Rozdział 6

763 55 3
                                    

Pobiegłem do klasy numer 5. Zamknąłem za sobą drzwi i schowałem się w szafie, w której nauczyciel trzymał swoje papiery. Nagle usłyszałem jak ktoś dobija sie do drzwi. Bardzo się bałem.
- Dominik, wyjdź już. Już po wszystkim - powiedział do mnie Piotrek.
Po chwili zombie weszły do pomieszczenia, w ktorym byliśmy. Na szczęście nie wyszedłem z szafki i mnie nie zobaczyły, ale za to zobaczyły kogoś innego: Piotrka.
- Zostan i czekaj aż przyjdę. - Krzyknął do mnie chłopak, uciekając przed nimi. Miałem nadzieję, że udało mu się uciec, lecz w głębi serca wiedziałem, że mu sie to nie udało. Wraz za nim pobiegło kilku jak on to mówił "szwendaczy". I tak siedziałem w małej drewnianej szafce przez cały dzień.

Następnego dnia...

Kiedy spałem, obudził mnie Rafał.
- Uciekajmy stąd, tu nie jest bezpiecznie.
Szybko wyskoczyłem z szafy i uciekliśmy do sklepiku szkolnego, zabrać część zapasów. Wiadomo, nie wszystko udało nam sie schować do plecaków, więc reszte schowaliśmy pod regałem. Poszedłem szybkim krokiem do biblioteki wziąć dwie książki, abym mógł czytać w wolnych i bezpiecznych chwilach. Nagle przypomniało mi się, że w sali od informatyki jest młotek. Pobiegłem tam, i go wziąłem. Wracając zabrałem butelkę wody z czyjegoś plecaka na korytarzu.
- Mam młotek! - Krzyknąłem do Rafała.
- Zamknij się. Mogą nas usły-
szeć. - Pouczył mnie chłopak.
Zamknęliśmy sie w sali od matematyki i patrzyliśmy z okna, gdzie zamieszkać. Wpadłem na pomysł, aby zamieszkać w moim domku jednorodzinnym. Płot był murowany i dosyć wysoki, więc nie bylo co się bać. Tak więc ruszyliśmy w jego kierunku.

The Walking DeadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz