14

202 5 0
                                    


- A może..

- Nie. Ile razy mam powtarzać, że nie zamierzam obchodzić swoich urodzin? - fuknęłam zła patrząc morderczym wzrokiem prosto na Issie.

- Ale to są Twoje urodziny! I to już za dwa dni cholercia..! - zarówno moja przyjaciółka jak i brat strasznie przeżywali ten dzień co jest dla mnie głupie, bo on zamiast zająć się przygotowaniem swojej imprezy urodzinowej fangirlował na maxa o mojej.

Tak, jesteśmy bliźniętami, ale ja urodziłam się wcześniej o kilka minut na pograniczu dwóch dni w środku nocy. Zabawnie, nie? Nie.

- Ale jesteś. - fuknęła naburmuszona Isabelle zakładając ręce na piersi i spuszczając nos na kwintę. Przewróciłam oczami na jej dziecinne zachowanie i kontynuowałam zabawę swoją komórką. Obracałam ją bez przerwy w dłoniach jakby miało to jakiś głębszy sens. Nie trudziłam się by odblokować ekran, po co? Nie zamierzałam dzisiaj sprawdzać powiadomień.

Nie miałam ochoty.


No i nadszedł ten paskudny dzień.

Moje urodziny.

Spałam sobie w najlepsze nie będąc uświadomioną w tym, która jest godzina i było mi z tym naprawdę dobrze, ale musiał oczywiście znaleźć się ktoś kto to wszystko zrujnował.

Do mojej sypialni wpadła cała moja rodzinka wraz z Issie na przedzie niosącą duży tort z odpowiednią ilością świeczek.

Było ich dziewiętnaście.

Thomas ściągnął ze mnie kołdrę i zrzucił ją na podłogę w wyniku czego moje ciało omiótł chłód.

Wydałam z siebie niezadowolony pomruk, ale podniosłam się na łokciach i widząc tak dużo ludzi w swoim pokoju natychmiast wstałam na równe nogi.

- Wszystkiego najlepszego! - powiedzieli hucznie razem i rozpoczęli śpiewanie mi 'sto lat' choć naprawdę tego nie lubiłam i oni doskonale zdawali sobie z tego sprawę.

Choć wewnętrznie cieszyłam się, że pamiętali.

- Pomyśl życzenie i zdmuchnij. - Iss poleciła mi, gdy po wyśpiewaniu stałej piosenki podeszła do mnie bliżej podsuwając mi tort pod nos.

Czego ja mogłam sobie życzyć?

Oh, już wiem.

Zamknęłam oczy i zdmuchnęłam wszystkie świeczki za jednym razem, a wszyscy znajdujący się w pokoju zaczęli mi klaskać i wiwatować.

- To teraz idziemy zjeść!  - Tommy zatarł dłonie, a reszta poszła za nim do kuchni. Isabelle odwróciła się do mnie zanim opuściła moją sypialnię, by dać mi chwilę na przebranie się i posłała mi lekki uśmiech.

- Szykuj fatałaszki na wieczór, ponieważ idziemy do klubu i nie chcę słuchać Twoich sprzeciwów. - powiedziała widząc jak otwieram buzię w celu marudzenia. - Nie pozwoliłaś mi urządzić sobie imprezy urodzinowej to chociaż pójdziemy razem do Douglas. Jak za starych, dobrych czasów. - puściła mi oko na co ostatecznie przystałam.

Bo w końcu.. Miałam siedzieć cały dzień w domu?


Coś się szykuje, czy może przypuszczacie co? :D

kc x

It was on Twitter.. | c.h.Where stories live. Discover now