Informacja! Zmieniłam imię głównej bohaterce. Wydaje mi się że to będzie lepsze.
Razem z Calum'em poszliśmy do KFC. W sumie zawsze tu chodziliśmy na obiad gdy nam się nie chciało gotować. Calum poszedł do kasy by zamówić nasz stały posiłek czyli kubełek 30 hot wings z dwiema sałatkami, dwoma porcjami frytek i trzema sosami majonezowo-czosnkowymi. Do tego oczywiście Pepsi. Ja natomiast poszłam na górę by usiąść przy naszym stoliku. Zajęłam miejsce na kanapie i wyglądałam przez okno. W pewnym momencie przyszedł do mnie SMS. Otworzyłam go.
Stranger: Hej! Co porabia moja księżniczka?
Ja: Co cię to w ogóle obchodzi?
Stranger: Dlaczego jesteś taka niemiła?
Ja: Życie mnie tego nauczyło "kochanie" :*
Stranger: Toż to przecież nie możliwe...wysłałaś buziaczka <skacze z radości>
Ja: Uważaj bo ci stanie.
Stranger: To co w końcu porabiasz?
Nie odpisałam już ponieważ do stolika dosiadł się mój brat. Postawił przede mną talerzyk i zaczęliśmy jeść.
-Nico, słuchaj bo ja dzisiaj idę na imprezę no bo wiesz wakacje się zaczęły i w ogóle... Ale do czego zmierzam, nie wrócę na noc. Prześpię się u Michael'a.-powiedział połykając frytkę.
-Nie ma sprawy.-odpowiedziałam. Z jednej strony byłam smutna ale z drugiej cieszyłam się że pobędę trochę sama.
Gdy skończyliśmy jeść pojechaliśmy do domu. Wieczorem około 20.00 Calum wyszedł więc ja poszłam się szybko umyć. Przebrałam się w piżamę i położyłam się na łóżku. Odblokowałam telefon i zobaczyłam dziesięć wiadomości od tego samego numeru.
Stranger: Ej! Co robisz?
Stranger: Odezwij się!
Stranger: Czemu nie odpisujesz?
Stranger: Zrobiłem coś nie tak?
Stranger: Jeśli tak to przepraszam
Stranger: Przepraszam po stokroć
Stranger: Przepraszam
Stranger: Słońce odpisz
Stranger: Dobrze napisz później
Stranger: Jeśli mi wybaczysz...cokolwiek zrobiłem.
Zaśmiała się sama do siebie. Bawiło mnie to w jaki sposób on się przejmował tym że nie odpisuje.
Ja: Chryste Panie czy nie można zjeść w spokoju obiadu?
Stranger: Matko boska ty żyjesz!!!
Ja: Boże ty widzisz i nie grzmisz...
Stranger: Ej! Ja się serio martwiłem...
Ja: Niewątpliwie
Stranger: Posłuchaj chciałbym cię lepiej poznać to znaczy no wiesz... Może zagramy w pytania?
Ja: Okey. Ty pierwszy :)
Stranger: Jak masz na imię?
Ja: Nicola. A ty?
Stranger: Lucas. Dla przyjaciół Luke. Ile masz lat?
Ja: 17 a ty?
Luke: 18.
Luke: Miałaś kiedykolwiek przyjaciela?
Ja: Nie.
Napisałam tak ponieważ mój- swoją drogą też Luke- obiecał że będzie moim przyjacielem na zawsze a jednak wyjechał. Dlatego też stwierdziłam że nie miałam przyjaciela.
~~Luke~~
Ja: Miałaś kiedykolwiek przyjaciela?
Nicola: Nie.
Zabolało mnie to. Ale z drugiej strony rozumiałem ją. W końcu nie zasługiwałem na miano przyjaciela skoro najpierw obiecałem że będę na zawsze a wyjechałem. Ale jeszcze z innej strony to nie zależało ode mnie. Mimo wszystko to jedno słowo napisane przez moją Nico bolało ogromnie. Muszę to naprawić. Ale nie mogę jej powiedzieć tego teraz. Musi nadejść odpowiedni moment.
Nicola: Wybacz ale muszę iść spać. Głowa mnie strasznie boli papa :)
Ja: Dobranoc :*
Ja również położyłem się spać. Lecz zanim usnąłem rozmyślałem o tym czy dobrze zrobiłem wracając do Sydney i pisząc do Nicoli. Jednak doszedłem do wniosku że tak. Nawet nie wiem kiedy a odpłynąłem w objęcia Morfeusza
CZYTASZ
SMS/l.h.
FanfictionStranger: Hej piękna Ja: Spieprzaj zboczeńcu Stranger: Schowaj pazurki kocico Ja: Chciałbyś