Rozdział 7

725 48 5
                                        

Do mojego domu mieliśmy około 1,5 km. Chcieliśmy iść przez miasto, ale gdy ujrzeliśmy zombie wokół siebie, wpadliśmy na pomysł, żeby pójść na około. Wokół miasta rozciągały się ogromne pola zarośnięte dużą trawą, więc było małe prawdopodobieństwo zobaczenia nas. Rozmyślałem o tym, czy moi rodzicie jeszcze żyją. Miałem nadzieję, że tak. Od miasta, w którym była szkoła do mojej wioski rozciągały sie tory, którymi jeździł kiedyś pociąg. Nagle zobaczyliśmy stację kolejową.
- Patrz, wagonik! - Krzyknąłem do Rafała.
I razem do niego pobiegliśmy. Wiedzieliśmy, że musieliśmy być cicho, aby z daleka nas nie usłyszały zombie.

Kiedy doszliśmy do niego, usłyszeliśmy głosy szwendaczy. Nawet nie zauważyliśmy kiedy do nas podchodziły. Wchodząc na wagonik, zobaczyliśmy dwie wajchy. Za jedną ciągnąłem ja, a za drugą Rafał. Ciągnąc do góry, on ciągnął na dół. Wziąwszy się do roboty chcieliśmy pociągnąć wajchy, ale te były zardzewiałe i nie chciały się ruszyć. W międzyczasie potwory zbliżały się do nas. W ostatniej chwili wajchą można było ruszyć. Natychmiast zaczęliśmy ciągnąć w swoje strony, aż dotarliśmy do mojej wioski.

Rozdziały będą ukazywać się, co dwa, trzy dni. Mam nadzieję, że sie podobało :D

The Walking DeadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz