Rozdział 16

424 27 0
                                    

Musiałem go zostawić samego. Wiem co to znaczy utracić kogoś bliskiego. Zszedłem na dół. W salonie nikogo nie było, więc wyszedłem na zewnątrz, gdzie był mój ojciec z innymi.
- W szopie znaleźliśmy dużo desek. Można zabezpieczyć nimi dom. - Powiedział zadowolony.

Był to wspaniały pomysł. Jeszcze fajniej byłoby zrobić jakieś ogrodzenie, czuł bym się bezpieczniej. Widziałem już te potwory i nie chciałbym zobaczyć ich ponownie. 

Wróciłem do pokoju, gdzie był Carl. Usiadłem koło niego, przy oknie i rozejrzałem się po okolicy. Z daleka było widać hurtownię mebli. Może tam będą materiały na ogrodzenie. To wcale nie był zły pomysł. Chwytając za klamkę Carl zapytał się mnie:

- A czy ty kiedykolwiek kogoś straciłeś? 

Ja natomiast nic nie powiedziałem i wyszedłem.

- Tato! Na końcu dzielnicy jest stara hurtownia mebli. Może tam będą jakieś rzeczy, które mogą nam się przydać? - Odrzekłem do ojca.

- Świetny pomysł. Jutro wybierzemy się tam wszyscy, póki nie ma żadnych zabezpieczeń w domu lub koło, nikt nie może tu sam zostać.

Zbliżał się mrok.

- Dzieci, kładźcie się już spać. - Powiedziała uprzejmie mama.

Wszyscy spaliśmy na górze. Na dole natomiast, siedział na fotelu mój tata, z bronią w dłoni - wziął wartę.

Była już późna noc. Nie mogłem zasnąć. Wokół mnie wszyscy zasnęli. Zszedłem na dół naładować amunicje do broni. 

- A ty co robisz? - Przestraszył mnie ojciec.

- Nie możesz zasnąć? Domyślam się. Jutro mamy ciężki dzień. 

Usiedliśmy razem na kanapie i ładowaliśmy amunicje w broniach. Pierwszy raz, od momentu apokalipsy, wreszcie mogłem z nim spokojnie porozmawiać. 

- Tato?  Czy to się kiedyś wszystko skończy? Chciałbym obudzić się w swoim starym łóżku, z myślą, że zaraz muszę iść do szkoły.

- Obawiam się synu, że to się nie skończy, jeśli mam być z Tobą szczery. No, idź już kicać do łóżka spać.

Poszedłem więc na górę.

Rankiem obudził mnie ćwierkot ptaków. Przeciągnąłem się i wstałem z łóżka. 

Głośnym chrapaniem, Carl musiał wszystkich obudzić. Zjedliśmy jakieś przekąski na puste żołądki. 

- Zapasy nam się skończyły. Obawiam się, że nie tylko do hurtowni będziemy musieli iść. Jeżeli mamy tu zostać na stałe, to musimy zabezpieczyć się w leki, wodę, żywność i oczywiście w materiały budowlane, które mam nadzieje, że znajdziemy.

Wszyscy byliśmy już gotowi, nawet Carl. Wyposażeni byliśmy w plecaki, noże i bronie. 

Hurtownia starych mebli połączona byłą z małym centrum handlowym. 

- Tato. Zanim ruszymy, musimy wymyślić plan.

- Wy pójdziecie do hurtowni, a ja z Carlem i Rafałem pójdziemy szukać żywności, wody i leków - w centrum obok.

- To zbyt niebezpieczne! - Odrzekł mój ojciec.

- To będzie dobry pomysł! - Powiedział Rafał. 

- Zaoszczędzimy sporo czasu, a to jest dzisiaj najważniejsze - CZAS - Powtórzyłem to słowo aby podkreślić mu dzisiejszą ważność. 

- Dobrze, ale musicie mieć pewność, że nic wam się nie stanie. I gdy nikogo nie będzie nie dajcie się zwieść...

The Walking DeadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz