Prolog

2K 131 103
                                    

- Pójdziemy dzisiaj do parku? - Zapytała dwunastolatka o ciemnych włosach i zielonych oczach.

- Przykro mi, Ashley. Nie mogę - pokręciłem głową i klepnąłem ją lekko w ramię by dodać jej otuchy. - Muszę ci coś powiedzieć. To bardzo ważne. Może... Może lepiej usiądźmy.

Dziewczynka pokiwała głową. Usiadła na czerwonej ławeczce tuż obok mnie i zaczęła machać nogami, które nie dotykały jeszcze ziemi. Była naprawdę bardzo ładna. Przyjaźniliśmy się już od przedszkola i byłem niesmamowicie dumny z tego, że ktoś taki jak Ash chce spędzać ze mną czas.
Niestety wszystko miało się popsuć. I to już za niedługo.

- Wyjeżdżam - wyszeptałem i spojrzałem jej w oczy. Zmrużyła powieki i patrzyła na mnie tak, jakby nie docierało do niej to co ma się wydarzyć.

- Znowu jedziesz do cioci Elizy? Chcesz mnie zostawić na cały tydzień? Przecież wiesz, że nie mam koleżanek, bo nikt nie chce ze mną rozmawiać - Spuściła wzrok ze smutkiem i ukradkiem otarła łzę, spływającą jej po policzku.

- Nie. Tym razem to coś poważniejszego. Ashley, ja się przeprowadzam!

Brunetka spojrzała na mnie zaskoczona, a z jej oczu spłynęły łzy. Objąłem ją ramieniem, ale ona odsunęła się szybko i zeskoczyła z ławki.

- Jak to?! Gdzie jedziecie? Kiedy? - Wykrzyknęła i przycisnęła dłonie do twarzy.

- Do Nowego Jorku - wydukałem i chwyciłem ją za dłoń, ale odepchnęła mnie. - Jedziemy jutro. Przepraszam, że ci nie powiedziałem, ale byłabyś smutna. Mi też jest źle. Jadę tam sam. Będę mieszkał u cioci. Rodzice zapisali mnie do elitarnej szkoły. To jedna z lepszych uczelni Nowego Jorku. Nie chcę tam jechać. Mówiłem im, że mam dopiero dwanaście lat, ale nie słuchają i twierdzą, że to zapewni mi przyszłość. Przepraszam cię, Ash.

- Nie mogę w to uwierzyć - znowu usiadła obok i zaniosła się głośnym płaczem. - Myślałam, że już zawsze będziemy przyjaciółmi.

- Będziemy! Będę do ciebie dzwonić kilka razy dziennie. To tylko dziesięć lat...

- Dziesięć lat?! - Wrzasnęła i spojrzała na mnie opuchniętymi od płaczu oczkami.

- To liceum połączone z przyspieszonymi studiami... Dzięki tej szkole zaoszczędzę kilka lat, bo zacznę naukę szybciej. Ashley, nie chcę tam jechać. Chcę zostać z tobą. Nie wytrzymam tam!

- Musisz - otarła łzy i pociągnęła nosem. - To na pewno świetna szkoła. Zostaniesz lekarzem, tak jak chciałeś. Ale obiecaj mi coś... Za 10 lat wrócisz. A nasza przyjaźń się nie skończy. Dobrze? - Złapała mnie za dłoń i uśmiechnęła się ciepło, ukazując śnieżnobiałe ząbki.

- Obiecuję - położyłem rękę na klatce piersiowej, a prawą dłoń podniosłem do góry.

Podniosłem się i przytuliłem ją do siebie mocno. Było mi okropnie i z trudem powstrzymywałem łzy. Przycisnąłem ją mocno do siebie, ale nic nie mówiłem. Po kilku minutach odwróciłem się i po prostu zacząłem odchodzić. Nienawidzę czułych pożegnań. Dlatego nie powiedziałem jej wcześniej. Nie zniósłbym tego.

- Sam! - Usłyszałem za sobą jej głos i obróciłem głowę ze zdziwieniem. Ash otarła łzy i wypowiedziała tylko dwa słowa, które sprawiły, że moje serce pękło. - Kocham cię.

- Ja ciebie też kocham - wyszeptałem tak, żeby nie usłyszała i zacząłem biec, zostawiając ją z tyłu i zalewając się łzami.

To było nasze ostatnie spotkanie. Następnego dnia wsiadłem w samolot i odleciałem z nadzieją, że za dokładnie 10 lat powrócę do tego miejsca. I do mojej Ashley. A wtedy jej wyznam jak bardzo jest dla mnie ważna.

Dziesięć Lat PóźniejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz