Koło trzeciej nad ranem obudziła mnie potrzeba pójścia do łazienki. Usiadłam na toalecie. W między czasie dużo myślałam i przypomniało mi się że nareszcie dzisiaj Ashton wyjeżdża. Ale też przypominało mi się coś innego. Sięgnęłam po telefon. W jednej z wiadomości od Luka było napisane Nicolo Sadie Carolino Hood ale przecież ja mu nie mówiłam mojego pełnego imienia i nazwiska. To było dziwne.
Ja: Luke skąd wiesz jak mam na drugie i trzecie imię a tym bardziej jakie mam nazwisko. Przecież nigdy ci nie mówiłam!
Luke: Jezu Mariuszu jest trzecia w nocy...
Ja: Odpowiedz na moje pytanie.
Luke: Przecież mi mówiłaś głuptasie. A poza tym na facebooku masz napisane...Dopiero teraz to do mnie dotarło. Ale mimo wszystko coś mi tu nie pasowało.
Ja: Kiedy masz urodziny?
Luke: 16 lipca
Ja: Rocznik?
Luke: 1996
Luke: Czemu cie to tak interesuje?
Ja: Wiesz masz urodziny wtedy kiedy Hemmo. Dziwne...
Ja: Ale dobra nie ważne idę spać. Branic ;*
Luke: Słodkich snów księżniczko.~~Luke~~
Uff.... Mało brakowało. Boże jaki ja jestem głupi! Ale z drugiej strony wybrnąłem z tego z godnością i niezauważeniem. Postanowiłem pójść dalej spać. O 12.00 obudził mnie dzwonek do drzwi. Wstałem więc i poszedłem otworzyć. Jak się okazało był to mój kumpel Michael.
-Hej stary! Dzisiaj impreza u Justina i my na nią idziemy.opowiedział skacząc z radości niczym mała dziewczynka.
-Mike ja nie wiem...-nie dokończyłem ponieważ zatkał mi usta.
-Idziesz i koniec.
Westchnąłem i kiwnąłem głową na zgodę.~Kilka godzin później Nicola~~
-Cal idę na imprezę do Justina! Wrócę jutro rano!-krzyknęłam wychodząc z domu.
Szlam sama ponieważ odkąd Hemmo wyjechał nie przyjaźniłam się z nikim ponieważ bałam się. Czego? Już mówię. Bałam się tego że znów się do kogoś przywiąże a potem go stracę. Typowe podejście człowieka zranionego. Ale nic na to nie poradzę. Niby zewnętrznie się pozbierałam ale wewnątrz płakałam i krzyczałam o pomoc. Do domu Justina dotarłam kilka minut po 20.00
-Nicola!-usłyszałam ten znajomy mi głos. To był Justin.-Jednak przyszłaś.
-Tak. Wiesz no w domu bym się nudziła a tutaj przynajmniej coś się dzieje.
W pewnym momencie dostałam SMS. Przeprosiłam Justina i otworzyłam wiadomość.
Luke: Hej śliczna! Co porabiasz?
Ja: Jestem na imprezie. A ty?
Luke: Ja też jestem na domówce. A u kogo?
Ja: U Justina. Mojego znajomego.~~Luke~~
Nico: U Justina. Mojego znajomego.
Gdy odczytałem wiadomość poczułem strach. Zacząłem się rozglądać i zobaczyłem ją stojącą w rogu salonu. Gdy na nią spojrzałem ona też zaczęła się rozglądać. Jej wzrok po chwili padł na mnie jednak po chwili zniknął. Po chwili jednak znów spojrzała w to samo miejsce jednak mnie już tam nie było. Ostatnie co zobaczyłem to zdziwienie malujące się na jej twarzy.
~~Nicola~~
Ja: Luke! O mój bosh!
Ja: Chyba właśnie widziałam mojego Hemma.
Ja: Tzn nie jestem pewna bo jak drugi raz spijrzałam to go nie było.
Ja: Z resztą nie widziałam go 7 lat.
Ja: Mógł się zmienić ale...
Ja: Miał w twarzy coś podobnego.
Ja: Ale myśląc logicznie przecież on jest w Londynie.
Ja: Więc nie. To nie był on.
__________________________No hej! Tak jak mówiłam ich spotkanie planuje na 10 rozdział więc logiczne że tutaj się nic nie stanie ;) Wiem jestem wcieleniem zła ale musiałam tutaj dać taką chwilę nie pewności. Mam nadzieję że się podoba ;*
CZYTASZ
SMS/l.h.
FanfictionStranger: Hej piękna Ja: Spieprzaj zboczeńcu Stranger: Schowaj pazurki kocico Ja: Chciałbyś