11.

56 6 0
                                    

Dzisiaj znowu spędziłyśmy noc w pokoju chłopaków. W sumie to i lepiej, bo bałabym się czy go gdzieś tam nie ma. W dzień nie będę sie już tak bać, ale nie w nocy...

Dzisiaj jednak spałam z Nath na łóżku Nialla, a chłopacy razem.

Przytuliłam się bez oporów do przyjaciółki i zasnęłam.

Ostatnie co zobaczyłam nim sen do końca mną zawładnął to Louis dający Evanowi znak, gdzie jego miejsce.

To było kochane.

~

Ze snu wyrwały mnie wibracje telefonu, który schowałam pod poduszką.

Na ekranie wyświetlone było zdjęcie Nadine.

- Jeżeli nie masz ważnego powodu dla którego dzwonisz tak wcześnie to się od razu rozłącz - powiedziałam zachrypniętym głosem.

- Wybacz diabełku, że tak wcześnie, ale zepsuł nam się samochód i nie mamy jak wrócić - usłyszałam głos Chrisa.

  Spojrzałam na zegarek w telefonie, była trzecia w nocy.

- Już się ubieram - odpowiedziałam i się rozłączyłam.

Wstałam jak najciszej wcześniej wyrywając się z objęć Nathalie.

Ubierałam wyłącznie buty starajac się nie pomylić nic, gdy nagle coś pociągnęło mnie za spodenki.

  - Michelle? - zapytał zaspany Louis - Gdzie idziesz.

  - Muszę jechać po Nadine i Chrisa, bo zepsuło im się auto - odpowiedziałam cicho.

  -  Czekaj jadę z tobą - oznajmił i wstał.

Czekaj. Co?

Szatyn wstał, narzucił na siebie bluzę oraz wzial ze sobą tylko telefon i razem ze mną wyszedł z pokoju.

Gdy wyszliśmy na korytarz mogłam dostrzec jego zaspane oczy i głupi uśmieszek na twarzy.

Gdy przechodziliśmy przez portiernie widziałam wymowny wyraz twarzy starszego mężczyzny skierowany do Louisa. 

Po chwili wsiadaliśmy do auta w którym było dość chłodno.

Widziałam jak chłopakowi zamykają się oczy.

- Mogłeś zostać i spać dalej, a nie się teraz męczyć - powiedziałam.

- Zatrzymaj się na jakiejś stacji benzynowej, muszę się napić kawy - urwał temat.

Po niecałym kilometrze spełniłam jego prośbę. Wrócił po chwili z dwoma kubkami kawy, z czego jeden wręczył mi.

- Muszę jeszcze zapalić - dodał.

Sama postanowiłam wyjść.

Stacja była zewsząd otoczona lasem. Było dzisiaj pochmurnie, wręcz zbierało się na burze, więc nadal było ciemno, po słońcu ani śladu.

Stanęłam obok opartego o samochód Louisa i również się oparłam.

Wyszło ma to, że miałam na sobie nadal piżamę, więc zaśmiałam się cicho z siebie odpalając papierosa.

- Nie musiałeś ze mną jechać - znowu zaczęłam temat.

- Ale chciałem tak? - odpowiedział lekko poddenerwowany.

Zachowuje się czasami jak dziecko.

- A gdyby ten idiota nadal gdzieś tam czekał? Nie chce żeby coś ci się stało - dodał cicho po chwili.

Chwila, chwila.
Właśnie udowodnił, że się o mnie martwi. Nawet jak jest zaspany, gdzie większość ludzi nie kontaktuje jeszcze wcale.

Spojrzałam tylko na niego ukradkiem i skończyliśmy palić w ciszy.

Wróciliśmy do samochodu i ruszyliśmy w dalszą drogę.

Przez całą drogę nie odzywaliśmy się ani słowem. Nie wiedziałam jak zacząć, może się bałam, albo może nie chciałam.

Rozumiem, jesteśmy przyjaciółmi, martwimy się o siebie. To jest okej, ale nic poza tym. Nic więcej.
Nie chcę się przed nikim bardziej otwierać.
Fakt podoba mi się, ale co z tego? Z tym też da się żyć, to nic nie znaczy.

Po godzinnej jeździe w wyznaczonym miejscu znaleźliśmy Nadine i Chrisa.

Wsiedli do auta, wcześniej pakując swoje bagaże, do bagażnika.

- Wybacz Michelle, że cię obudziliśmy, ale nikt inny, by po nas nie przyjechał - zaczął Chris.

- Nie ma sprawy, jesteśmy tylko w piżamach - zaśmiałam się cicho.

Dopiero teraz chyba nasza dwójka zauważyła, że nie przyjechałam sama.
Przywitali się z Louisem, a ja w tym czasie odpaliłam silnik i ruszyłam.

Wróciliśmy do akademika około godziny siódmej, więc jedyne co nam pozostało to przebrać się i uszykować na zajęcia.

~
Kolejna godzina wykładów o sztuce nowoczesnej jest dla mnie katorgą. Gdyby nie to, że profesor jest tak surowy, na pewno bym zasnęła.

Starałam się jak mogłam, by nie myśleć o zmęczeniu.
Jest godzina szesnasta, czyli pozostały mi jeszcze dwie.
Cudownie.

Bazgrałam coś na tyle zeszytu, nawet nie myśląc o robieniu notatek. Perspektywa mojego ciepłego łóżka była o wiele ciekawsza.

Nawet nie miałam siły odpisywać na wiadomości od przyjaciół, które przychodziły co chwilę i wprawiały mój telefon w wibracje.

Po skończonych zajęciach udałam się na szybką kolację do stołówki, a potem od razu do naszego pokoju. 

Dziewczyny siedziały przy komputerze i oglądały jakiś film, ale jedyne co zrobiłam to rzuciłam się na łóżko i zasnęłam. 



Rude soulWhere stories live. Discover now