16

266 5 1
                                    

Po wejściu do klubu niemalże od razu skierowałyśmy się do baru. Jak zawsze chciałyśmy wypić po jednym na rozgrzewkę, by dobrze się bawić.

Nawet nie wiem jak i kiedy wylądowałyśmy na parkiecie tańcząc z jakimiś dwoma typkami. Nie znałam ich imion, ale czy będą mi one potrzebne skoro prawdopodobnie nigdy więcej ich nie spotkam?

Nagle Iss szarpnęła mnie za ramię, a wszystkie reflektory zwróciły się ku scenie, gdzie swoje stanowisko miał DJ.

Spojrzałam w tamtym kierunku i zobaczyłam chłopaka z brązowymi, potarganymi włosami. Odwrócił się przodem do tłumu, a wszyscy zamarli w bezruchu.

Nie na długo, bo już po chwili wszyscy zaczęli skakać, krzyczeć i piszczeć chcąc być bliżej sceny.

Obok wcześniej wspomnianego pojawiło się trzech innych. Blondyn, szatyn i chłopak z niebieskimi włosami. Zacisnęłam usta w cienką linijkę.

Wiem kim byli.

- Siema ludzie. - w głośnikach rozbrzmiał głos Caluma. - Chciałbym zadedykować tę piosenkę pewnej wyjątkowej osobie i przeprosić ją za to, że zachowałem się jak ostatni kretyn. Mimi, to dla Ciebie. - puścił do mnie oko. 'Wszystkiego najlepszego' dodał bezgłośnie wpatrując się w moje oczy, a ja zamarłam.

Nie wiem jakim cudem odnalazł moją osobę w tym zbiorowisku, ale gdy tylko to zrobił poczułam jak moje serce przyspiesza swoje bicie.

Oddech stał się płytki i poczułam, że mi naprawdę gorąco.

Powodem wcale nie było ciepło wytwarzane przez wszystkich tych ludzi, a ciepło, które dawał mi Calum przez jeden uśmiech, przez jedno słowo.

Jeden głupi gest i moje myśli skupiły się jedynie na nim.

Wszystkie moje zmysły wyostrzyły się, gdy muzyka zaczęła płynąć, a już po chwili dołączył do niej głos chłopców.

- ..But these chemicals moving between us are the reason to start again..*- zagryzłam wargę. Może coś w tym było? Może warto było zacząć wszystko od nowa?

Nagle dotarł do mnie głos Caluma.

- The blood in my veins
Is made up of mistakes
Let's forget who we are
And dive into the dark
As we burst into colors
Returning to life.. **

Jego głos był cudowny, a gdy wyśpiewywał każdą linijkę patrzył prosto w moje oczy.

Czułam jakby śpiewał tylko dla mnie. Jakby słowa piosenki były tym co naprawdę myśli i czuje i gdybym nie czuła co chwilę przepychających się ludzi uderzających w moje ciało łokciami prawdopodobnie myślałabym, że jesteśmy tutaj całkiem sami.

To było najbardziej prywatne wydarzenie w całym moim życiu.

__

* Ale ta chemia poruszająca się między nami jest powodem by zacząć od nowa.
** Krew w moich żyłach
Składa się z błędów
Zapomnijmy o tym kim jesteśmy
I zanurkujmy w ciemność
Aż zapłoniemy kolorami
I powrócimy do życia

__

Po przemyśleniu uznałam, że to ostatni rozdział 'It was on Twitter..'  Epilog prawdopodobnie pojawi się już dzisiaj, jeśli odpowiednio go dopracuję.
Dziękuję za wszystkie komentarze oraz gwiazdki i liczę na to, że będziecie ze mną, gdy będę realizować swoje kolejne projekty. <3

kc x


It was on Twitter.. | c.h.Where stories live. Discover now