszyt.

- Pomyślę nad tym - bąknął niewyraźnie Brunet i rzucił mi spojrzenie mówiące "uratuj mnie proszę". Wzruszyłem ramionami i wstałem od stołu.

- Chodź Simon, pokażę ci moją nową technikę zabijania - Clary popatrzyła na mnie z niedowierzaniem, wróciła do rozmowy z moją siostrą i Annie.

Zaprowadziłem Simona do kuchni, gdzie chwilę wolności.

- Dzięki, Clary jest moja najlepszą przyjaciółką, ale są chwile kiedy chce ją zabić - uśmiecha się delikatnie i wpatruje w czubki swoich butów.

- Lepiej nie rób tego, smutno mi będzie tutaj samemu.

- Już myślałem, że chciałeś się z nią ożenić tylko z miłości.

- To był jeden z wielu powodów na liście "Dlaczego mam ożenić się z Clary?". Jednym z nich też była Ochrona przed kaczkami.

Simon już otwierał by coś powiedzieć, ale w tym momencie Izzy zawołała go.

- Koniec wolności - mówiąc te słowa wyszedł, zostawiając mnie samego.

Oparłem się o blat i zamknąłem oczy. Dawno nie miałem wiadomości od Aleca, miał mi przysłać ognistą wiadomość, od jego obietnicy minął prawie tydzień.

Moje rozmyślania przerwał dotyk czyjejś dłoni na ramieniu. Gwałtownie otworzyłem oczy i zobaczyłem Annie stojącą przede mną. Miała dziś na sobie białą koszulę i spódnice w szkocką kratę. Gdy byliśmy razem, uwielbiałem kiedy ją zakładała. Zapamiętała to.

- Chcesz coś konkretnego? Jeśli nie zauważyłaś jestem zajęty. - powiedziałem jak najchłodniejszym głosem. Uśmiechnęła się odsłaniając rząd białych zębów.

- Też miło cię widzieć - wyszeptała mi do ucha i pocałowała w policzek. Próbowałem jak najdalej się od niej odsunąć, ale w pewnym momencie natrafiłem na ścianę. Annie znów była bardzo blisko mnie.

- Ekhem, Annie? - wiem, że jestem mega przystojny i tak dalej, ale czy ona nie może sobie znaleźć kogoś innego? - wiesz, znów chce ci przypomnieć, że jestem żonaty.

- Zawsze możesz mieć kochankę - powiedziała, wplatając dłonie w moje włosy - nie musisz udawać, że jesteś aż tak świętobliwy.

W tym momencie mnie pocałowała, a Clary stanęła w drzwiach kuchni.

- Oh, przepraszam, że przeszkadzam - widziałem łzy w jej oczach.

- Nie! - krzyknęła Annie, ciągnąc rudą za rękę (jak widać jednak może się ode mnie oderwać). Blondynka wymierzyła mi policzek i rozpłakała się (wspominałem już, że jest genialną aktorką?) - Clary przepraszam cię strasznie, Jace się na mnie rzucił, a ja nie miałam jak go odepchnąć - Clary przez ten cały czas na mnie patrzyła, po policzkach ciekły jej łzy.

- Mhm, dobrze. - wzruszyła ramionami i przetarła rękawem mokre policzki. - Annie wracaj do stołu Izzy chce ci coś powiedzieć. - Blondynka wyszła z kuchni, rzucając mi ostatnie zalotne spojrzenie.

- Clary, posłuchaj... - oczywiście chciałem jej wszystko wytłumaczyć, ale przerwała mi.

- Nie chce tego słuchać - powiedziała lodowatym głosem - przyszła ognista wiadomość od Aleca. Mamy ogromny problem.

- Posłuchaj...

- Zamknij się! Nie skończyłam... - w tym momencie w drzwiach pojawił się Simon, zerknął na załzawioną twarz Clary.

- Przepraszam, nie w porę - zaczął wychodzić z kuchni, ale Clary przytrzymała go za rękaw.

- Zostań, będziesz nam potrzebny. Clave zostało porwane wraz z najważniejszymi przedstawicielami rodzin Nocnych Łowców.


Przepraszam, że tak długo nic nie było. Proszę o komentarze ;)

Always Magic! <3

Na zawsze i na wieczność ~ ClaceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz