Atak

203 16 0
                                    

- Lin, czy coś się stało? - spytała May.
- Chyba nie ma sensu tego ukrywać... Klan Yang, po śmierci Lena możliwe, że zbuntuję się przeciwko cesarzowi. Musimy być gotowi na atak. - powiedział spokojnie Lin.
- Ale chyba jeden klan nie zdoła powstrzymać całego cesarstwa? - zdziwił się Ed.
- Klan Yang na pewno nie zdoła zrzucić mnie z tronu, ale wojna domowa nigdy nie wróży dobrze.
- Rozumiem, Amestris wie coś o tym. - powiedziałem. - Ale co zrobicie, z klanem Yang?
- Musimy czekać na atak. Gdy Yang zdecyduję się zaatakować, powstrzymamy ich, a cały klan musi zostać skazany na śmierć. Inaczej może dojść do kolejnego buntu... Nie ma innego wyjścia.
W milczeniu skończyliśmy posiłek. Po powrocie do pokoju wróciłem do nauki danchemii.
- Mogę wziąść tą książkę? - spytał Ed wskazując na książkę z podstawami danchemii, którą już dawno przeczytałem.
- Jasne, nawet nie musisz się pytać.
Edward wziął książkę i usiadł na fotelu przy oknie. Przeczytał ją naprawdę szybko, jak to ma w zwyczaju. Odkładając spojrzał na ogrody, znajdujące się za oknem. - Na co tak patrzysz? - spytałem się, po czym podszedłem do okna.
- W ogrodach znajdowało się około dziesięciu osób. Było już ciemno, nie mogłem zobaczyć kto się ukrywa w ogrodach. Jednak udało mi się dostrzec herb w kształcie smoka trzymającego miecz, symbol klanu Yang.
- To klan Yang. - powiedziałem cicho.
- Musimy zawiadomić straż. - stwierdził Ed i udał się w stronę drzwi.
- Dobrze, ja tu zostanę.
Po kilkunastu minutach usłyszałem szybkie kroki, dobiegające zza drzwi. Gdy je otworzyłem, ujrzałem grupkę osób w strojach podobnych do tych Ran-Fun. Byli to osobista ochrona cesarza. Całą grupą przewodziła Ran-Fun.
Postanowiłem biec za nimi. Wyszliśmy z pałacu. Klan Yang zaatakował. Ed próbował walczyć z jednym przeciwnikiem. Jednak bez alchemii to nie takie łatwe. Szybko transmutowałem pobliską skałę w dwa proste miecze. Jeden rzuciłem bratu.
Ed złapał miecz i zaczął skuteczniej odpierać ataki. Ja także rzuciłem się do walki. Skierowałem miecz w brzuch przeciwnika, lecz on zablokował atak kunaiem. Nagle usłyszałem za sobą głośne "uciekaj", po czym w naszą stronę leciał granat. Rzuciła go Ran-Fun. Zaczęliśmy uciekać w jej stronę. Po chwili, za nami wybuchł granat.
- Ran-Fun! Zabiłaś go? - krzyknął Ed.
- Nie, ten wybuch go nie zabiję, nie dostałam pozwolenia na zabijanie. - rzekła. - Szybko, uciekajcie, my się nimi zajmiemy!
- Ale my możemy walczyć! - powiedziałem pokazując miecz w gotowości.
- Nie macie szans z taką ilością przeciwników! Idzicie, szybko!
- Ran-Fun! Za Tobą! - wrzasnął Ed.
Jeden z klanu Yang rzucił się an Ran-Fun. Nie zdążyła uniknąć ciosu. Miecz przeciwnika przebił Ran-Fun w miejscu serca.
Napastnik od razu, po powaleniu Ran-Fun rzucił się na nas. Ed pod wpływem złości, także pobiegł w stronę przeciwnika. Ich ostrza się skrzyżowały.
- Al, teraz! - krzyknął Ed.
Wyciągnąłem przybory do danchemii. Narysowałem okrąg i rzuciłem kunaie, prosto pod nogi napastnika. Transmutowałem ziemię wokół przeciwnika i stworzyłem klatkę, w ktorej był zamknięty. Na szczęście, Ed odskoczył w odpowiedniej chwili. Gdy przeciwnik został złapany, rozejrzałem się. Większość klanu była już złapana.

Koniec tego rozdziału. Nie wiem co jeszcze powiedzieć!

WAŻNE OGŁOSZENIE!
Od teraz rozdziały, będą się pojawiały w każdy czwartek i weekend. Mam nadzieję, że taki plan się wam podoba.

Fullmetal Alchemist - Dalsza podróżOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz