*Justin's Pov*
Przygryzłem wargę patrząc na dziewczynę. Była taka urocza kiedy spała.
-Czy ona musi umierać?-spytałem sam siebie i przyłożyłem nóż do jej policzka, przygryzłem wargę. Zacząłem wyobrażać sobie jak płacze i krzyczy z bólu, a wtedy poczułem jak coś zakuło mnie w sercu. Co się dzieje? Przecież kocham kiedy ludzie umierają. Spojrzałem jeszcze raz na jej spokojną twarz. Odsunąłem nóż i schyliłem się nad nią.-Co jest w tobie takiego, że nie mam ochoty cię zabijać?-mruknąłem i wsadziłem dłoń pod jej koszulkę.
-To byłby grzech nie skorzystać z takiego ciała.-uśmiechnąłem się szyderczo po czym wstałem i wyszedłem z pokoju. Wróciłem do swojego po czym położyłem się do łóżka, wcześniej chowając nóż do szuflady...***
Obudziłem się i spojrzałem na zegarek. Cholera było już późno. Wstałem z łóżka i założyłem spodnie. Wszedłem do łazienki po czym załatwiłem codzienne sprawy. Gotowy skierowałem się do pokoju brunetki. Zapukałem, ale nie usłyszałem niczego, dlatego wszedłem do środka. Nadal spała, lekko uśmiechnąłem się na jej widok.
-Madison?-podszedłem do jej łóżka i zacząłem delikatnie szturchać.
-Jeszcze 5 minut..-wyszeptała przykrywając się kołdrą. Zachichotałem i zabrałem jej kołdrę na co jęknęła.-Musisz wstać, jest już 12.-powiedziałem.
-I tak nie mam co robić.-szepnęła, a ja usiadłem obok niej.
-Ej..nie pozwolę ci się nudzić.-powiedziałem i podszedłem do szafy po czym zacząłem wyciągać dla niej ubrania. Przygryzłem wargę wybierając jej bieliznę.-Chodź pomogę ci się ubrać.-złapałem ją za rękę i zaprowadziłem do łazienki. Chciałem ściągnąć jej koszulkę.-Justin...dam radę sama.-zarumieniła się i spuściła głowę. Skrzywiłem się niezadowolony.
-Na pewno?-skinęła głową przez co otworzyłem drzwi, jednak z powrotem je zamknąłem. Uśmiechnąłem się głupkowato. Dziewczyna myśląc, że wyszedłem zaczęła się rozbierać. Obserwowałem każdy jej ruch. Została w samej bieliźnie, a ja miałem cholerną ochotę ją teraz dotknąć. W końcu zaczęła zdejmować stanik, odsłoniła swoje idealne piersi. Przygryzłem mocno wargę próbując nie jęknąć. Madison dłońmi próbowała wymacać swój stanik.
-Cholera..-przeklęła nie mogąc go złapać. Po chwili zsunęła się po ścianie w dół i przybliżyła swoje nogi do piersi. Po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Skrzywiłem się, pierwszy raz nie bawiło mnie cierpienie innych. Otworzyłem drzwi udając, że dopiero wchodzę.
-Justin wyjdź.-wyszeptała zakrywając się. Zamknąłem drzwi i podszedłem do niej. Złapałem za jej stanik.
-Daj mi pomóc.-powiedziałem łagodnym głosem. Dziewczyna powoli wstała zakrywając swoje piersi, a po chwili odwróciła się do mnie tyłem. Pomogłem jej założyć i zapiąć stanik. Nie mogąc się powstrzymać musnąłem jej kark swoimi ustami. Zadrżała i natychmiast odsunęła się ode mnie.
-Nie rób tak.-wyszeptała zażenowana. Podszedłem do niej i złapałem za jej biodra.-Justin czemu ty...-zacząłem całować jej szyję, czułem jak się wyrywa jednak nie obchodziło mnie to.-Przestań!-zaczęła krzyczeć i płakać. Odwróciłem ją w swoją stronę i pogłaskałem po policzku.
-Jesteś taka piękna.-szepnąłem jej do ucha.-Dlaczego to robisz?-poczułem jak zaczyna drżeć. Sam nie byłem pewien. Miałem ją torturować, a później zabić tymczasem chciałbym się do niej zbliżyć. Jednym ruchem ściągnąłem jej dolną część bielizny. Wystraszyła się i próbowała wyrwać, ale ja trzymałem ją, a po chwili złożyłem jej czystą parę. Westchnęła z ulgą, a ja zmarszczyłem brwi.
-Myślałaś, że cię zgwałcę?-spytałem, a ona niepewnie skinęła głową.-Nie skrzywdzę cię kochanie.-powiedziałem, co dziwiło mnie. Nawet w małym stopniu nie chciałem jej zabijać, czułem że jej potrzebowałem...i to mnie przerażało.-Jestem tu żeby się tobą opiekować.-powiedziałem, a ona niepewnie pokiwała głową.-Ponieś ręce.-poprosiłem, a ona to zrobiła. Założyłem jej białą, dopasowaną bluzkę odsłaniającą jej brzuch, a po chwili położyłem jej dłonie na moich parkach, aby się mnie przytrzymała kiedy będę zakładał jej spodenki.-Gotowe.-powiedziałem całując ją w policzek. Odsunąłem się i złapałem za jej szczotkę do włosów po czym delikatnie zacząłem czesać jej długie włosy.
-Dziękuję.-powiedziała nieśmiało, kiedy skończyłem. Mimowolnie się uśmiechnąłem i położyłem dłonie na jej odkrytych bokach po czym pomogłem wyjść z pokoju.
-Zrobię ci śniadanie.-skinęła głową, a ja zacząłem prowadzić ją do kuchni. Zobaczyłem małą karteczkę na lodówce.
''Miałam w nocy samolot, proszę przekaż Madison, że już wyjechałam.''
Zmarszczyłem brwi. Tak nie powinna postępować matka.
-Madison?-odwróciła się w moją stronę.-Twoja mama już wyjechała.-przygryzłem wargę i czekałem na jej reakcje. Westchnęła.
-Mogłam się tego spodziewać.-mruknęła i spuściła głowę.-Ucieka od problemów.-skrzywiłem się widząc ją smutną. Podszedłem i przytuliłem ją do siebie. Miałem cholerną ochotę zemścić się na jej rodzicach...______________________________
Ten rozdział ukazuje kawałek tego jaki jest Justin...a to dopiero początek.
CZYTASZ
Black eyes. | J.B. | w trakcie edycji |
FanfictionJedna noc. Jeden wypadek. Może zniszczyć wszystko. Uważaj komu ufasz... *Fanfiction zainspirowane filmem „Oczami Julii" *Okładkę wykonała @fhatfac