2.

110 9 11
                                    

Po wczorajszym treningu byłam wykończona i razem z dziewczynami wróciłam do pokoju.

Ja zajęłam się rozpakowywaniem swoich rzeczy,a one siedziały na różowej pościeli Nadine.

Pokój był nowocześnie urządzony, ponieważ niedawno w całym akademiku odbył się remont. Ściany były szarego koloru, każda z nas miała swoje łóżko, szafkę nocną i biurko. Na całej jednej ścianie była duża biała szafa.

Łóżko Nathalie miało granatową pościel w liczne male gwiazdki, Nadine różową, a ja czarną.

Każda z domu przywiozła coś swojego. Ja duże głośniki i sztalugę, Nadine puchate dywaniki, a Nathalie lustro na ścianę. Nasz pokój był świetny.

~

Następnego dnia po szybkim śniadaniu każda z nas skierowała się na swoje zajęcia.

Ja akurat miałam dzisiaj cały dzień zajęć z rysunku.

Najpierw rysowaliśmy jakąś martwą naturę, co niezbyt lubiłam.

Nadszedł czas dłuższej przerwy więc skierowałam się za szkołę, a po drodze spotkałam Nathalie w czarnym dłuższym płaszczu i czarnym kapeluszu. Płaszcz był rozpięty więc pokazywał krótką białą koronkową bluzkę odsłaniającą pępek i leginsy, które świetnie podkreśliły jej tyłek. Włosy miała rozpuszczone.

Ja miałam na sobie czarną koszulkę, czerwoną koszule w kratę, skórzaną punkową kurtkę, rurki z dziurami na kolanach i glany. Włosy miałam związane z luźnego koka u dołu głowy.

- Gdzie nasza księżniczka? - zapytałam.

- Siedzi na stołówce z Chrisem - odpowiedziała.

Paliłyśmy papierosy i kątem oka widziałam jak ktoś nas obserwuje.

- Nath ktoś cię perfidnie mierzy wzrokiem - szepnęłam.

Dziewczyna odwróciła się nieznacznie.

- Kto? Ten gorący, blond chłopak? - zachichotała.

- Tak - zaśmiałam się.

Rzeczywiście stał tam z tym samym chłopakiem, z którym wczoraj się przepychałam, ale stał do nas tyłem.

Znowu wróciłyśmy do luźnej rozmowy, ale urwałyśmy ją gdy właśnie oni przeszli obok nas.

Przez chwilę jeszcze nie mogłam nic powiedzieć.

- Michelle znalazłam męża - rzekła Nathalie chwytając mnie za ramię.

- Widziałaś jego puszyste włosy? Oh cholera che ich dotknąć, ma kolczyki w wardze! A oczy? O kurwa niczym niebo, musi być mój... Michelle?

- Y-y tak? - zapytałam wyrywając się z moich myśli otumanionych przez szatyna.

- Słuchasz mnie w ogóle? Mówiłam ci że właśnie przeszedł tędy mój mąż numer 10, a ty mnie nie słuchasz.

- Ten szatyn też nie był zły - powiedziałam cicho.

Nathalie zaśmiała się cicho.

Rude soulWhere stories live. Discover now