~2~

1.3K 87 1
                                    

-SEVERUSIE! - wrzasnął Black.
- To że przed chwilą dostałem Cruciastusem, nie oznacza jeszcze że jestem głuchy! - rzucił Snape.
- Czyli nic mu nie jest. - odparła ze spokojem Nimfadora

Zebranie nie trwało zbyt długo, zakończyło się tylko na rannych, i wielu kłótniach. Zmęczony tym wszystkim Sev udał się do swoich komnat. Zrzucił z siebie surdut, zostając tylko w białej koszuli. Nalał sobie whisky, wiedział że nie powinien pić jej co wieczór, ale czym dłużej tkwi się w uzależnieniach, tym trudniej później z nich wyjść. Chciał się z relaksować, włączył muzykę, i zaczął grać w bilarda. Skończył gdzieś dopiero o 3 nad ranem. Zdecydował, że nie ma po co kłaść się spać, wyczarował ogromny kubek kawy i zajął się czytaniem książki.

Hermiona tej nocy nie mogła nic ze sobą zrobić. Cały czas szlochała z powodu Rona. Zastanawiała się jak to mogło do tego dojść, przecież Hogwart to takie bezpieczne miejsce. Wsparcie przyjaciół, nauczycieli, rodziny Rona nie dawały jej żadnych korzyści. Chodziła w kółko po pokoju, zadręczała się, obwiniała, nie mogła usiedzieć w jednym miejscu. Postanowiła iść na Wieżę Astronomiczną, chciała zaczerpnąć świeżego powietrza. Pokonała niezauważalnie drogę, wyczarowała koc z poduszkami, usiadła, wpatrywała się w gwiezdne niebo. Zasnęła na podłodze po godzinie, śniły jej się dziwne rzeczy.

Severus nie mógł dłużej wysiedzieć w swoich kwaterach, przeczytał całą książkę i stwierdził że musi rozruszać kości. Wziął szybki zimny prysznic, ubrał się w jak zwykle w czarny strój.
Spacerował korytarzami Hogwartu, była jakaś 4 rano, wiec nie spodziewał się spotkać żadnego ucznia. Coś kazało mu udać się na Wieżę Astronomiczną, mimo wszystko uwielbiał to miejsce, kojarzyło mu się z jego najlepszymi czasami w Hogwarcie. Poranki były tutaj magiczne, słońce zaczynało wędrówkę po niebie, można było odetchnąć świeżym powietrzem. Chcąc podejść do balustrady, potknął się o coś  na podłodze. Wylądował na leżącej Granger, która dopiero co się obudziła.
-AUUUA! - krzyknęła.
-Granger! Co ty tu kurna robisz o czwartej rano!? Zaraz dostaniesz szlab...
- TO PAN POWINIEN UWAŻAĆ JAK CHODZI! MAŁO MNIE PAN NIE ZDEPTAŁ!
- Minus ...
- O NIE! NIE BĘDZIE PAN ODEJMOWAĆ PUNKTÓW GRYFINDOROWI ZA TO ,ŻE NIE PATRZY PAN POD NOGI!
- GRENGER! Na litość boską przestań! Chcesz obudzić cały Hogwart i jeszcze Zakazany Las? Jako uczennica powinnaś siedzieć o tej porze w swoim dormitorium, a nie pałętać się pod nogami.
- A pan nie powinien leżeć na swojej uczennicy. Nie wygląda to panu dwu znacznie?
- GRANGER!
- Zdążyłam zapamiętać moje nazwisko, a teraz przepraszam pana bardzo, ale ktoś musi zacząć szukać Rona. - odparła z widocznym smutkiem w oczach.
Snape podniósł się z podłogi, dopiero po chwili zdał sobie sprawę, jak blisko był Granger, ona tymczasem zdążyła już zejść z wieży. Zaczęła rozważać wiele możliwości na znalezienie jej chłopaka, musiała jednak kogoś po prosić o pomoc. Czuła, że została z tym wszystkim sama. Skierowała się do swojego pokoju włączyła na słuchawkach playlistę którą mogła słuchać całymi dniami a nigdy jej się nie znudziła. Zaczęła od utworu - Bon Jovi - "No Apologies". Nietoperz natomiast upewnił się, że smarkula wróciła do dormitorium i postanowił złożyć słodką wizytę Mcgonagall. Budząc przy tym wszystkie postacie z obrazów wiszących po drodze do jej gabinetu. Usatysfakcjonowany spotkaniem poszedł na spacer do zakazanego lasu, z którego wrócił idealnie na śniadanie w Wielkiej Sali.

Druga Strona Snape'a (Sevmione)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz