Musze wam podziękować. Dobiliśmy 200 obejrzanych. Wszystko dzięki wam. Dzięki temu motywujecie mnie do dalszej pracy. Miłego czytania ;)
- Po zjedzeniu śniadania, wraz z Rafałem i moim ojcem poszliśmy na ogród. Przy samym ogrodzeniu były poustawiane pionowo pnie drzew, a na nich poziomo drugi pień. W środku "tarczy" była mała kropka.
- Rafał, Dominik, przy szykowałem dla was strzelnicę. Dzisiaj nauczycie się strzelać, zarówno jak i z broni, jak i łuków. Wiadomo, naboji jest mało, ale można zastąpić to strzałami, a kiedy nie masz broni, możesz mieć łuk. Dzisiaj będziecie mieli już zrobione, ale na następnej naszej lekcji będziemy się uczyć jak zrobić łuk i strzały. - Powiedział mój ojciec.
Zabrzmiało to stanowczo. Czułem się jak w wojsku, mimo ze w nim nigdy nie byłem, jedynie tylko w świecie wirtualnym. O tak... brakuję mi komputera, gier, smartfonów. Dziś jest nam to zbędne... najważniejsza jest tylko broń, schronienie i żywność, o którą tak naprawdę musimy walczyć.
- Pokaże wam jak się przeładowywuje broń.
Zrobił to tak szybko i sprawnie, że nawet nie zapamiętałem jak, co się robi po kolei.
- Rafał, pokaż co zapamiętałeś?
Widać było, że szło mu to sprawnie. Na całe szczęście, zdąrzyłem załapać jak to się robi.
Teraz nadeszła moja kolej. Kiedy zacząłem przeładowywać broń, mój ojciec powiedział, że naboje trzymam odwrotnie.
- Dobra, czas na strzelanie. Pamiętajcie, każda broń ma jakiś odrzut. Z pistoletem nie ma co sie martwić, ale taki dajmy na to shotgun jest hałaśliwy i ma duży odrzut. Nie warto z niego strzelać, ewentualnie w ostateczności. Dziś daje wam pistolety. Strzelajcie w sam środek tarczy. Zanim się obejrzałem, Rafał trafił w sam środek.
- Skąd ty się tak nauczyłeś strzelać? - Zapytał go mój ojciec.
- Mój tata był wojskowym i kiedys mnie uczył co i jak. Wiem gdzie jest baza wojskowa. Mają tam dużo amunicji i broni.
- Z chęcią tam zajrzymy, ale najpierw musicie nauczyć się podstaw przetrwania za tymi murami.Po całym dniu treningu byłem zmęczony. Poszedłem więc do swojego pokoju położyć się spać.
Nad ranem, obudziła nas mama.
- Twój ojciec was woła.
Byłem jeszcze zaspany a oczy strasznie mi się kleiły.
Gdy zeszliśmy na dół ojciec rzekł do nas:
- Dziś wyruszamy po żywność, do pobliskiego marketu. Macie być wyposażeni w nóż, łuk, plecak i broń. Jak wejdziemy do sklepu, wszystko macie szybko robić, każda sekunda sie liczy. Rozumiano?
Wiedziałem, że ojciec boi się nas tam puścić z nami.
Tym razem nie mogliśmy nic z chrzanić.Po śniadaniu ojciec poszedl odpalić samochód.
Jadąc na miejsce, przypominał nam o tym co mówił przed śniadaniem.Gdy dotarliśmy na miejsce, ulice były opustoszałe, nawet szwendaczy nie było widać. Wchodząc do sklepu widać było porozwalne regały.
- Pamiętajcie, przy bliskich spotkaniach, wyciągacie nóż i trafiajcie w łeb, bardzo cicho.
Chodźmy na dział, w którym są puszki z jedzeniem, oraz tak zwane "chińskie zupki". Następnie poszliśmy na dział z napojami. Szybko wszystko pakowaliśmy do naszych plecaków. Nagle zza moich pleców wyskoczył zombie. Wiedziałem, że nie mogłem krzyczeć po tate, bo to ich tylko więcej sprowadzi. Obróciłem się, przytrzymując jego głowę daleko od szyji, aby mnie nie ugryzł, a następnie wyjąłem nóż z kieszni i wsadziłem mu go prosto w skroń. Ojciec wraz z Rafałem wszystko widzieli.
- Nic Ci nie zrobił? - Odezwał się Rafał.
- Nie, na całe szczęście. - Odparłem.
Szybko wybiegliśmy, z pełnymi plecakami, z marketu, wsiadając do samochodu.
- Znałeś go? - Zapytał mnie Rafał.
- Tak... to był Piotrek...
CZYTASZ
The Walking Dead
Khoa học viễn tưởngDominik - główny bohater książki, zostaje po lekcjach. Nie wie, że za chwilę stanie sie cos okropnego. #26 Sci-Fi 29.08.16 #21 Sci-Fi 22.09.16 #14 Sci-Fi 23.09.16 #8 Sci-Fi 24.09.16