11

590 19 1
                                    


~~Luke~~

Ja: Hej Nico!

Ja: Czemu nie odpisujesz?

Ja: Nicola minęło już 5 godzin a ty nadal nie odpisujesz!

Ja: Co ci jest?

Okey. To się zaczynało robić przerażające. Nikola od wczoraj nie odpisywała co było straszne. Zaczynałem się martwić. Ona  nigdy się tak nie zachowywała. Zacząłem się zastanawiać co się stało no bo przecież coś musiało...

~~Nicola~~

Obudziłam się widząc na około siebie białe ściany. To nie był mój pokój. To była sala szpitalna. Nie czułam się najlepiej. Wszystko mnie bolało a zwłaszcza okolice serca. Chciałam podnieść rękę ale nie mogłam. I wtedy do sali wbiegła pielęgniarka.

-Panie doktorze! Panie doktorze! Obudziła się!-zaczęła krzyczeć. Miała wyjątkowo skrzeczący głos co było irytujące. Skrzywiłam się na jej pisk.

-Mogłaby pani tak nie piszczeć? Nie widzi pani że ją to drażni?-usłyszałam głos Caluma.

Podniosłam na niego wzrok a ten uśmiechnął się do mnie ale ja nie miałam siły odwzajemnić gestu.

-Proszę stąd wyjść panie Hood-usłyszałam głos lekarza.

-Ale panie doktorze...-zaczął Cal.

-Nie ma ale-wręcz wypchnął mojego brata który natychmiast stanął przy dużej szybie. Położył na niej dłoń i coś powiedział. Z jego ust odczytałam Kocham cię. Miał sine, podkrążone oczy. Widać w nich  było smutek. Tylko pytanie czemu? Co się takiego stało?

-Panno Hood? Słyszy mnie pani? Jak się pani czuje?-lekarz zadawał pytania.

-Czu-odchrząknęłam-czuję się nie za dobrze...ciężko mi się oddycha i boli mnie tu w okolicach serca-niemal szepnęłam czując jak mój głos jest słaby.

-Siostro, proszę dożylnie podać leki. Gdy pani skończy proszę opuścić salę-powiedział siadając na krzesełku. Gdy pielęgniarka skończyła opuściła salę zamykając za sobą drzwi. Calum nadal stał przy szybie i patrzył na mnie.

-Nicola, posłuchaj mnie teraz uważnie. Pewnie wolałabyś aby to twój brat ci powiedział co ci jest, ale niestety nie może tu wejść więc muszę to zrobić ja...

-Niech pan mówi a nie owi-znów odchrząknęłam-owija w bawełnę. Co mi dolega?

-Tylko się nie denerwuj bo to ci szkodzi. Powiem prosto z mostu. Masz niewydolność serca i...raka płuc. 

Zatkało mnie. Ja? Taka młoda? Raka płuc? Niewydolność serca?

-Wiem że to dla ciebie szok ale na tym etapie jest możliwość podjęcia chemioterapii. Decyzja należy do ciebie...Jeśli się jej nie podejmiesz zostanie ci co najwyżej rok życia.-powiedział i wyszedł zostawiając mnie samą. Nawet nie dał mi możliwości zadania pytań. A może to i lepiej. Może los chciał bym umarła nawet nie mając tej pieprzonej 18-stki? Może takie jest moje przeznaczenie? Jeżeli tak to nie podejmę się chemioterapii. Bo po co skoro i tak mogę nie przeżyć.

Moje rozmyślania przerwało otwieranie drzwi. Do sali wszedł Calum. Usiadł na krzesełku obok łóżka.

-Hej Nico.-powiedział chcąc złapać mnie za rękę jednak ja ją odsunęłam i odwróciłam głowę.-Nicola błagam cię. Mnie też jest ciężko ale po chemioterapii będzie lepiej uwierz mi

-Wierzysz w to? Jaki ty jesteś głupi. Nie podejmę się chemioterapii. Nie będę walczyć bo nie ma po co. Nie ma dla kogo?

-Jak to?! A ja? A Naomi, Mel, Holly?! A ten cały Luke który się do ciebie dobija?! Czy ty myślisz?!-zaczął krzyczeć.

-O Boże Luke...-szepnęłam sama do siebie a aparatura przy mnie zaczęła straszliwie pikać. Ostatnie co zobaczyłam to lekarz wbiegający do sali.

______________________________

Okey! Nareszcie kolejny rozdział SMS'a. Yaay! J się bardzo cieszę. A wy? Mam nadzieję że komuś się to podoba ;)  Postanowiłam że będę pisać na moją każdą opowieść rozdziały w weekendy. Tzn w piątek na "Kik/Larry Stylinson", W sobotę na "Remind yourself" i "SMS/l.h." a w niedzielę na "Stop! Don't talk to me." i "Accept me or...Go away!" na które bardzo serdecznie zapraszam ;)

SMS/l.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz